1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Laura

Obudziłam się w wyśmienitym nastroju. Anabell i Rick Dark- moi opiekunowie już wyjechali z Harrym i wrócą za dwa dni. Zeszłam na dół i na stole w kuchni leżała sakiewka z pieniędzmi i karteczką, że to na zakupy na pokątnej. Cóż, muszą sprawiać wrażenie, że jest mi u nich dobrze bo to by było podejrzane. Zjadłam śniadanie które przygotowała mi Różyczka- mój skrzat domowy którego dostałam jak tylko znalazłam się u nich w domu. Wzięłam pieniądze i wróciłam do pokoju z którego wzięłam ubrania. W łazience ubrałam bordową bluzkę z długim rękawem, szare jeansy z dziurami i czarne skarpetki. Zrobiłam poranną toaletę i wróciłam do pokoju. Zrobiłam tam szybki makijaż i ubrałam moje ukochane czarne botki na ośmiocentymetrowym obcasie. Przyłożyłam różdżkę do mojego przedramienia i szeptając zaklęcie, różdżka 'wchłonęła' się w moją rękę tworząc na niej tatuaż. Jest to specjalne zaklęcie które stworzyłam i pomaga mi ono bardzo, bo nigdy nie zapominam różdżki a w razie potrzeby ona znajduje się w mojej dłoni. Zasunęłam torbę i zarzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Wzięłam bordową torbę do której wrzuciłam portfel z mugolskimi jak i czarodziejskimi pieniędzmi. Sprawdziłam jeszcze czy aby na pewno jest tam wisiorek ze szmaragdem, który wcześniej zaczarowałam tak aby prowadził mnie do Kiry Elementum i szczerze to mam nadzieję, że to działa. Założyłam jeszcze naszyjnik bo kolczyki i bransoletkę miałam na sobie i przejrzałam się ostatni raz w lustrze i przeczesałam ręką moje brązowe włosy i zawołałam skrzatkę, która od razu pojawiła się w moim pokoju.
-Różyczko, mam do Ciebie prośbę.- powiedziałam gdy tylko pojawiła się przede mną.
-Tak panienko Potter.- odpowiedziała
-Chciałabym abyś mnie przeteleportowała do Berlina. Niedaleko sklepu z różdżkami na magicznej ulicy.- poprosiłam skrzatkę.
-Oczywiście panienko Potter.- powiedziała skrzatka przez co na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i złapałam rękę Różyczki. Po chwili poczułam znajome szarpnięcie w pępku a gdy tylko otworzyłam oczy, byłam na magicznej ulicy w Berlinie.
-Zawołam Cię jak będę chciała wrócić. Jeśli by się coś działo poinformuj mnie Różyczko. Dobrze?- zapytałam na co ta tylko przytaknęła i zniknęła. Podniosłam wzrok i rozejrzałam się po ulicy. Przypomina ona trochę ulicę Pokątną. Nie tracąc czasu wyciągnęłam wisiorek który po chwili zaczął lewitować w jakąś uliczkę. Modliłam się tylko do Merlina aby wszystko było w porządku. Po około pięciu minutach spaceru doszłam do jakiejś małej kawiarni gdzie siedziała brązowowłosa dziewczyna z fioletowymi końcówkami, wyglądająca na około dwadzieścia cztery lata. Tylko co ja mam jej teraz powiedzieć?

***
I jak wam się podoba? Wiem, że trochę nudne ale następne będą ciekawsze. Obiecuję <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro