Rozdział 5: Rozwiane Wspomnienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Draco leżał, bezsennie, na łóżku w dormitorium Slytherinu. Światło księżyca przedostawało się przez okna ukazując koce, którymi był przykryty po samą szyję. Chłopak leżał w pozycji embrionalnej. Gdy był dzieckiem spał sztywno: płasko na plecach z rękami wzdłuż ciała. Klątwa Glacios zmieniła wiele w jego życiu. Przypomniał sobie pierwszą noc z klątwą: owijał się ciasno kocami, chociaż wiedział, że to nie pomoże. Drżał kiedy dotknął swojego lodowatego ciała. Nawet po wyleczeniu z klątwy, spał w taki sam sposób.

Ale Draco nie myślał o tym jak śpi. Wpatrując się w ścianę niewidzącymi oczami, odtwarzał bez końca scenę w gabinecie Dumbledore'a. Hermiona uwierzyła. Wyczytał to z jej oczu, widział, że się wahała. Ale wraz z przekonaniami przyszedł horror. Horror, strach i trochę obrzydzenia.

Czy rzeczywiście ona tak bardzo go nienawidzi? Czy naprawdę był tak okrutny wobec niej, że sama myśl o tym, że go kocha, spowodowała, że uciekła z pokoju?

Tak.

Był. Był dla niej straszny. Obrazy ścigały się w jego umyśle: nazwanie jej szlamą na drugim roku, śmianie się z Rona, który bekał ślimakami. Gniew w jej oczach kiedy uderzyła go na trzecim roku. Szydzenie z niej na Mistrzostwach Quidditcha. Im więcej sytuacji sobie przypominał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ona go zawsze nienawidziła. Czy w takim razie mogła zgodzić się na przywrócenie pamięci? Nie zasługiwał na nią, nie po tym co jej zrobił.

Ale wciąż miał nadzieję. Nadzieję z ponurą determinacją osoby, która mimo że nie widzi rozwiązania problemu, wciąż ma nadzieję na niemożliwe. Ale co innego mógł robić?

♥ ♥ ♥ ♥

Pokój wspólny był pusty, kiedy Harry i Ron weszli tam pół godziny później. Dramatyczne cienie pojawiały się na suficie, stworzone przez mały ogień. Szkarłat i złoto nabrały bardziej subtelny ton w tym słabym świetle, jakby były bogatsze i wspanialsze niż zwykle. Było cicho jak w bibliotece. Jak zaklęcie, zatrzymujące pokój w jednej chwili, jak mucha złapana przez bursztyn.

Znaleźli Hermionę przy kominku. Wpatrywała się bezmyślnie w ogień. Bez słowa usiedli obok niej. Nie zareagowała.

– Dobrze się czujesz? – zapytał Harry, jego głos przerwał zaklęcie ciszy. Nikt nie odzywał się przez chwilę. Czuło się dziwną atmosferę. Chłopcy oczekiwali na odpowiedź.

W końcu odezwała się cichym głosem. – Tak.

Pauza.

– Już wiesz co masz zamiar zrobić? – zapytał Harry, jego ton głosu wskazywał na to, że dziewczyna musi odpowiedzieć, nawet jeśli by nie chciała.

– Bo rozmawialiśmy o tym i pomożemy ci, w czymkolwiek zechcesz – dodał Ron szybko. – Nie zamierzamy wymieniać ci wszystkich dobrych i złych stron tej sytuacji, albo szerzyć uprzedzeń. Ty zdecydujesz.

Hermiona uśmiechnęła się po jego dziwnym zapewnieniu: pierwsza inna emocja od czasu kiedy uciekła z gabinetu dyrektora. – Dzięki – powiedziała tym samym cichym głosem. Potem westchnęła ciężko, pocierając kciukami — zazwyczaj robiła tak, kiedy coś ja martwiło. Gdy mówiła, nie patrzyła na nich, wzrok miała utkwiony w słabym ogniu.

– Nadal nienawidzę Lucjusza. Pamiętam to. Pamiętam, jak mnie porwał, krzywdził mnie, krzywdzenie innych. Nie pamiętam, kto to był, ale to był Mal- Draco, prawda? – Nie zatrzymała się w celu potwierdzenia. Wydawało się, że mówi sama do siebie, a nie do Harry'ego i Rona. – A teraz robi to ponownie, z moją pamięcią. To jak... naruszenie. Mnie. Ukradł tę część mnie, i...

Zadrżała mimo płomieni. Potem wyprostowała się, zyskując determinację i pewność siebie. Przez chwilę wydawało się, że w jej oczach płonie ogień. – Zdecydowałam. Mam zamiar odzyskać wspomnienia.

Harry i Ron skinęli głowami. Wstała, jakby nagle odzyskała silną wolę.

– Idę spać. Jeśli szukalibyście mnie rano, będę w bibliotece.

Chłopcy patrzyli, jak znika na schodach. Odetchnęli z ulgą. W ich ocenie, to że Hermiona planowała iść do biblioteki, z jakiegokolwiek powodu, było oznaką, że zdecydowanie wraca do normy.

Kiedy odeszła, Ron odwrócił się do Harry'ego i zapytał. – Więc co możemy zrobić, żeby pomóc?

Harry zmarszczył brwi. – Najpierw musimy wysłać sowę do Draco, żeby powiedzieć co zdecydowała. On może mieć pomysł.

♥ ♥ ♥ ♥

Piętnaście minut później, na drugim końcu szkoły, smutne przemyślenia Draco zostały przerwane przez dźwięk pukania w szybę. Ostrożnie, odrzucił koc i wyjrzał przez okno.

Duża biała sowa siedziała na parapecie. Sowa śnieżna? Kto ma sowę śnieżną? Oczywiście. Wspomnienia ze śniadań, kiedy to przyglądał się Gryfonom i sowie śnieżnej na stole... Musiała należeć do Harry'ego lub Rona. Ale dlaczego do niego piszą?

O Hermionie. Myśli galopowały jak oszalałe, szybko wstał z łóżka, bose stopy poczuły zimne kamienie. Było ciemno, jedynie księżyc świecił blado. Omal nie zrzucił ubrań z krzesła, kiedy przechodził przez pokój. Normalnie, odkładał ubrania starannie na krzesło. Ale dzisiaj... to szczególny przypadek.

Dotarł do okna i otworzył je. Wystarczyła odrobina i sowa znalazła się w pokoju. Rozglądała się po pokoju z pogardą i wleciała na łóżko Draco.

Odwiązał list, jego palce odmawiały posłuszeństwa. Zawiązali mocno i miał problem z rozwiązaniem. W końcu udało się i Draco rozwinął pergamin.

List nie miał adresata i podpisu, z wyjątkiem nagryzmolonego szybko Draco Malfoy na zewnątrz. Jak większość rozmów z Harrym i Ronem, był krótki i nieskładny.

Hermiona zdecydowała, że chce odzyskać pamięć. Jutro będzie szukać w bibliotece.

Czy możesz zrobić coś, co mogłoby pomóc?

Draco ponownie przeczytał list, sprawdzając automatycznie, czy nie ma w nim jakiś wskazówek. Nie było.

List był irytująco pozbawiony informacji. Chciał wiedzieć wszystko. Dlaczego zdecydowała się odzyskać pamięć? Czy z nią w porządku? Czy była nieszczęśliwa, wstrząśnięta, zła, zdenerwowana...

Przeczytał list trzeci raz, jakby z nadzieją, że coś przeoczył. Hermiona idzie do biblioteki? Dlaczego? Jeśli idzie do biblioteki, to można wykluczyć szok lub nieszczęście... ale nadal nie wiedział, dlaczego to robiła. Zdał sobie sprawę, że według niej, był niczym więcej niż okrutnym tyranem. Hermiona nie powinna mieć z nim nic wspólnego. Pomimo tego, że ją kochał. Pomimo tego, że za nią tęsknił. Nie zasługiwał na nią.

Ale jeśli to jest to, co chciała zrobić, był jej wdzięczny. I spróbuje pomóc, jak zaproponowali Harry i Ron. Musiało być coś, co mógłby jej powiedzieć, co mógłby jej dać...

Zastanowił się i znalazł odpowiedź. Że też wcześniej na to nie wpadł! Zsunął się bezszelestnie z łóżka i skierował w stronę kufra, opartego o koniec jego łóżka. Rozpiął zamek i otworzył pokrywę. Kufer był stary, niemal antyczny, ciężki mahoniowy z metalowymi zawiasami, które głośno skrzypiały, po otwarciu pokrywy.

Draco chwycił różdżkę i wycelował w kufer. Nie znał zaklęć przeciw skrzypieniu, ale wiedział co nieco o tworzeniu zaklęć. Wiele zaklęć pochodziło z łaciny lub greki. Było wiele bardzo skomplikowanych przepisów dotyczących kombinacji słów, jednak zazwyczaj wystarczyło powiedzieć coś w jednym z martwych języków, aby zaklęcie zadziałało. Wystarczy, żeby zawiasy nie skrzypiały.

Cista, non stridebis – spróbował i słaby strumień światła z różdżki uderzył w zawiasy. Ostrożnie podniósł pokrywę. Usłyszał bardzo słabe skrzypnięcia zawiasów. Nikt się nie obudził.

Podniósł pusty kawałek pergaminu z wierzchu swojego kufra. Jakby bez namysłu, wyjął długi kawałek sznurka, kolejny kawałek pergaminu, pióro i kałamarz. Zamknął cicho kufer, zauważając, że zaklęcie przestaje działać, ale na szczęście niewielkie skrzypnięcie nikogo nie obudziło.

Usiadł na brzegu łóżka, obok zirytowanej sowy, która patrzyła na niego złowieszczo. Zignorował ją. Zamiast tego, ostrożnie położył pierwszy kawałek pergaminu na łóżku obok siebie i uniósł różdżkę. – Redite.

Pergamin przekręcił się trochę, a potem bardzo szybko rozmnożył się, aż powstały stosiki pergaminów ułożone starannie na łóżku. Na każdej było schludne pismo Hermiony. Każdy list, przypomniał mu ostatnie lato.

Dumbledore zdecydował, że Lucjusz może się mścić za atak w szkole i dlatego Draco nie pojechał na wakacje do Malfoy Manor. Nie miał gdzie się udać — Hermiona zaproponowała, że może spędzić wakacje z nią, ale jej rodzice byli bardzo sceptyczni co do tego pomysłu. Pewnie powodem było to, co o nim słyszeli od swojej córki w poprzednich latach. Spędził wakacje w Hogwarcie z nauczycielami, którzy woleli spędzić lato w szkole, niż w domu.

To były bardzo samotne wakacje, nie miał z kim rozmawiać, poza dorosłymi i skrzatami. On i Hermiona pisali do siebie codziennie, czasem częściej. Te stosy korespondencji to połowa ich letniej komunikacji.

Głównym problemem, kiedy zaczęła się szkoła, było co zrobić z listami. Nie chciał ryzykować, że któryś ze Ślizgonów mógłby je znaleźć. Więc przemienił je w jeden niepozorny kawałek pergaminu.

Przeleciał palcem po krawędzi stosu, przypominając sobie wszystkie listy — historie, które mu opowiedziała, ich wspólne żarty. Z nostalgią, wziął pióro i drugi kawałek pergaminu, który w przeciwieństwie do pierwszego był zupełnie normalny i zwyczajny.

Zastanawiał się, co napisać. Po kilku chwilach skrobał zawzięcie.

Harry i Ron napisali do mnie, że chcesz odzyskać pamięć. Myślę, że to może Ci pomóc.

Zapisane słowa nie były wystarczające. Chciał jej powiedzieć wszystko, że ją kocha. Ale nie wiedział, jakby zareagowała. Nie wiedział, jak się czuje albo dlaczego chce odzyskać pamięć. Zdał sobie sprawę, że nie może jej tego powiedzieć.

Położył swój list na szczycie listów Hermiony i związał je starannie sznurkiem. Potem odwrócił się do sowy.

– Zanieś to Hermionie – powiedział, wiążąc paczkę do nogi sowy. Spiorunowała go wzrokiem. – Zanieś to Hermionie i nie patrz tak na mnie.

Dziób sowy drgnął groźnie, jakby chciała dać do zrozumienia, że w innych okolicznościach latała by wokół niego i dziobała do krwi. Odwróciła się do okna i odleciała w zimną noc, jakby zadowolona.

Draco przyglądał się jak leciała, zdając sobie sprawę, że wraz z nią odleciały jego nadzieje. Mimo to wciąż wierzył, że ma szansę ją odzyskać. W ciągu ostatnich kilku dni, jego świat rozbił się w drobny mak. Ale teraz nadzieja wracała, czuł, że odradza się z popiołów jak feniks.

Zajął się bardziej praktycznymi rzeczami. Rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok spoczął na ubraniach spadających z krzesła jak wodospad. Gdy starannie ułożył szaty, usłyszał coś niespodziewanego: dźwięk składanego pergaminu w jego kieszeni.

Wiedział, co to było zanim wyjął, ale i tak zerknął. Staroświeckie pismo ojca wyróżniało się na tle gładkiego pergaminu, przedrzeźniając go. List — świstoklik, który sprawił, że pobiegł bez myślenia, który spowodował, że Hermiona, odważna, opiekuńcza Hermiona, poszła za nim w niebezpieczeństwo. To przypomniało mu wszystko co stracił. Wydawało się, że krzywe litery pisane przez ojca, szydziły z niego, ogłaszając zwycięstwo.

Nie – bezgłośnie pomyślał – Nie, ojcze. Nie wygrałeś. Nigdy nie wygrasz.

Instynkt kazał mu zgnieść list w kulkę i spalić. Ale coś go powstrzymywało. Spojrzał jeszcze raz na list. Drżał na zimnym wietrze, wlatującym do pokoju przez otwarte okno. Coś odwołało się do tej części Draco, która uczyniła go Ślizgonem i zmarszczył brwi. Może się przydać, przecież to świstoklik do Malfoy Manor. Bezpośrednio, na wypadek, gdyby kiedykolwiek trzeba było dostać się tam szybko, aby uratować kogoś, albo negocjować z sadystycznym ojcem...

Przemienił list w pusty pergamin. To skuteczna technika, gwarantująca odrobinę bezpieczeństwa. Nie chcąc ryzykować, otworzył kufer i włożył go do jednej z książek, które leżały na małym stoliku obok jego łóżka, po czym włożył książkę do kufra.

Położył się na łóżku, zamknął oczy i próbował zasnąć. Ale mógł myśleć tylko o Hermionie. Obrazy były nadrukowane na jego powieki, jakby oglądał mugolski film: Hermiona szczęśliwa, Hermiona smutna, Hermiona śmiejąca się, Hermiona pochylona nad książkami, Hermiona i jej strach o niego kiedy ojciec go torturował podczas ataku, Hermiona i ostatni raz kiedy ją widział, zdającą sobie sprawę z prawdy i uciekającą z gabinetu dyrektora.

Miłość sprawia, że jesteś słabszy, w tym jego ojciec miał rację. Ale w pewnym sensie, sprawia, że jesteś silniejszy. Nie był samotnym, zimnym Ślizgonem, który nie potrzebuje niczego i dba tylko o siebie. Miłość sprawiła, że był ktoś kto o niego dbał, kto zawsze mógł go wysłuchać i pomóc w sytuacji kryzysowej. Wszystko zmieniło się przez jego ojca.

Draco wpatrywał się w głęboki odcień zieleni zasłon wokół jego łóżka i zatonął we wspomnieniach.


Trochę łaciny:

Cista, non stridebis - skrzynio, przestań skrzypieć

Redite - powtórz

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro