|PAŁAC ELFÓW|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

STALI TAK NA PRZECIW SIEBIE JUŻ DOBRE PARĘ MINUT. Żadne z nich nie miało zamiaru zabrać głosu jako pierwszy. Bardzo długo się nie widzieli i Legolas nie miał pojęcia jak ma zacząć rozmowę. Elanor za to wciąż była na niego zła sytuację sprzed wielu lat.

Z lasu dobiegł ich krzyk Kiliego, którego jeden z pająków zamierzał pożreć. Krasnolud nie miał przy sobie żadnej broni, a już w jego stronę zmierzały kolejne.

Z drzewa zeskoczyła rudowłosa elfka, która szybko rozprawiła się z dwoma pająka, które zmierzały w stronę krasnoluda oraz tego który atakował Kiliego. Tuż za nią pojawił się kolejny, którego zaczęła dźgać sztyletem.

- Rzuć mi sztylet! Szybko!- krzyknął Kili, gdy zobaczył zmierzającego wprost na niego pająka.

- Jeżeli myślisz, że dam ci broń to mylisz się.- odparła rudowłosa obracając się i rzucając ostrzem wprost w pająka.

Kili był niezwykle zdziwiony jej szybkością oraz tym jak szybko udało jej się zabić pająki.

Elfka podeszła do pająka z którego wyciągnęła sztylet i schowała go. Następnie podeszła do krasnoluda, którego złapała za ramię i poszła w stronę reszty, gdzie elfy przeszukiwały swoich więźniów.

- Będzie lepiej jeżeli mi oddasz broń.- blondyn zwrócił się do elfki.

- Niby dla kogo? Dla mnie, czy dla ciebie? A może dla króla?

- Proszę cię Elanor nie utrudniaj tego.- starał się ją przekonać.

- Też cię kiedyś o coś prosiłam pamiętasz? Nic nie zrobiłeś taka jest prawda.- wycedziła przez zęby.

Legolas chciał zabrać jej broń po dobroci, ale widział, że nie przekona jej. Zawołał więc rudowłosą elfkę, która zaczęła przeszukiwać białowłosą. W tym czasie Legolas podszedł do Gloina i zaczął jego przeszukiwać.

- Oddawaj to moje.- oburzył się krasnolud, gdy elf zabrał mu sekretnik.

- Kto to? Twój brat?- zapytał przyglądając się podobiznom.

- To moja żona.- odparł urażony.

- A ten obrzydliwy stworów? Goblin mutant?- dopytał.

- To mój syn, Gilmli.- wycedził przez zęby.

Elanor nie protestowała, gdy rudowłosa elfka kazała jej oddać broń. Oddala ja po dobroci. Napotkała wtedy wzrok Legolasa, który był pełen bólu. Zrozumial, że przez jeden błąd elfka przestała mu ufać. Bolało go to i to bardzo. Szczególnie czuł się winny, gdy zdania na dzień tak poptostu zniknęła.

- Pająki nie żyją?- zapytał Tauriel, kiedy ta odebrała broń białowłosej.

- Tak, ale przyjdą następne. Są coraz odważniejsze. – dodała widząc niezrozumiały wzrok blondyna.

- Lady Elanor w porządku?- zapytał Thorin.

Legolas i Tauriel spojrzeli na niego zdziwienie, że krasnolud martwi się o elfa.

- Tak, w porządku.- odpowiedziała łagodnie.

- Dlaczego krasnolud tak bardzo martwi się o elfa?- zapytał podejrzliwie elfi książę.

Nie dostał jednak odpowiedzi, ale miał podejrzenia, że ta dwójka musiała bardzo sobie ufać skoro martwią się o siebie nawzajem. To był kolejny cios dla niego. Nie spodziewał się, że przez te niecałe trzy wieki osoba, która znał od zawsze się tak zmieni.

Jeden z strażników podał blondynowi miecz należący do Thorina – Orcrist, który przykuł ich uwagę.

- Pradawne ostrze elfów.- odparł przyglądając się broni – Wykute przez moich przodków.- mówił oglądając dokładnie ostrze – Skąd je wziołeś?

- Dostałem w podarunku.- odparł nad wyraz spokojnie.

Elf szybko wycelował mieczem w krasnoluda. Zdenerwowały go jego słowa.

- Nie dość, że złodziej to jeszcze kłamca.- prychnął po czym wydał rozkaz, aby zabrać ich do pałacu.

Szli w stronę pałacu prowadzeni przez leśne elfy. Weszli na most prowadzący do pałacu. Elfka dawno nie widziała już tych murów w jakimś sensie tęskniła za nimi, ale nie jakoś bardzo.

Thorin był prowadzony jako pierwszy, za nim reszta kompani i na końcu Elanor z Legolasem.

- Dlaczego z nimi podróżujesz?- zapytał po chwili- Porwali cię?

- Nie, a zresztą co cię to interesuje? Nie muszę się przed tobą tłumaczyć.- odpowiedziała twardo.

- Przede mną może nie, ale przed królem już tak.- na tym skończyła się ich rozmowa.

Zostali wprowadzeni do środka. Szli przez pałac zgodnym rytmem. Elanor nie oglądała się na około, nie potrafiłam patrzeć na mury, w których się wychowała. Wciąż pamiętał tamte wydarzenia, których nie chciała pamiętać i kiedy już jej się to praktycznie udało to wróciła do niej że zdwojoną siłą.

Zatrzymali się tuż przed obliczem króla Thranduila. Jak zwykle siedział dostojnie na swoim tronie i obserwował wszystko swoim przenikliwym wzrokiem.

Elanor nie umiała spojrzeć na niego. Dlatego jej wzrok był skierowany w dół. Bała się jak król zareaguje widząc ja pośród krasnoludów. Dlatego postanowiła czekać na jego pierwszy ruch.

- To tyle, jeśli chodzi o życzliwość króla Thranduila, władcy elfów. Tak traktujesz podróżnych w swoich granicach?- zdenerwował się Dwalin pokazując ręce, które przed chwilą uwolnił mu Legolas.

- Tylko tych co mnie irytują.- odparł znudzony.

Dwalin nabrał gwałtownie powietrza. Miał już dość króla i tych jego gierek. Miał ochotę rzucić się na niego, jednak Balin zabrał głos i stanął za bratem.

- Czy zbrodnia już jest zgubić się w lesie? Być głodnym i spragnionym?

- Zbrodnią jest podróżowanie po moim królestwie bez mojego pozwolenia. Nie zapominajcie, że drogę, z której korzystaliście, zbudowali moi podani. – odpowiedział mu Thranduil- A ty nic nie powiesz?- zapytał zwracać się do białowłosej, która nadal miała spuszczony wzrok i milczała – Wielka szkoda, bo jestem wielce ciekaw co skusiło moją nieposłuszną córkę do pomocy krasnoludom.- odparł bardzo spokojnie.

Krasnoludy na słowo „córka” spojrzeli zdziwiony na siebie nawzajem, a następnie na elfkę. Nie spodziewali się, że Elanor- elfka, która zgodziła się im pomóc jest córką Leśnego króla i nawet o tym ani słowem nie powiedziała.

Thorin w tym momencie poczuł się zdradzony. Zaufał jej zaraz po starciu z Azogiem, a teraz do wiedział się, że ona osoba którą uważał za przyjaciela go tak po prostu zdradziła.

- Nie wiedzieliście? Szkoda, może wtedy oszczędziła by wam zbędnych tłumaczeń i zawodu.- powiedział z uśmiechem.

Był zadowolony z sytuacji w jakiej znalazły się krasnoludy. Były w tym momencie zagubione i już same nie wiedziały co mają robić.

- Zabierzcie ich do lochów. Zostawcie jedynie Thorina i moją córkę.- rozkazał.

Reszta kompani została zaprowadzona i wtrącona do cel. W Sali tronowej pozostali jedynie Thranduil, Thorin i Elanor oraz paru strażników.

Thorin stał na środku Sali. Był jako pierwszy przesłuchiwany. Król zamierzał także rozmówić się z córką i dowiedzieć się od niej niektórych rzeczy.

- Niektórzy sądzą, że trzeba podjąć szlachetną wyprawę odzyskać ziemię ojców i zabić smoka.- zaczął obracając się do Thorina i zaczęła iść do niego – Ja widzę bardziej prozaiczny motyw, próbę włamania lub coś podobnego.

Elanor zaśmiała się cicho na jego słowa, jedna jej śmiech dotarł do uszu król za co skarcił ją wzrokiem.

- Wiesz jak tam wejść.- kontynuował- Chcesz znaleźć potwierdzenie swojego prawa do władzy. Królewski klejnoty. Arcyklejnot.

Thorin spuścił głowę. Jak widać nie spodziewał się takiego obrotu spraw.

- Jest dla ciebie bezcenny. Rozumiem to. Są tam w górach klejnoty, które pożądam i ja. Białe kamienie z czystego światła gwiazd. Pomogę ci.

Zaczynało się robić ciekawie. Pomóc od króla Thranduila i to jeszcze udzielona krasnoludom. Białowłosa była bardzo ciekawa jaki układ przedstawi Thorinowi.

- Mów dalej.- odparł krasnolud, który był ciekaw ma mu do zaoferowania Thranduil.

- Pozwolę ci odejść, jeśli zwrócisz moją własność.

- Przysługa za przysługę.

- Masz moje słowo. Słowo króla wobec króla.

Mina Thorina mówiła wszystko. Nie miał zamiaru się zgadzać na jego warunki.

- Nie zaufałbym Thranduilowi. Wielkiemu królowi nawet gdyby na chwile miał nadejść kres naszych dni. Ty, nie wiesz co to honor!

Elanor nie mogła powstrzymać usmiechu, gdy zobaczyła wyraz twarzy króla. Nikt nigdy mu się jeszcze, aż tak nie postawił, jak Thorin.

- Widziałem jak traktujesz przyjaciół. Przyszliśmy do ciebie kiedyś głodni i bezdomni po pomoc. Odmówiłeś jej nam. Odwróciłeś się od cierpienia moich pobratymców i piekła, które nas zniszczyło!

Thranduil pokonał dzielącą ich odległość i schylił się do wysokości krasnoluda.

- Nie mów mi o ogniu smoka. Znam jego gniew i moc.- nagle jego twarz się zmieniła ukazując swoją prawdziwą potwarz – Walczyłem z potężnymi jaszczurami północy.

Odsunął się, a jego twarz wróciła do normalnej formy. To był drugi raz, gdy księżniczka widziała jego prawdziwą twarz. Była to pamiątka dawnych dni. Po raz pierwszy widziała całkiem przypadkiem, gdy wrócił z wojny z władcą ciemności.

- Ostrzegałem twojego dziada czym skończy się jego chciwość. Nie chciał słuchać. – kierował się na tron- Jesteś jak on.- stwierdził dając znać strażnikom, aby zabrali krasnoluda – Zostań tu jeśli chcesz i gnij. Sto lat dla elfa jest jak mrugniecie powieką. Jestem cierpliwy, mogę czekać.

Elfka obróciła się w stronę Thorin, który szarpał się z strażnikami. Jednak bez skutków. Zniknął w końcu z pół widzenia, zaprowadzony do celi więziennej.

- Mnie też zamierzasz zamknąć w celi?- zapytała stojąc tyłem do króla.

- Słyszałaś może, że nie wypada stać tyłem do rozmówcy, a w szczególności króla?- zapytał bez jakichkolwiek uczuć, jednak obróciła się do niego przodem.

- Tak lepiej, wasza wysokość?- zapytała złośliwie.

- O wiele. Powiedz mi czemu prowadziłaś krasnoludy przez las? Zdajesz sobie sprawę, że traktowane to jest jako zdrada?

- Czyli co, każesz mnie zabić? No dalej zrob to pokaż jaki jesteś!

Do Sali tronowej wszedł Legolas. Był ciekaw co jego siostra ma do powiedzenia w sprawie krasnoludów. W końcu jej powrót, był nie małym zaskoczeniem. W tak niecodziennym towarzystwie jak są krasnoludy.

- Nie powinieneś odmawiać im wtedy pomocy.- dodała po chwili już łagodniej.

- Nie jesteś osobą, która będzie mi mówić do mam robić, a czego nie. Zniknęłaś trzysta lat temu i teraz nagle postanowiłaś wrócić i to w dodatku nie sama. Dlaczego stałaś się częścią ich kompani?

- Szczerze? Nie planowałam tego nawet nie chciałam, ale to zrobiłam. By zobaczyć twoją reakcje i przyznam, że było warto. Powiedziałeś Thorinowi, że chce odzyskać Arcyklejnot, by zdobyć potwierdzenie swojej władzy. A co potwierdza twoją?

- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać?! Jestem twoim...

- Królem? Tak, ale nie zapominaj, że jesteś także moim ojcem, a ja twoim dzieckiem!- powiedziała powstrzymując się od płaczu – Może nie pamiętam zbyt dobrze mamy, ale wiem jedno. Pomocy by nie odmówiłaby nikomu, nawet krasnoludom.

Dobrze wiedziała, że jej słowa w tym momencie zranią go najbardziej. Tego właśnie chciała. Zranić go tak jak on zranił ją. Temat jej i Legolasa matki był bardzo drażliwy i ich ojciec nigdy nie chciał im o niej mówić.

- Straże zabierzcie księżniczkę do jej komnaty i nie wypuszczajcie bez mojej zgody.- rozkazał, a dwójka strażników podeszła do mnie.

- Nic się nie zmieniłeś.- stwierdziła i wyszła w asyście strażników. Przy okazji zobaczyła wzrok brata, który wyrażał smutek.

Kiedy zniknęła za zakrętem Legolas postanowił zabrać głos.

- Nie powinieneś jej tak traktować.- odparł.

- Sam słyszałeś co mówiła. Twoja siostra powinna się nauczyć szacunku do innych osób. Szczególnie do tych postawionych wyżej od niej.

- Nie interesuje cię to, gdzie się podziewała przez te lata?- dopytał nierozumiejąca podejścia ojca.

- Jakoś nie szczególnie. Ważne, że wróciła do domu i bez mojej zgody nie wytknie już nosa poza puszczę.- odpowiedział i odszedł.

Książę stał tak jeszcze chwilę zastanawiając się nad wszystkim. Nie pojmował dlaczego król nie chciał wiedzieć co działo się z jego własną córką. Opuścił salę tronową i skierował się do siostry w celu dowiedzeniu się co się nią działo przez te lata i gdzie się podziewała.

°•☆•°

Zaskoczeni, że Elanor to córka Thranduila i zarazem siostra Legolasa? Czy podejrzewaliście to?
Przyznać się kto jest zawiedziony, że nie będzie lovestrory z Legolasem?
Ogólnie można zauważyć dość napięta relację jaką ma z rodziną, a najbardziej z ojcem. Jest z nim pokłócona i to dość mocno i jak widać pomimo tego, że nie widzieli się trzy wieki to nadal oboje mają do siebie żal.
W następnych rozdziałach będę się starła pokazać to jak są do siebie podobni. Oboje mają ciężkie charaktery i żadna ze stron nie będzie chciała odpuścić jako pierwsza. Legolas będzie się starł stać po środku choć przyznam, że nie będzie mu łatwo. Księżniczka również do niego ma za złe to co zrobił, a raczej czego nie zrobił, ale tego dowiecie się w następnych rozdziałach.
A i jeszcze jedno. To nie jest tak, że Elanor jest zbuntowaną księżniczka, która pragnie przygód, bycia wolną i niezależną.
No dobra trochę tak jest, ale jej ucieczka ma głębsze dno i aby dowiedzieć się jak doszło do tego trochę poczekacie.

Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro