5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Laura

Większą część podróży do Hogwartu przespałam, podobnie jak Kira, więc może dlatego ten czas nam tak szybko minął.
Całą ucztę powitalną i ceremonię przydziału przesiedziałam starając się ignorować Gryfonów którzy jak zawsze rzucali w moją stronę jakieś głupie docinki. Czemu nie potrafią oni zrozumieć tego, że te słowa bolą tylko na początku. Potem jest żenujące i nudne a po kilku latach to nawet mnie nie bawi. Jeśli chodzi o Kirę to umówiłyśmy się, że będzie na mnie czekać w pokoju życzeń a ja do niej dołączę po ciszy nocnej. Z letargu wybudził mnie wspaniały dyrektor życząc nam smacznego, a chwilę później pojawiło się na stołach dużo, smakowicie wyglądającego jedzenia.
-To co śliczna, jesteś dziś wolna?- zapytał chamsko jakiś chłopak. Na oko był ode mnie nie więcej niż rok starszy. Miał jasnobrązowe włosy ułożone w artystyczny nieład i zielone oczy.
-Odwal się.- odwarknęłam tylko biorąc się za jedzenie tosta z dżemem.  Cóż przyzwyczaiłam się już, że jestem obiektem zakładów większości szkoły. Tylko ślizgoni mieli to gdzieś i szczerze to dzięki ich zachowaniu jeszcze bardziej chciałam być w Slytherinie. Może i mi nie pomagali ale byli obojętni i jeszcze bardziej mnie nie pogrążali a czasami nawet na swój sposób uprzykrzali życie tym którzy robili to mi. Nie powiem ale byłam im za to wdzięczna.
-Czyżby nasza szkolna cnotka wystawiała pazurki?- zakpił i po chwili wszyscy którzy to słyszeli zaczęli się śmiać. Ah jakbym czasem chciała walnąć w nich jakąś ciekawą klątwą. Moją jedyną reakcją było przewrócenie na to oczami. Cóż, nie należy gadać z kimś kogo rozwój zatrzymał się na poziomie sześciolatka.

***

Ubrana w czarne jeansy, tego samego koloru koszulkę i długą, ciemnozieloną bluzę oraz zwykłe bordowe trampki wyszłam z mojego dormitorium. W kieszeni bluzy miałam różdżkę a w ręce pergamin, który był legendarną Mapą Huncwotów. Dostałam ją od Freda i Georga za co jestem im bardzo wdzięczna bo pomaga mi w wielu sytuacjach. Na moje szczęście nie było nikogo w pokoju wspólnym i mogłam bez przeszkód wyjść z wieży gryfonów. Po kilkunastu minutach byłam już na siódmym piętrze a chwilę później już w pokoju życzeń.
-I jak się bawiłaś beze mnie?- zapytałam siadając na przeciwko dziewczyny.
-Przeglądałam po raz setny dziennik. Zejdźmy do nich. Teraz.- powiedziała a ja z uśmiechem się z nią zgodziłam. Czas poznać założycieli.

*^*^*^*^^*^*^**^*

Hejka kochani! Wiem, że rozdział całkiem krótki ale mam nadzieję, że się wam podoba szczególnie, że nie miałam pomysłu na niego. <3
Pozdrawiam :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro