Wypad na miasto | Kłótnia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po wczorajszym strasznie bolał mnie tyłek. Kacchan jak to Kacchan oczywiście się z tego śmiał, lecz gdy dostał po głowie zaczął mnie przepraszać i przytulać. Muszę również przyznać, że dawno mi się tak dobrze nie spało.

Aktualnie siedzę w mieszkaniu Miny popijając powoli herbatkę. Dziewczyna poprosiła mnie o spotkanie, więc nie mogłem jej na nie odmówić.

Gdy różowowłosa zasiadła tuż obok mnie z kubkiem gorącego naparu swój wzrok przeniosłem na jej nogi, a dokładniej to na spodnie jakie miała.

- Co ty założyłaś? Wygląda jak te hipisowskie spodnie Kiriego. - oznajmiłem.

- Bo to są hipisowskie spodnie Kiriego. - odparła.

- A czemu ty je masz?

- Bo mu je zajebałam. - wzruszyła ramionami. Czasami zastanawiam się z kim ja się przyjaźnie. - I co?

- Co co? - odparłem z jedną brwią uniesioną ku górze.

- Mój prezent się przydał? - spytała z lany facem. Ja na jej słowa momentalnie się zarumieniłem. - Zrobiliście to! - wykrzyczała szczęśliwa zauważając moją reakcje.

- N-no. - mruknąłem odwracając wzrok w drugą stronę.

- Aaaaaaaa! - pisnęła. - I jak było?!

- Nie pytaj mnie o takie rzeczy! - wrzasnąłem z dwukrotnie większym rumieńcem.

- Oj no przestań, jestem twoją przyjaciółką. - odparła machając dłonią.

- Eh. - westchnąłem. - Było...miło - mruknąłem.

- Tylko? - spytała zawiedziona.

- I-i przyjemnie. Był bardzo delikatny, ale jednocześnie ostry. Wiedział gdzie i kiedy ma mnie dotknąć, pocałować. - rozmarzyłem się zapominając o tym, że dziewczyna siedzi tuż obok.

- No i takiej odpowiedzi oczekiwałam! - oznajmiła z szerokim uśmiechem.

- On jest przekochany.

- Czasami żałuję, że se nikogo nie znalazłam. - westchnęła. - Ale lubię być singielką. - dodała już z większym entuzjazmem.

- Ja się cieszę, że mam Kacchana. - wzruszyłem ramionami.

- Dawno nigdzie nie wychodziliśmy. - oznajmiła tak z dupy.

- A ty co teraz? - spytałem popijając herbatę.

- A nic, wyszłabym se gdzieś. - mruknęła. - Jest dzisiaj bardzo ładna pogoda, a ja mam wolne. Ty też i Denki również. Kiri napewno nie jest zajęty, a Bakubaby zgodzi się na wszystko jeśli go poprosisz - dodała.

- W sumie to masz rację. Jest już połowa lipca, więc jest cieplutko. Myślę, że to będzie idealna pora na szlajanie się po mieście. - odparłem.

- Super! No to chodź, trzeba się przygotować. - oznajmiła wstając z kanapy.

Ja również się z niej uniosłem, a następnie wraz z różowowłosą udałem się do jej sypialni. Będąc już na miejscu podeszliśmy do ogromnej szafy, po czym ją otworzyliśmy. Ubrania miała przeróżne. Sukienki, spodenki, spudniczki, dresy, a nawet futra.

Dziewczyna zaczęła je przeglądać, a ja w tym czasie ją obserwowałem i czekałem aż mi coś wybierze.

Po około pięciu minutach zdjęła z wieszaka biała sukienkę z bufiastymi rękawami, a następnie mi ją podała.

- Będziesz wyglądać w niej prześlicznie. - oznajmiła z szerokim uśmiechem oraz złączonymi ze sobą dłońmi.

- Mina przestań, jestem przecież chłopakiem. To, że podczas pracy ubierają mnie w sukienki oraz spódniczki, nie oznacza, że ja lubię się w nie ubierać. - westchnąłem oddając jej odzież.

- Eh, no dobra. - mruknęła odwieszając sukienkę na miejsce.

Ponownie zanurzyła się w szafie, a już po chwili odwróciła się do mnie z białym, spodenkowym kombinezonem na ramionczka.

- No i to już mogę założyć. - oznajmiłem biorąc do rąk ubranie. - Śliczny jest. - dodałem przyglądając się mu.

- A ja założę to. - zadecydowała pokazując mi również białe spodenki oraz jasnoróżowy top.

- No i idealnie. - odparłem zdejmując dresy.

Po zdjęciu spodni zdjąłem koszulkę, po czym nałożyłem na siebie kombinezon wybrany przez moją przyjaciółkę.

Gdy spowrotem odwróciłem się w stronę żołtookiej ta również była już ubrana.

- To teraz trzeba iść po chłopaków. - mruknęła przechodząc przez drzwi.

Podeszliśmy do drzwi, założyliśmy buty, a następnie ja udałem się w kierunku mieszkania Kacchana, a Mina Kiriego.

Bez zbędnego pukania wszedłem do środka, a widząc jak alfa kręci się w kuchni właśnie tam się udałem.

Przytuliłem blondyna od tyłu, a ten na mój niespodziewany ruch złapał mnie za nadgarstek, a następnie pociągnął do przodu, tak, że moim brzuchem dociśnięty byłem do tego należącego do niego.

- A, to ty. - mruknął dając mi krótkiego całusa w policzek.

A temu co? Zawsze na przywitanie chciał długie pocałunki w usta.

Gdy odsunął mnie na bok moje zszokowanie zwiększyło się dwukrotnie. Stanąłem i wpatrywałem się w niego jak wryty, ponieważ ten nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi.

- Ej, co jest? - Spytałem z zmarszczonymi brwiami.

- Nic, a co ma być? - odparł nie zaprzestając krojeniu truskawek.

- No cóż, tuż obok ciebie stoi pewna omega, która możliwe, że chciałaby dostać trochę czułości od ciebie. - prychnąłem krzyżując ręce na piersiach.

- Nie mam ochory na żadne czułości. - mruknął.

- Ty się dobrze czujesz? - mówiąc to usadowiłem na jego czole swoją dłoń. Nie miał gorączki, więc dlaczego tak się zachowuje... - Zdradzasz mnie?! - krzyknąłem zrozpaczony.

- Co?! Nie! - momentalnie zaprzeczył odwracając na mnie wzrok. - Ah, przepraszam Izuku. - dodał, czule mnie do siebie przytulając. - Nie chciałem sprawić ci przykrości. Po prostu... a nie ważne.

- Jak to nie ważne? Wszystko co powiesz jest ważne. Już wyspowiadaj się. - rozkazałem kładąc dłonie na jego policzkach. Alfa przez mój czyn musiał spojrzeć prosto w moje szmaragdowe oczy. Ja za to mogłem wpatrywać się w te jego rubinowe.

- Po prostu mam teraz kryzys. Dostałem wiadomość od Aizawy, że musimy jutro poważnie porozmawiać, a dzisiaj da mi wolne. Boję się, że chcę mnie zwolnić. - oznajmił.

- I ty tym się tak przejmujesz? - prychnąłem na co alfa spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. - Oj Kacchan. - zaśmiałem się wtulając w jego tors. - Wyjdźmy gdzieś dzisiaj i się rozerwijmy. - dodałem.

- Sami?

- Całą paczką.

- Eh, no dobra, niech już będzie. - mruknął.

- Super! To chodźmy już. - oznajmiłem wesoło, odklejając się od alfy.

- Czekaj. - mówiąc to złapał mnie za nadgarstek, po czym przyciągnął blisko siebie. Osadowił swoje silne dłonie na mojej drobnej talii, a następnie mocno mnie do siebie przycisnął. - Nie dostałem od ciebie buziaka .- dodał wpatrując się we mnie wyczekująco.

Cicho się zaśmiałem, a następnie krótko cmoknąłem jego usta. Gdy już chciałem się od niego oderwać ten pogłębił nasz pocałunek, a swoimi dłońmi zjechał na moje pośladki mocno je gniotąc.

No i stary Kacchan wrócił.

🍂🍂🍂🍂🍂🍂

Kacchan to leniwa dupa, dlatego zamiast się przebrać w jakieś normalne ciuchy, to został w czarnym podkoszulku oraz szarych dresach, które używa do spania. Niechlujny typ.

Czekaliśmy przed budynkiem na Minę, Kiriego i Denkiego, ponieważ różowa mi napisała, że się trochę spóźnią, ponieważ ta musi iść jeszcze na sracza.

Po około pięciu minutach zauważyć mogliśmy jak dwie omegi wraz z jedną alfą powoli się do nas zbliżają.

Kiri ubrany był w czarną koszulkę oraz kolorowe spodenki, a Denki w przewiewne, luźne, czarne spodnie w stylu hippie i również czarny top na ramionczka.

Gdy już do nas dotarli mogliśmy w końcu ruszyć w miasto.

- To gdzie idziemy? - zagadnął Kiri, który stał obok Denkiego.

- Nie wiadomo. - wzruszyła ramionami Mina, która była na środku.

- Będziemy się włóczyć jak jakieś gówniarze? - prychnął Kacchan stojący tuż obok mnie.

🍂Kiri - Denki - Mina - Izuku - Baku🍂

- Dokładnie. - odparła różowa.

Chodząc sobie po całym mieście napotkaliśmy na swojej drodze stoisko z shejkami. Decydując, że każdy z nas jest chętny na zimny napój, udaliśmy się do stoiska.

Wpatrzeni w tablice, na której napisane było pełno smaków rozmyślaliśmy na co mamy ochotę.

- Ja wezmę chyba truskawkowy. - oznajmiła różowowłosa. A czego można było się po niej spodziewać. Różowe to weźmie.

- Ja chce waniliowego. - zdecydował się rubinowooki.

- To ja wezmę czeko bombę. - odparł czerwonowłosy.

- Zastanawiam się nad bananowym, a jagodowym. - mruknął Denki.

- Weź banana. - oznajmił Pan czeko bomba. - Będzie pasował do mojego. - dodał.

- Złodziej. - prychnął. - To kto idzie kupić? - spytał.

Po jego pytaniu wszyscy spojrzeli na mnie, a ja nie mogąc im odmówić kiwnąłem głową na zgodę.

- Dawać kasę. - oznajmiłem wyciągając rękę w ich stronę. Już po kilku sekundach na mojej dłoni znalazło się 1149,98 jenów. - Kacchan, dałeś za dużo. - mruknąłem zauważając kwotę.

- Nie, dałem jeszcze za ciebie.

- A co ja biedny jestem, że nie mogę za siebie zapłacić? - prychnąłem na co alfa machnął tylko ręką.

Podszedłem do niego, po czym dałem mu szybkiego buziaka w policzek i udałem się w kierunku sprzedającej szejki alfy.

- Dzień dobry. - przywitał się miło brązowowłosy mężczyzna o daktylowych oczach.

- Dzień dobry. - odparłem z delikatnym uśmiechem.

- Co będzie dla prześlicznej omegi? - spytał. No i się zaczyna. Podrywacz.

- Shejk truskawkowy, bananowy, waniliowy, czekoladowy oraz śmietankowy. - oznajmiłem kładąc na ladę pieniądze.

- Już się robi. - mówiąc to mrugnął do mnie jednym okiem, a następnie podszedł do specjalnej maszyny do szejków.

Żenujący typ.

Po zrobieniu zimnych napojów, położył je na blat, po czym zalotnie na mnie spojrzał.

- Wiesz, jak dasz mi buziaka to dostaniesz je za darmo. - mruknął kładąc swoją dłoń na tej mojej.

Gdy już chciałem na niego nakrzyczeć i opieprzyć za swoje zachowanie, poczułem na talii dwie duże dłonie, a po chwili usłyszałem również i głos mojego alfy.

- Wiesz, jak da ci buziaka to stracisz zęby. - warknął dociskając mnie do siebie, tak, że mój tyłek dociśnięty był do jego krocza. Przez ruch alfy na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce, a dłonie same powędrowały na przedramiona blondyna mocno je ściskając.

- Dobra, dobra, cziluj się stary. - odparł odsuwając się od blatu.

- Ja ci kurwa dam cziluj się. - mówiąc to puścił moją talię, a następnie podszedł bliżej blatu.

- Ej, Kacchan! Zostaw go! - krzyknąłem widząc jak blondyn przyciąga go do siebie za koszulkę.

Ten spojrzał na mnie kontem oka, po czym ponownie swój wzrok przeniósł na wystraszonego mężczyznę. Puścił szatyna, a następnie biorąc w ręce wszystkie napoje udał się do pozostałych.

Spojrzałem na mężczyznę za mną, pokazałem mu środkowy palec i odeszłam od niego niczym księżniczka.

Usiadłem obok blondyna, a następnie całując go w policzek wziąłem swojego shejka.

- Wkurwił mnie. - warknął kładąc dłoń na moim udzie

- A co się stało? - spytała Mina siorbiąc swój napój.

- Jakiś cwel podrywał Deku. - odparł zaciskając z nerwów swoją dłoń, która znajdowała się na moim udzie.

- I o to chciałeś powybijać mu zęby? - prychnęła.

- Gdyby ktoś podrywał twojego chłopaka też byś była wkurwiona. - mruknął biorąc pierwszy łyk swojego picia.

- Coś w tym jest. - westchnął Denki, po czym wziął trochę shejka do ust. - Mniam! Pyszne! - oznajmił.

- Daj spróbować. - mówiąc to wyciągnąłem rękę w jego kierunku. Ten nie protestując oddał mi swój napój, a ja będąc już w jego posiadaniu trochę go wypiłem. - Faktycznie dobry. - odparłem oddając mu żółtego shejka. - A jak twój zazdrośniku? - Spytałem odwracając głowę w stronę blondyna.

- Nie jestem zazdrosny. - burknął podając mi napój.

- Ta, widać właśnie. - prychnęła różowa.

Ten tylko karcąco spojrzał na dziewczynę, a następnie wziął łyka mojego shejka, który wziął zamian za swój.

Po tym jak każdy skosztował shejka każdego, a plastikowe kubki zostały puste oraz wyrzucone do śmietnika obok, udaliśmy się w dalsze chodzenie po mieście.

Miło rozmawiając i od czasu do czasu śmiejąc się z kogoś poszliśmy na łąkę. Ciepły wiatr przyjemnie rozwiewał nasze włosy, a słońce ogrzewało naszą skórę.

Łąka na szczęście była pusta, dlatego mogliśmy na spokojnie położyć się na trawie i rozmawiać o czym tylko chcieliśmy.

Można rzec, że zasiedliśmy w kółku.

(Kiri)
(Denki Mina)
(Izuku i Bakugo)

Położyłem głowę na ramieniu starszego, a ten za to delikatnie mnie przytulił. Wdychając jego śliczny zapach przymknąłem powoli powieki.

- Ej, może zagramy w butelkę? - zaproponowała Mina.

- A skąd ty butelkę niby wytrzaśniesz? - prychnął Kiri.

Uchyliłem powieki, a widząc jak różowa wyciąga z swojej torebki pustą butelkę po coca coli, z lekkim uśmiechem pokręciłem głową na boki.

- He he. - zaśmiała się kładąc plastik na środku. - No to kręcę. - oznajmiła kręcąc butelką. - Kami! - uśmiechnęła się widząc na kogo wypadło. - Pytanie czy wyzwanie? - dodała.

- To wezmę może pytanie.

- Z iloma osobami się całowałeś? - spytała.

Ten spojrzał w górę na lekko już granatowe niebo, ponieważ było po godzinie dwudziestej, po czym z delikatnym rumieńcem odparł.

- z sześcioma.

- Ja, Izu, Kiri, ten typ z klubu i twój ex, więc pięć. - zmarszczyła brwi, lecz po chwili szerzej otworzyła oczy i szeroko się uśmiechnęła. - Poznałeś kogoś!

- A kto to taki? - Spytałem odklejając się od alfy na co ten spojrzał na mnie z wyrzutem i cichutko warknął. Usiadłem bliżej Denkiego i zacząłem wyczekująco na niego patrzeć.

- No taki Shinso. - mruknął.

- Czekaj, co? - odezwał się blondyn. - Jak on wygląda.

- No ma fioletowe włosy, jest mega przystojny i umięśniony. - rozmarzył się.

- To mój asystent. - mruknąłem, na co Mina prychnęła śmiechem.

- Że co przepraszam bardzo?! - wrzasnęł żółtooki.

- Dobra już dobra, gramy dalej. - zadecydował Kiri podając butelkę omedze po swojej prawej.

Ten nic już więcej nie mówiąc zakręcił nią, a ta jak na złość musiała wypaść na mnie. Nie przepadam grać z nimi w butelkę, bo ci zawsze muszą jakieś gówniane wyzwania albo pytania dać.

- A więc Izuku, pytanie czy wyzwanie mój najdroższy przyjacielu? - spytał głupio się uśmiechając. Menda.

- Niech już będzie pytanie. - westchnąłem ponownie podchodząc do mojej blondi księżniczki.

- Z iloma osobami uprawiałeś seks?

- A co to w ogóle za pytanie jest?! - krzyknąłem cały zarumieniony.

- Pytanie to pytanie, odpowiadaj.

- Eh, no dobra. - mruknąłem. - Z jedną. - szepnąłem wtulając się w blondyna. Ten na moje słowa dumnie uniósł głowę oraz również dumnie się uśmiechnął.

- Czekaj, co?! Spałeś z nim?! - warknął czerwonowłosy.

- Oj no Kiri. Przecież wiedziałeś, że prędzej czy później to się stanie. Jestem już przecież dorosły. - odparłem wpatrując się w alfe na przeciw mnie.

Ten już nic nie mówiąc spojrzał się z mordem w oczach na Kacchana, a ja zakręciłem butelką, która wypadła na blondyna.

- Pytanie czy wyzwanie? - Spytałem mając nadzieję, że wybierze pytanie.

- Pytanie. - He he.

- To samo pytanie, które miałem ja. - oznajmiłem. Ten przez jakiś czas wpatrywał się w trawę, po czym ponownie na nas spojrzał.

- ośmioma, a nie dziewięcioma. - odparł.

- Że co?! - wrzasnąłem odklejając się od niego.

- No co? - spytał nie rozumiejąc mojej reakcji.

- Się kurwa zastanów. - warknąłem podchodząc do Kiriego, którego już po chwili przytulałem.

- No i o co się obrażasz. - przewrócił oczami.

- O gówno się obrażam! - wrzasnąłem ponownie wstając na równe nogi.

- Boże, czego ci znowu?! O byle gówno się obrażasz! - warknął głośno na co lekko się wystraszyłem.

Moje oczy delikatnie zamokły łzami, a ciało się zatrzęsło. Czując jak kilka łez spłynęło po moich policzkach uciekłem z łąki.

To był pierwszy raz kiedy się z nim pokłóciłem. I pierwszy raz kiedy nie wróciłem na noc do domu...

♡~___________________________________~♡

🍂 Rozdział 20 🍂

~ I jak rozdział?
~ Skargi? Proźby? Zażalenia?
~ Przepraszam, że nie było rozdziału tydzień temu, lecz miałam dużo spraw na głowie :(
~ Miejmy nadzieję, że Izuku pogodzi się z Bakugo oraz, że nic mu się nie stanie przez te samotną noc poza domem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro