① 𝐏𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐩𝐨𝐭𝐤𝐚𝐧𝐢𝐞

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


1.

   Westchnęłaś kolejny raz tego, jakże dla ciebie długiego i męczącego wieczoru. Jednak na twoje szczęście twoja zmiana dobiegła końca. Przebrana w swoje ubrania wyszłaś z knajpki, w której pracowałaś. Dziś wyjątkowo dużo gości odwiedziło wasz lokal, dlatego wyszłaś o dużo późniejszej porze. Postanowiłaś udać się przez leśne ścieżki, aby nieco skrócić sobie drogę powrotną. Stawiałaś krok za krokiem odrobinę podskakując przy tym. Z ust wydobywały się mruknięcia, które tworzyły znaną ci melodię.

Idąc mogłaś obserwować udające się do snu zwierzęta. Śpiewy ptaków również przestawały być słyszalne dla twojego ucha. Wszystko było niemalże w idealnej harmonii. Spokój panujący wśród tych drzew był czymś wręcz magicznym. Miałaś postawić kolejny krok przed siebie, jednak coś ci w tym przeszkodziło. Nagle widok przed twoimi oczami został zasłonięty. Zaskoczona stanęłaś w miejscu analizując co to spowodowało. Wtedy objawiło ci się dwoje brązowych oczu należących do dość sporej wielkości zielonkawej żabki.

Kiedy dotarło do ciebie co znajduje się na twojej twarzy, momentalnie pisnęłaś przestraszona. Chciałaś ją z siebie zrzucić i zrobiłaś przy tym kilka dużych kroków w tył. Pech chciał, że właśnie w tym miejsca leżała kłoda. Nastąpiłaś na nią stopą, w skutek czego przewróciłaś się wpadając w prost do płynącej tam małej rzeczki. Kiedy wynurzyłaś głowę z wody, ponownie widok został ci zasłonięty. Ale tym razem było to spowodowane lilią wodną znajdującą się na twojej głowie.

Zrzuciłaś ją z siebie gdzieś na bok i zaczęłaś podążać na czworaka w stronę lądu. Kiedy położyłaś jedną z dłoni, aby się wspiąć po kamieniach, tuż obok niej ponownie pojawiła się ta sama żaba. Jednak tym razem już nie zareagowałaś tak gwałtownie. Po prostu zastygłaś w miejscu czekając na jej ruch. Ten jednak nie nastąpił, więc chciałaś po prostu ją ominąć i przystąpić do taktycznego odwrotu. Żaba widząc to postanowiła powstrzymać cię przed tym.

Niespodziewanie skoczyła ponownie na twoją twarz, tyle że tym razem nieco inaczej to wyglądało. Gdyż płaz znalazł się na wysokości twoich ust składając na nich coś w rodzaju pocałunku. Znowu poleciałaś do tyłu wprost do wody pod wpływem dość sporego ciężaru. Ku twojemu zaskoczeniu było to spowodowane tym, że twoje wargi dotykały nie tych żaby, a jakiegoś chłopaka. Rude kosmyki włosów falowały pod wpływem ruchów wody. Po chwili oboje wynurzyliście się, po tym jak pocałunek został przerwany.

- Dzięki za pomoc, nawet nie wiesz jakie upierdliwe jest życie żaby. - Stwierdził nieznajomy wyciskając nieco cieczy ze swojej koszulki. Stanął na kamieniach i zwrócił się do ciebie. - No to na razie, księżniczko! - Po tych słowach pobiegł w innym kierunku. Natomiast ty wciąż siedziałaś do pasa w wodzie mając "laga mózgu".



❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


2.

- Powiedz synek, czyż to nie są piękne widoki? - Rozbrzmiał głos starszego mężczyzny tuż przy uchu bruneta i objął go ramieniem. Drugą ręką wskazywał na plażę i morskie fale, czy może bardziej chodziło mu o leżące na ręcznikach kobiety. - Ile świeżutkiej krwi. - Dodał ale niemalże szeptem. Niestety jego syn nie był zadowolony z wypadu i ani trochę tego nie ukrywał.

Drakula nie przyjęty stanem swego potomka chwycił leżącą obok parasolkę. Udał się w kierunku według niego pięknych niewiast i skrył się pod materiałem, aby promienie słoneczne nie spiekły jego skóry. Natomiast młody wampir wciąż stał pod daszkiem wypożyczalni sprzętu do pływania. Nawet jeśli by chciał nie mógł się stąd ruszyć bez czegoś, co mogłaby ukryć go przed światłem z góry.

Jak na zawołanie ujrzał niemalże tuż obok wbitą w ziemie parasolkę. Pewna dziewczyna siedziała pod nim i grzebała w tak zwanym smartfonie. Urządzenie to zdawało się być dla Tobio czymś absurdalnym, jednak w tej chwili nie to go interesowało. Dzieliło go od ciebie niby tylko kilka metrów. Jednak nawet jeden krótki moment na słońcu był dla wampira torturą. Postanowił jednak zaryzykować i w szybkim tempie podbiegł do ciebie. Zaskoczona pisnęłaś, a trzymany w dłoni przedmiot upadł gdzieś obok na piasek.

- Pożyczam. - Oznajmił krótko i wyjął parasol z ziemi. Po tym udał się w stronę, w którą prawdopodobnie udał się jego ojciec. Nawet nie zdążyłaś zareagować w żaden sposób, a chłopaka już nie było. Krzyknęłaś za nim ale ten zdawał się tym w żaden sposób nie przyjmować.



❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


3.

   Brunet westchnął przeciągle podpierając brodę na dłoni. Stał właśnie na swym wielkim balkonie obserwując światła pochodni widniejących wśród ulic miasta u jego stóp. Uniósł wzrok nieco wyżej na miliardy gwiazd. Panującą ciszę przerwało donośne ziewnięcie jego towarzysza, którym był wielki tygrys. Zwrócił się ku niemu i uśmiechnął chytrze.

- Kozume, co powiesz na małą wycieczkę? - Na słowa swojego pana, niezauważalnie drgnął. Po chwili jednak nie przejęty na powrót ułożył się na swoim posłaniu obok wielkiego łoża księcia. - No wiesz ty co... nic tylko byś spał. - Stwierdził niby obrażony, zaraz jednak na powrót kąciki jego ust uniosły się ku górze.

Nie wiadomo jakim sposobem ale udało mu się wyciągnąć zwierzę z pałacu. Na ich szczęście nikt nie zwrócił na nich uwagi, więc mogli spokojnie przejść przez bramę. Chłopak nieco ciągnął za linę prowadząc towarzysza za sobą. Jednak widać było, że zwierzę niezbyt jest chętne na przechadzkę. Nagle do ich uszu dotarły czyjeś krzyki. Oboje zwrócili się w ich stronę zaciekawieni, by w jednej z uliczek dostrzec kilka postaci.

Czterech wielkich mężczyzn trzymało za każdą kończynę pewnej dziewczyny. Natomiast piąty z nich mocny trzymał w dłoni małą małpkę, a przy jej szyi ostrze. Coś mówił do uwięzionej dziewczyny, jednak nie na tym skryta w cieniu dwójka się skupiała. Kiedy nieznajomy miał odciąć zwierzęciu głowę, rozbrzmiał donośny ryk. Kozume wyskoczył i w szybkim tempie znalazł się przy nim. Powalił go i paszczą zawisnął nad nim obserwując pojawiający się strach w oczach.

Brunet również wyszedł z ukrycia i chwycił mężczyznę znajdującego się pod wielkim kotem. Wtedy tygrys zwrócił się do pozostałych bandziorów trzymających szatynkę. Przestraszeni na widok zwierzęcia i jego ostrych kłów, w jednej chwili puścili ją, przez co upadła na twardą ziemię. Nie minęła chwila, a ślad po nich zniknął. Brunet chciał do niej podejść i się odezwać, jednak ta go uprzedziła.

- [imię]! - Szybko wstała nieco obalała i podeszła do leżącej małpki. - Nic ci nie jest? - Na jej słowa potrząsnęłaś na boki głową i po chwili uśmiechnęła się do niej delikatnie. Zaczęłaś mówić w swoim języku, co zapewne miało znaczyć, że wszystko z tobą w porządku, na co szatynka odetchnęła z widoczna ulgą.

- A tobie nic nie dolega..? - Zapytał ją chłopak dając do zrozumienia, że nie zna jej imienia. Pod wpływem jego głosu, odwróciła się do niego wstając z ziemi.

- Suzaka. - Odpowiedziała krótko, wtedy zdjął z głowy kaptur ukazując swoją twarz. Kiedy to uczynił, dziewczyna znieruchomiała. - K-książę? - Zapytała zdziwiona tym, kogo spotkała na swojej drodze. Zwłaszcza, że jeszcze panowała noc, a komuś o jego statusie nie przystoi na tego typu wypady.
Chciał coś powiedzieć ale przerwałaś swoim piskiem. Wskoczyłaś na ramię szatynki, jakby dając jej do zrozumienia, że na was już pora. Zdawało się, iż od razu zrozumiała twoje intencje, bo szybko podziękowała za pomoc i wskoczyła na mały murek. Z niego wspięła się po drewnianych kolumnach na dach budynku i zniknęła z pola widzenia zarówno młodego księcia jak i tygrysa.



❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


4. 

Znudzony brunet oddalił się od gości. Zaciekawił go pewien biały zająć, a raczej jego maleńki kapelusz i kamizelka. Za plecami słyszał nawoływanie rodziców, jednak nie zareagował w żaden sposób. Wciąż podążał za zwierzęciem zaciekawiony jego postacią. Kiedy zatrzymał się przy jednym z drzew, rozejrzał i wszedł do dziupli.

Iwaizumi podszedł do niej i spojrzał ciekawskim wzrokiem. Kucnął przy niej, a dłońmi oparł się o krawędź. Przez moment się zastanawiał, co tak właściwie on wyprawia? Zapewne przewidziało mu się to wszystko. Miał zamiar wstać i wrócić do rodziny i gości, jednak coś mu w tym przeszkodziło.

Jedna z dłoni zsunęła mu się, co spowodowało, że jego ciężar ciała przeszedł do przodu. Pod jego wpływem przechylił się wpadając wprost do dziury. Co było zaskoczeniem dla chłopaka to fakt, że zamiast upaść na ziemie, zaczął spadać w dół. Wyglądało to niczym tunel, którego dna nie można było dostrzec. Wokół jego osoby unosiły się przeróżne przedmioty nawet codziennego użytku. Jednak nie zdążył się żadnemu z nich lepiej przyjrzeć.

Nagle pod sobą dostrzegł mocne światło, które go oślepiło. Odruchowo skrył twarz w ramionach. Po chwili jego ciało mocno uderzyło o posadzkę. Ale nie na tyle, aby odczuł jakiś większy ból czy poważne obrażenia. Otworzył powoli oczy i zamrugał kilkukrotnie, chcąc przyzwyczaić się do jaśniejszego otoczenia. Wtedy zrozumiał, że znajdował się w jakimś lesie.

- Witaj przybyszu. - Niespodziewanie rozbrzmiał czyjś głos, który przerwał brunetowi obserwowanie okolicy. Jego wzrok podążył za wspomnianym głosem. Dostrzegł on wtedy pewną dziewczynę na oko w jego wieku. Na twoich [kolor] włosach spoczywał dość wysoki cylinder. Odziana kamizelka w kratkę, a pod nią biała koszula. Na ramionach spoczywał długi ciemny płaszcz, sięgający za kolano.

- Kim ty... - Zaczął dość niepewnie, z nutką nieufności. Po tym co już widział, zastanawiał się co może się jeszcze wydarzyć. Chociaż nadal nie był pewny tego, czy to wszystko było tylko jego snem, wytworem wyobraźni.

- [imię], miło mi. - Zdjęłaś swój cylinder przykładając go do piersi. Górną część ciała nieco pochyliłaś do przodu w stronę nastolatka. Po chwili wyprostowałaś się i na powrót nakrycie głowy spoczęło na swym miejscu. - A twoje imię? - Zapytałaś z delikatnym uśmiechem, chcąc zachęcić do rozmowy.

- Hajime. - Szepnął na tyle cicho, że nie był pewny, czy zdołałaś go usłyszeć. Dlatego postanowił powtórzyć dla pewności nieco głośniej niż na początku. - Iwaizumi Hajime.







16.05.2021

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro