XXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lato dobiegło końca, a między Tobio i Tadashim zmaterializowały się setki kilometrów.

A Kageyama poczuł się bliżej chłopaka i trochę swobodniej w jego obecności - na tyle, by chcieć zobaczyć Yamaguchiego znów przy najbliższej możliwej okazji. Czuł się przy nim dobrze, czego nie znał i nie wiedział, że potrzebuje. Jego życie było zawczasu pełne, a jednak ten nowy element zdawał się jeszcze je dopełniać. Był nadal generalnie niezależny, a jednak wiedział, że może polegać na niepozornym piegusie.

Przestraszyło go to może nieco, jak nowości potrafią, ale nie odebrało mu poczucia bezpieczeństwa w tej relacji.

Któregoś lata spotkał Tsukishimę i nie polubili się wcale, ale tolerowali i każdy na swój sposób cenił Tadashiego. Pax.

Tsukishima krzywił się nieco, a przecież wysłuchiwał Yamaguchiego do końca, kiedy ten martwił się nieco brakiem zasięgu u Kageyamy.

Któregoś dnia Tobio i Tadashi zgodzili się w rozmowie, że są czymś, gdyż w rzeczy samej zdawali się być od pewnego czasu. Przyszło to dziwnie naturalnie.

Kilometrów nie miało ubyć wkrótce i przez to dawało się niekiedy odczuć samotność. Nie przekraczając niczyich granic, mogli komfortowo porozmawiać przez telefon. Jak zawsze - i na to przyszedł odpowiedni czas.

Nie wpasowując się być może w powszechne wyobrażenia czy kanony, byli ze sobą.

a/n: Dziękuję za lekturę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro