Rozdział 3: Ukochany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Co chcesz zjeść dzisiaj wieczorem? — zapytała Hermiona.

Oboje siedzieli w bibliotece; Draco siedział przy stole naprzeciwko niej, czytając książkę Spisek Szekspira: co mugole chcieliby wiedzieć. Dziwne było to, że umawianie się z Draco na każdy wieczór podczas jej podróży wydawało się teraz najbardziej naturalną rzeczą na świecie. Starała się nie myśleć o tym, że ich krótkie wakacje wkrótce dobiegną końca.

— Nie powinno się jeść przed pływaniem — powiedział mgliście, przewracając stronę swojej książki. Hermiona rzuciła mu tylko zdezorientowane spojrzenie, którego — oczywiście — nie widział. Kiedy milczała, dodał: — Oczywiście, jeśli masz ochotę popływać. Kolacja po?

— Och, jasne, czemu nie? Ale nie wzięłam ze sobą kostiumu kąpielowego.

Draco napotkał jej spojrzenie i na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.

— Bez obaw, nie będziesz go potrzebować.

— Och.

Wtedy zaśmiał się, a Hermiona założyła, że z jej osłupiałej miny. Odchrząknęła, próbując się opanować.

— Gdzie możemy iść bez strojów kąpielowych?

— Do kąpieli — odparł krótko Draco, ponownie zajmując się książką leżącą na jego kolanie.

— Kąpiel? — powtórzyła Hermiona. — Wanna? Albo łaźnia?

— To ostatnie. Byłaś kiedykolwiek?

— Tak, ale wieki temu. Moi rodzice zabrali mnie, kiedy byłam dzieckiem, ale nie pamiętam tego na tyle dobrze, żeby się teleportować.

— No cóż — powiedział blondyn, zamykając książkę i wychodząc zza stołu — mamy szczęście, że istnieje coś takiego jak teleportacja łączna.

— No tak, grasz tam w piłkę nożną — mruknęła Hermiona. — Prawie zapomniałam. A więc — zamknęła numer Obecnej technologii mugolskiej (z nagłówkiem Internet: korzyści i wady z używania go w pracy) i podeszła do Draco — być może to głupie pytanie, ale dlaczego Anglia? Dlaczego nie tutaj? Słyszałam, że w pobliżu jest ładna łaźnia termalna.

— Mam swoje powody. — Uśmiechnął się. — Powiedzmy, że potrafię rozpoznać żyłę złota.

Zabrali swoje różdżki z recepcji i opuścili bibliotekę, Draco wyciągnął do niej rękę, gdy upewnili się, że w pobliżu nie ma mugoli.

Gdy tylko Hermiona dotknęła jego rękawa, poczuła znajome szarpnięcie za pępkiem. Chwilę później czerń wypluła ich oboje i znaleźli się w opustoszałej uliczce. Padał lekki deszcz — urok lata w Wielkiej Brytanii. Draco prowadził ich, idąc po śliskim, brukowanym chodniku, a Hermiona wtuliła się w jego ramię.

— A to — oznajmił, gdy skręcili za róg — jest powodem, dla którego tu jesteśmy. Pozwól, że ci zaprezentuję zupełnie nową Termiczną Łaźnię Spa. Dzięki uprzejmości... no cóż, mojej. Tak jakby.

Hermiona mogła powiedzieć, że jej oczy rozszerzyły się jak spodki, gdy wpatrywała się w wejście do wspomnianego spa.

— Co masz na myśli — wymamrotała — to twoje?

— Częściowo tak. Jak tylko usłyszałem o planach remontu i ponownego otwarcia, zapragnąłem tego. Spójrz na to miejsce: jest wspaniałe. Mugole je pokochają, mówię ci.

Pokochają?

— Ach, w końcu doszliśmy do najlepszej części. — Draco westchnął. — Będzie otwarte dopiero za tydzień. Na razie wszystko jest nasze.

— Nie wierzę — wydyszała Hermiona, a podekscytowanie wzbierało w niej. Całe spa dla siebie? Te wakacje okazały się najlepszymi, jakie kiedykolwiek miała.

Błagam cię, minęło już kilka dni i dobrze o tym wiesz.

— Ale... czy oni wiedzą, że ty...

— Oczywiście, że nie. Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie, jeśli w grę wchodzą pieniądze. Wejdźmy do środka, dobrze?

Hermiona opierała się podskoczeniu z radości, idąc za Draco do wejścia dla personelu. Zadzwonił i chwilę później pojawił się pulchny mężczyzna po czterdziestce. Od razu rozpoznał Draco, otwierając im drzwi.

— Panie Malfoy, co za miła niespodzianka — powitał ich mugol. — Proszę wejść. Czy mogę zapytać, co pana tu dzisiaj sprowadza?

— Dobry wieczór, panie Warren — powiedział Draco. — Pomyślałem, że wpadnę tutaj ostatni raz przed wielkim otwarciem. To Hermiona Granger — szybko wymienili krótkie uprzejmości. — Pisze dla przewodnika turystycznego, który niebawem będzie wydany. Pomyślałem, że to świetna okazja do stworzenia dodatkowej reklamy. Gdybyśmy mogli... spędzić trochę czasu w łaźni... wie pan, jako goście, dla autentycznego doświadczenia?

— Ależ oczywiście — co za fantastyczny pomysł! — rzucił podekscytowany mugol. — Zostawię państwu wszelkie udogodnienia. Będę tutaj... och, kogo oszukuję, jak zwykle jest cholernie późno, państwo wybaczą język. Jest jeszcze tyle do zrobienia... ale mimo wszystko mam nadzieję, że spa przypadnie państwu do gustu! Tuż za rogiem znajdziecie szlafroki, kapcie i ręczniki. A w sklepie są stroje kąpielowe. Po prostu dzwońcie, jeśli będziecie czegoś potrzebować.

— Mówiłem ci, że nie będziesz potrzebowała kostiumu kąpielowego — szepnął Draco, gdy tylko pan Warren znalazł się poza zasięgiem słuchu. — A może myślałaś, że mam coś innego na myśli?

Hermiona mocno zacisnęła usta, trochę zawstydzona. Postanowiła to zignorować, tym razem tak było lepiej, i skierować się do małego sklepu, gdzie wybrała granatowy, jednoczęściowy kostium w białe kropki.

— Dobry wybór — powiedział Draco, sięgając po parę prostych, czarnych szortów. Wskazując na windy, dodał: — Spotkamy się tam za chwilę.

Spa było absolutnie wspaniałe. Draco oprowadził ją: od łaźni Minerwy po gabinet odnowy biologicznej — w którym były inaczej pachnące łaźnie parowe — do restauracji, na balkon i wreszcie do basenu na dachu.

Hermiona wyszeptała „wow", podziwiając to, co znajdowało się przed jej oczami; widok był absolutnie oszałamiający. Mogli zobaczyć klasztor, piękną gregoriańską architekturę, inne kościoły, których Hermiona już nie pamiętała i oczywiście wzgórza otaczające miasto, które było usytuowane w samym środku.

— Mam nadzieję, że nie obiecałem zbyt wiele — mruknął Draco.

Podszedł do niej, odgarniając jej włosy i delikatnie muskając szyję.

— Hmm... jest idealnie.

Podeszła bliżej basenu, odwróciła się i nagle rzuciła do tyłu, ale wcześniej złapała Draco za ramię i pociągnęła go za sobą.

Jego zdziwiony wyraz twarzy sprawił, że wybuchła śmiechem.

— Umiesz czytać, Granger? — prychnął, co spowodowało kolejną salwę śmiechu. — Jest wyraźnie napisane, że nie wolno wskakiwać. — Wskazał na znak obok wind, którymi wjeżdżali na najwyższy poziom.

— Od kiedy przejmujesz się zasadami? — zachichotała.

— No tak... najwyraźniej masz na mnie zły wpływ — a może było na odwrót?

Hermiona wykonała jeden ruch w stronę Draco i ujęła jego policzki, całując go delikatnie. Nadal padało; chłodne krople mieszały się z otaczającą ich doskonale nagrzaną wodą i spływały po ich szyjach.

— Nie mogę uwierzyć, że dzisiaj jest ostatni — powiedziała, gdy tylko przerwali pocałunek.

— To tylko ostatni dzień twoich wakacji. A co do tego — potarł kark — być może trochę pokrzyżowałem twoje plany rekreacji, więc przepraszam za to.

— Nie bądź śmieszny. Nie mogło być lepiej.

— Więc... chcesz to dalej robić? — zapytał, a Hermiona wyczuła w jego głosie nutę niepewności. Naprawdę powinien o tym wiedzieć.

— Oczywiście, głuptasie — powiedziała, a Draco odetchnął z ulgą.

— Nie martwisz się reakcjami?

— Bynajmniej — odpowiedziała, płynąc ku krawędzi basenu. — Minęło wiele lat od... tamtego. Jestem pewna, że nikt nie będzie miał nic przeciwko. A nawet gdyby mieli... nie zmieniłoby to tego, co do ciebie czuję.

— Co do mnie czujesz? — powtórzył ochryple, odchrząkując.

Hermiona przewróciła oczami i mlasnęła językiem.

— Wiesz, spędziłam z tobą każdy dzień mojej podróży, bo w ogóle mnie nie pociągasz.

— Dziesięć punktów za sarkazm — wymamrotał, całując ją. Po kolejnych pocałunkach dodał: — Wiesz, co sprawi, że ta ostatnia noc będzie naprawdę niezapomniana?

— Dlaczego mam wrażenie, że to ma coś wspólnego z nimi? — Wskazała na dysze wirowe na podwodnej ławce obok nich.

— Wygląda na to, że mimo wszystko potrafisz czytać mi w myślach. — Uśmiechnął się.

Właśnie wtedy uruchomiły się dysze i na powierzchni wody zaczęły unosić się bąbelki. Hermiona, która zawsze kochała wiry, natychmiast usiadła na ławce, a Draco wkrótce do niej dołączył.

— To takie przyjemne — powiedziała, zamykając oczy i rozkoszując się delikatnym masażem.

— Ale to nic w porównaniu z łazienką prefektów.

Hermiona nieznacznie otworzyła oczy i zerknęła na niego z ukosa, mówiąc:

— Zawsze zapominam, że też byłeś prefektem.

— Jak mogłaś zapomnieć? — zapytał szczerze. — Ja... hm... no cóż. Powiedzmy, że wyczerpałem wszystkie możliwości.

— Racja... wycofałeś całkiem sporo punktów, jeśli dobrze pamiętam — powiedziała Hermiona, ponownie zamykając oczy. — Z pewną skłonnością do Gryfonów.

— Tak... nie były to moje najwspanialsze dni, prawda?

— Ale też nie najgorsze — rzekła z roztargnieniem, natychmiast tego żałując. Przez chwilę myślała, że przekroczyła granicę, obawiając się najgorszego — Draco, który się na nią zezłości i odejdzie. — Przepraszam — dodała pospiesznie, odwracając się od niego, ale Draco tylko potrząsnął głową i posłał jej słaby uśmiech.

— Cóż, masz rację, prawda? Nie mogę się z tym nie zgodzić. I naprawdę jest dobrze. Minęło sporo czasu i pogodziłem się z tym.

Z jakiegoś powodu Hermiona nie mogła się powstrzymać i pocałowała go z nowo odkrytą intensywnością — ze słodko-gorzkim smakiem, którego wcześniej nie było. To tylko sprawiło, że jej serce zaczęło bić mocniej. To naprawdę niesamowite, jak czas może mieć wpływ na człowieka, nie zmieniając jego istoty, ale popychając do przodu, czyniąc go nie inną, ale lepszą wersją siebie.

Ale co z nią — jak bardzo się rozwinęła? Czy mając dziewiętnaście, dwadzieścia dwa lub dwadzieścia pięć lat mogła być z Draco? Hermiona nie znała odpowiedzi. Wiedziała tylko, że bez względu na to, jak rozczarowujące lub bolesne okazały się jej poprzednie związki, wydarzyły się z jakiegoś powodu — nawet jeśli to miało tylko przygotować ją na to, co naprawdę się liczy.

A to — te najcudowniejsze z wakacji z tym niebywałym ukochanym — na pewno bardzo się liczyło.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


— Teraz moja kolej, nie sądzisz? — zasugerowała Hermiona, patrząc, jak słońce znika za dachami.

Byli ubrani w szlafroki i popijali koktajle na balkonie spa.

— Znowu? Jesteś bardziej nienasycona niż myślałem — parsknął Draco, a Hermiona zachichotała.

— Nie o to mi chodziło... chociaż nie, zostawmy to na później. Miałam na myśli coś innego.

— W takim razie obawiam się, że będziesz musiała to rozwinąć.

Hermiona odstawiła drinka i odwróciła się do niego.

— Zabrałeś mnie w tak wiele miejsc i myślę, że czas, abym to ja ciebie gdzieś zabrała, tak dla odmiany — wyjaśniła.

— Gdzie chciałabyś się udać? — zapytał.

— Och, w wiele miejsc! Tylko... niech pomyślę... — Jej wzrok był pusty, gdy zastanawiała się nad miejscami, które już widziała i które mogłyby być ich wyborem.

— Mam — powiedziała po chwili. — Będziemy musieli się ubrać. Ale nie zakładaj butów.

— Bez butów? W porządku. — Opróżnił szklankę i postawił ją na stole między nimi. — W takim razie ruszajmy.

Draco podniósł się z leżaka i wstał, a Hermiona rzuciła ostatnie spojrzenie na zachód słońca, zanim weszła za nim do środka.

— Pan Warren będzie teraz oczekiwał szczegółowej recenzji, pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć — mruknął Draco, gdy ponownie spotkali się w strefie wejściowej. — O ile oczywiście nie namieszam trochę w jego pamięci...

— Nie! — Hermiona delikatnie uderzyła go w ramię. — Nie, chyba że jest ku temu odpowiedni powód. Poza tym musielibyśmy uzyskać pozwolenie Ministerstwa.

— I tu wchodzi mój zły wpływ, ale dobrze — twój wybór, twoje konsekwencje — powiedział, wzruszając ramionami. — Więc gdzie wyruszamy?

Hermiona wyciągnęła rękę.

— Zobaczysz.

Gdy tylko jej dotknął, obróciła się w miejscu, a chwilę później wylądowali na piaszczystym nasypie. Był to jeden z wielu, który sprawiał, że sceneria wyglądała jak mały skrawek pustyni, otoczony drzewami herbacianymi i różnymi krzewami. Słońce już wschodziło, jego promienie przebijały się przez wierzchołki drzew.

— Gdzie jesteśmy?

— Wyspa Moreton — odparła Hermiona, zanurzając stopy w zimnym, niewiarygodnie drobnym piasku. — Australia. I w samą porę zdążyliśmy na wschód słońca.

— Szczerze mówiąc, nie uznałbym cię za beznadziejną romantyczkę — drażnił się Draco.

Objął ramieniem jej ramię; było dość chłodno i Hermiona doceniła ten gest.

— Mówi ten, który zabrał mnie na kąpiel przy zachodzie słońca.

— Zrozumiałem aluzję. — Ucałował delikatnie jej skronie, nie odsuwając się. — Ładnie pachniesz.

Hermiona zachichotała.

— Dziękuję. Przypuszczam, że to tylko szampon i świeże powietrze.

— Po prostu przyjmij komplement, Granger.

Spojrzała na niego i odzwierciedliła jego uśmieszek.

— Dlaczego wybrałaś to miejsce? — zapytał Draco. — Nie zrozum mnie źle — jest genialne.

— Po wojnie pojechałam do Australii, by przywrócić rodzicom wspomnienia i skończyło się na tym, że zrobiliśmy sobie wakacje, tylko we trójkę. Wybraliśmy się tutaj na wycieczkę pod namiot i zapamiętałam to miejsce. Jest wspaniałe, prawda? Jak miniaturowa pustynia. A jeśli wsłuchasz się uważnie, usłyszysz rozbijające się fale... — Zamknęła oczy i wsłuchała się w szum wody. Po chwili kontynuowała: — Nawiasem mówiąc, to trzecia co do wielkości piaskowa wyspa na świecie. Wyspa Fraser jest największa, a Wyspa Stadbroke tuż za nią.

— Zawsze chodząca encyklopedia. — Zaśmiał się. — Niezależnie od faktów, uważam, że to miejsce jest równie dobre, jak każde inne.

— Na co?

Draco zwrócił się ku niej.

— Żeby ci to dać.

Pogrzebał w kieszeni, a Hermiona nagle zaczęła oczekiwać pudełka na biżuterię, ale skarciła się natychmiast za tę głupią i bardzo dziewczęcą myśl.

To, co jej dał, przekroczyło wszelkie głupie oczekiwania.

— To wejściówka do biblioteki — szepnęła, trzymając w dłoni małą książkę z herbem biblioteki wyrytym w skórzanej oprawie.

— Otwórz.

— Dożywotnie członkostwo premium — przeczytała — dla Hermiony Jean Granger — znasz moje drugie imię? Dostęp do wszystkich działów... nieograniczone prawo do wypożyczania... Draco, to jest cudowne! — Przycisnęła prezent do piersi i pocałowała blondyna. — Ale — dodała — ile musiałeś wyd...

— Nie przejmuj się tym. Naprawdę. Jeśli to cię uszczęśliwi, chętnie wydam na ciebie całe moje złoto. Nie żebym próbował kupić...

— Gdybyś próbował kupić moje uczucie, nie wkładałbyś w to wszystko tyle wysiłku — powiedziała cicho. — Wciąż nie mogę uwierzyć, że wkradałeś się do mojego życia przez rok.

Przez chwilę milczeli, dopóki nie powiedział:

— Wiesz... lubię cię. Bardzo.

— Domyślam się tego — powiedziała Hermiona, zaciskając usta.

— Dlaczego mam wrażenie, że próbujesz się ze mnie nie śmiać? — Uniósł brew, co uwydatniło jego arystokratyczne rysy, sprawiając, że Hermiona poczuła suchość w ustach.

— Po prostu przez większość czasu jesteś taki pewny siebie, ale w takich momentach, jak ten, masz pewność siebie pierwszaka przed sortowaniem.

— To nie ma sensu — byłem bardzo pewny siebie.

— Och, przestań się czepiać słówek. — Przytuliła się do niego. — Wiesz, co miałam na myśli.

— Tak...

Usiedli, by przez chwilę obserwować wschód słońca, ramię w ramię, z zaklęciem ocieplającym wokół nich (w końcu była zima) i słoną bryzą wirującą między ich włosami.

— Chcę tu zostać na zawsze — szepnęła Hermiona.

— Może, jeśli zjemy kolację, moglibyśmy zostać dłużej — powiedział Draco, któremu podejrzliwie burczało w brzuchu. — Przepraszam, miałem na myśli śniadanie.

Hermiona zaśmiała się cicho.

— Masz szczęście, że jestem na to przygotowana — oznajmiła, wyciągając torebkę. — Zawsze noszę ze sobą jeden z gotowych do spożycia, jednorazowych i trwałych zestawów piknikowych Barnaby'ego Bramble. Wiesz, na wypadek, gdybym musiała nakarmić głodnych.

— Jesteś niesamowitą czarownicą, Hermiono Granger — powiedział Draco, uśmiechając się szeroko i w tym momencie Hermiona wiedziała, że się w nim zakochała. Może nawet trochę wcześniej.

— Draco?

— Tak?

Ukryła twarz w jego swetrze i wdychała jego zapach; pachniał jak dom.

— Ja ciebie też bardzo lubię.


___________

Witajcie :) w dniu moich urodzin publikuję ostatni rozdział tego tłumaczenia. Taki mały prezent ode mnie dla Was. Po drugim rozdziale pewnie oczekiwaliście kolejnych hot scen. Cóż, ten rozdział bardziej powiewa romantyzmem, ale ma w sobie coś ciekawego, prawda? A może to tylko moje odczucie. Dajcie znać w komentarzach.

Teraz majówka, więc pewnie niewiele uda mi się zrobić, ale dzisiaj zaczynam nowe krótkie tłumaczenie (5 rozdziałów). Mam nadzieję, że będzie się tak dobrze tłumaczyć jak ta historia. Reszta wróci, ale nie wiem kiedy. Ciężko cokolwiek zakładać.

Tyle ode mnie. Miłej majówki! Enjoy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro