Rozdział 4: Tobie już do reszty odbiło.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stella


Wzięłam telefon do ręki z zamiarem zobaczenia wiadomości od Jacob'a.

Odblokowałam telefon i już miałam wchodzić w messenger'a gdy mój telefon się rozładował.

No tak... Korzystałam z niego cały dzień bez ładowania. Nie ma się co dziwić. ─ Pomyślałam kręcąc głową na własną głupotę.

Z trudnością, wstałam z łóżka i podeszłam do biurka po ładowarkę.
Następnie podeszłam do kontaktu i podpięłam telefon.

W czasie ładowania telefonu, miałam plan ogarnąć się do snu.

Zeszłam na dół, by zjeść małą kolację ─ bo głodna nie byłam, a zjeść coś musiałam.

Weszłam po cichu do kuchni, by nie przeszkadzać rodzicom i zrobiłam sobie malutką porcję płatków z mlekiem, z którą poszłam do pokoju.

Zjadłam i udałam się do łazienki.
Zmyłam mój leciutki makijaż i weszłam pod prysznic.

Włosów nie myłam.

Jutro to zrobię.

Po kąpieli ubrałam moją ulubioną czarną piżamę.

Spojrzałam w lustro i zrobiłam szybki skin care.

Nie używałam jakoś dużo kosmetyków.

Po co niepotrzebnie szkodzić swojej skórze?

Gdy wyszłam z łazienki wzięłam miskę i zaniósłam do kuchni, przy okazji robiąc sobie mój ulubiony napar ─ herbatę.

Zwykłą, czarną herbatkę z jedną łyżeczką cukru.

Gdy w końcu byłam w swoim pokoju usiadłam zmęczona na łóżku z zamiarem powtórzenia informacji na geografię.

Ponieważ mamy sprawdzian.

Jestem nauczona, ale wolę powtórzyć.

Wzięłam telefon do ręki i weszłam w chat z Jacob'em.

I co tam zobaczyłam?

______________________________________

Chat z Jake <3:

Jake:
Hej, Stellusia, muszę Ci coś powiedzieć...
______________________________________

Przeczytałam to i od razu się zmartwiłam.

A co jeżeli się coś stało?!

A ja nie odczytałam już 40 minut?!

Jak najszybciej odpisałam.

Jacob


Czekałem aż odpiszę.

Nie odpisywała już czterdzieści minut!

Akurat teraz, gdy mam jej do powiedzenia bardzo ważną rzecz.

Gdy piszę o jakąś błahostkę wystarczy 5 minut, a ona już odpisuję.

Lecz jak chodzi o coś ważnego można czekać nawet godzinę!

Telefon w końcu zawibrował.

Odpisała! ─ Pomyślałem uszczęśliwiony i złapałem urządzenie.

______________________________________

Chat z Stellusia <3

Stellusia <3:

Boże... Co się stało!?

Stellusia <3:

Żyjesz?

Stellusia <3:


Jezu... Nic Ci się nie stało?

Ja:

Spokojnie. Nic mi się nie dzieje, tylko mam pytanie.

Stellusia <3:

No nie strasz mnie tak!

Stellusia:

I jakie pytanie?
______________________________________

Napisać jej?

Biłem się z myślami.
______________________________________

Chat z Stellusia <3

Ja:
Chciałem się zapytać czy był jakiś sprawdzian, ale już mi Edward napisał. Dzięki pa!

Stellusia <3:

Okey... Pa!
______________________________________

Boże... I co ja zrobiłem?

Jaki ja jestem głupi.

Nie odważę się na to.

Nigdy.

Stella

Ta rozmowa była... Dziwna...

Jacob strasznie niepokojąco się zachował...

Z tą myślą oddałam się w Krainę Morfeusza.

***

Wstałam i pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam wiadomości.

Nie ma żadnej. ─ Pomyślałam ze smutkiem. ─ Ale jest z dziennika elektronicznego.

O jezu!

Nie ma dzisiaj lekcji!

Z powodu pękniętej rury mamy dziś wolne!

Czyli Maya też ma wolne...

Zadzwonię do niej później.

Była dziewiąta trzydzieści.

Dość późno, ale ja lubię spać.

Kto nie lubi?!

Wstałam i zeszłam na dół.

─ Hej Mamo! ─ Przywitałam się z nią, bo taty znów nie było.

─ Hej słoneczko, co tak wcześnie wstałaś? Nauczona na geografię?

─ Jakoś tak wcześnie się obudziłam... Nauczona, lecz nie potrzebnie, ponieważ mamy dziś wolne.

─ A czemuż to? ─ Zapytała zaskoczona.

Pokazałam mamie wiadomość.

Kobieta przeczytała ją, po czym spojrzała na mnie i uśmiechnęła się serdecznie.

─ To dobrze, Słońce. Co dzisiaj a będziesz robić?

─ Nie mam pojęcia... Jak się ogarnę to zadzwonię do Mayi. Może będzie chciała się spotkać?

─ Dobry pomysł. Masz ochotę na jajecznicę?

─ Na twoją jajecznicę, zawsze. ─ Powiedziałam po czym się zaśmiałam, a mama razem ze mną.

Podczas śniadania opowiedziałam mamie o dziwnej wiadomości Jake'a.

Kobieta na to, machnęła tylko ręką mówiąc, że może faktycznie tak było.

No jeszcze zobaczymy ─ Pomyślałam.

Gdy skończyłam swoją porcję odniosłam talerz do zlewu i podziękowałam za pyszny posiłek.

Weszłam po schodach do mojego pokoju.

Otworzyłam szafę i postanowiłam, że ubiorę dzisiaj ciemno-zielone spodnie cargo i czarny top z napisem ,,Don't talk".

Poszłam do łazienki umyłam zęby, uczesałam włosy, i założyłam czarną materiałową opaskę.

Zrobiłam szybki make-up.
Korektor, tusz to rzęs i błyszczyk.

Usiadłam na moim małym szarym fotelu w rogu pokoju.

Poszłam na dół by zrobić sobie herbatę i wziąć moje ulubione czekoladowe ciasteczka.

Zaniosłam przekąski na górę i zapaliłam swoje ledy. Ustawiłam kolor fioletowy.

Spojrzałam na mój zegarek dziesiąta dwadzieścia.

Poczytam z godzinkę i zadzwonię do Mayi.

***

Przeczytałam dość dużo.

Jest...

Dwunasta pięćdziesiąt!

Ale się zaczytałam...

Ale przynajmniej teraz mam pewność, że Mayusia już nie śpi i bez obaw mogę się z nią skontaktować.

Zadzwoniłam.

Pierwszy sygnał.

Szybko odebrała.
______________________________________

Rozmowa z Mayusiaa <3

Hej Mayaaa!

Hej, Kochana, po co dzwonisz?

Dzwonię z zapytaniem czy chciałabyś się ze mną wybrać gdzieś? Pogadać, poplotkować... Bo mamy dziś wolne od szkoły.

Stara... Głupio się pytasz. Oczywiście, że chce z tobą iść! O której?

No dobra, to o 13.30 się spotkamy pod moim domem.

Jasne! Już się zbieram!

Paa!

Paaa!
______________________________________

Okey, idę wziąć jakieś pieniądze, bo jestem pewna, że pójdziemy na lody lub gdziekolwiek indziej.

Zobaczymy co znowu wymyśli ta dziewczyna.

Zeszłam na dół i zastałam mamę odpoczywającą na swoim niebiesko-zielonym fotelu.

─ Hej Mamo!

─ Cześć córcia, co tam?

─ Mogłabym dwadzieścia złotych?

─ Tak, ale po co? ─ Zapytała mama.

─ Maya powiedziała, że może iść, a znając ją to pewnie gdzieś pójdziemy.

─ Dobrze, proszę. ─ Mama wręczyła mi pieniądze do ręki.

─ Dziękuję! Ja już zmykam!

Pobiegłam szybko do góry i wzięłam beżową dość małą torebkę, do której spakowałam telefon, portfel oraz błyszczyk.

Zbiegłam na dół, ubrałam buty i założyłam na siebie białą over size bluzę.

Wreszcie wyszłam z domu.

Maya już na mnie czekała.

Jak zwykle.

─ Hello, Stara! ─ Przywitałam się z przyjaciółką biegnąc w jej stronę by się przytulić.

─ No hello! Dobra, Stara. To teraz idziemy na bubble tea! ─ Powiedziała krzycząc entuzjastycznie dziewczyna podczas naszego przytulasa.

─ Jasne.

─ Zmieniając temat, ostatnio Olivier nie gada ze mną aż tak dużo jak wcześniej... Może ja mu się nie podobam?

─ Maya... Nie wymyślaj, Olivier na 100% jest w Tobie zakochany. Nie wmawiaj sobie, że jest inaczej!

─ Ta? Chciałabym by był we mnie zakochany tak jak Jake w Tobie...

─ Maya. ─ Powiedziałam stanowczo i popatrzyłam jej prosto w oczy, przez co na chwilę się zatrzymałyśmy.

─ No co? Mówię tylko prawdę i wiesz co? Ja do niego zadzwonię. ─ Odpowiedziała i ruszyła powolnym krokiem w stronę parku, gdzie znajdywała się budka z bubble tea.

─ Tsa. Niby jak? ─ Zapytałam z niedowierzaniem kręcąc głową.

─ Niby tak, że wczoraj jak byłaś w szatni, wzięłam twój telefon i spisałam sobie numer twojego przyszłego męża. Mówię Ci to jest idealny materiał na twojego chłopaka. Ja to czuje w kościach! I ja Was muszę spiknąć! Bo sobie nie wybaczę! ─ Zaczęła krzyczeć.

─ Tobie już do reszty odbiło. ─ Powiedziałam żartobliwie, bo myślałam, że ona tylko żartuje.

Ale tego co się potem stało, się nie spodziewałam.

W dalszej drodze po nasze upragnione napoje pomęczyłam jeszcze trochę Mayusie jej przyszłym mężem Olivierem.

I takim sposobem doszłyśmy na bubble tea.

Obydwie wzięliśmy owocową na bazie zielonej herbaty.

Była pyszna!

Zrobiłyśmy zdjęcie na insta swoich napoi po czym znów wróciłyśmy do naszych pogawędek.

Było ciekawie.

Bardzo ciekawie.

Maya

Była godzina szesnasta czterdzieści.

Postanowiłam, że już pora się zbierać.

Musiałam jeszcze wstąpić do sklepu, dlatego Stelka poszła sama, a ja udałam się do sklepu ogół no spożywczego po mąkę.

W tym czasie zadzwoniłam do najlepszego przyjaciela Stelli ─ Jacob'a.

I tego co usłyszałam się kompletnie nie spodziewałam.

Najgorsze jest to, że muszę trzymać język za zębami.

Przecież po to go mam by gadać.

JA TEGO NIE POTRAFIĘ!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro