Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drzwi banku otworzyły się z hukiem.
Do środka weszliśmy prędko, w maskach i z Rewolwerami w dłoniach.

Trzech bandytów, których imienia nie pamiętam zajęli się kasjerami, trzech cywilami, a ja z McCallem i jakimś innym weszliśmy do skarbca.

Było tam dokładnie siedem sejfów. Sześć było zwyczajnej firmy American Banks, lecz tylko jeden, siòdmy był innej produkcji.

- Cholera - skomentował Jonathan. - Nie wziąłem tego pod uwagę.... dasz radę to otworzyć?

- Postaram się - powiedział mężczyzna, zdjął maskę i podszedł do pierwszego drugi i zaczął je otwierać.
Nie miał zarostu, tylko lekką brodę.

- Kim on jest? - zapytałam McCalla.

- Dave? Najszybszy otwieracz sejfów w West Elizabeth - wytłumaczył.

Wave otworzył już cztery sejfy, gdy nasi skończyli już z ludźmi. Zebrali wszystko do wora i byli gotowi uciec.

Po jakiejś chwili Dave skończył już szósty sejf i zajął się tym dużym, siódmym. Zajęło mu to bardzo długa czasu. Finalnie nie otworzył sejfu.

- Potrzebuje kombinacji - Stwierdził. - Inaczej tego nie zrobię. Sejfy Europa są znacznie trudniejsze do do zgryzienia niż te - wskazał palcem na otwarte sejfy, z których łup już zbierał McCall do worka.

- Panie G. odezwał się Jonathan. - Zapyta, Pan może szanownego zarządcę jaki jest kod do sejfu?

Do skarbca wszedł duży, masywny mężczyzna. Miał czarną opaskę na lewe oko. Kiwnął głowa i przyniósł do skarbca zarządcę banku.

- Jaki jest kod - zapytał Pan G.

- Nic wam nie powiem! - krzyknął Zarządca.

Pan G. chwycił sobą ogromna ręką, ramię Pana zarządcy i wykręcił ją jednym, szybkim ruchem. Mężczyzna krzyknął zawile.

- Kod?! - Zapytał Jonathan.

- 17.67.27 - podał kombinację.

Sejf otworzył się. McCall wziął złoto i jakieś papiery, po czym wrzucił do wora.

Wyszliśmy z skarbca i udaliśmy się do wyjścia. McCall zamknął wszystkich cywilów w skarbcu. Wyszliśmy normalnie z łupem jak nigdy nic. Udaliśmy się na konie i dojechaliśmy w kierunku Big Valley.

W obozie zaczęliśmy ucztę. Piliśmy whisky i piwo. W pewnym momencie wszyscy upici poszliśmy spać.

Obudziłam się w nocy na papierosa. Zapaliłem go poza namiotem. W obozie była głucha cisza, ponieważ wszyscy mocno zapadli w sen, oprócz strażnika.

Paliłam tak i paliłam, gdy nagle w oddali zauważyłam pięciu mężczyzn.
Nie rozpoznałam ich za pierwszym razem, bo mrok ograniczał widoczność.

Tych pięciu kucnęło w pewnym momencie i zaczęło się przyglądać obozowi lornetką. Sama schowałam się i też zaczęłam ich obserwować za pomocą lunety.

To byli agenci detektywistyczni Allena Pinkertona w mundurach i melonikach. Jednego z nich rozpoznałam, to on zaczepiał mnie gdy jechałam tutaj.

Szybko wstałam i ruszyłam powiadomić McCalla.

Spał w chacie niedaleko. W ręku trzymał butelkę wina, a kapelusz miał tak ułożony, że zasłaniał mu oczy i nos. Szturchnęłam go dwa razy, a ten momentalnie się obudził.

- Pinkertoni nas obserwują! - powiedziałam pół szeptem.

- Kto?! - Zapytał pijany.

- Agenci Pinkertona - powtórzyłam. - Patrzą na nas i szykują się do ataku!

- Pieprzysz - powiedział nadal pijany.

Nagle usłyszeliśmy pięć strzałów. Potem głucha cisza i krzyk.

Wszyscy obudzeni wyszli z namiotów, ja z Jonathanem również. Ruszyliśmy do miejsca skąd dobiegały strzały.

Gdy dotarliśmy na miejsce hałasu zobaczyliśmy naszego strażnika, któremu przestrzeliłam broń. W ręku trzymał rewolwer, a przed nim leżało pięć trupów.

- Brawo, Frank! - krzyknął Jonathan. - Zabiłeś tych Skurwieli!

- Ta... Ale ja też dostałem - powiedział. Dopiero teraz zauważyliśmy, że trzyma swoją brudną od krwi rękę na brzuchu.

- Dobra. Zajmijcie się nim - rozkazał McCall zapalając cygaro.

- Musimy się przenieść - Poradziłam go, gdy wszyscy odeszli.

- Niby czemu? - zapytał.

- Bo jeżeli oni wiedzieli gdzie jesteśmy - wskazałam na pięciu Pinkertonów.
- To reszta też....

- Może właśnie chcą byśmy uciekneli? Myślą, że zmieniamy miejsce obozu, gdzieś w Nowym Hanoverze, a potem znowu nas znajdą i zabiją! Ale my tu zostaniemy, a oni będą szukać w niewłaściwym miejscu.

- Jak uważasz - oznajmiłam i ruszyłam z powrotem do swojego namiotu.

Trzymajcie 16 rozdział!
Podobał wam się? Następny już jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro