6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Laura

Nasz plan był znakomity. Wyjść z pokoju życzeń, zejść tryliard schodów w dół do lochów, wejść do tajemnej komnaty gdzie miały być obrazy z uwięzionymi założycielami i ich odczarować. Nie przewidziałyśmy tylko, a właściwie to ja tego nieprzewidziałam że profesor Snape będzie patrolował korytarze a ja nie zauważe go na mapie bujając w obłokach i myśląc nad moją przyszłością. Cóż, życie mnie nie lubi.
-Panna Potter co pani tu robi, czyżbyś pomyliła pietra?- zapytał jak zawsze sarkastycznie nietoperz celując różdżką w Kire.- A pani to? Sądzę, że nie jest pani uczennicą Hogwartu.- stwierdził a Kira przewróciła oczami i kompletnie zignorowała mistrza eliksirów.
- Kim on jest- zapytała mnie nie zwracając większej uwagi na to, że profesor wciąż celuje w nią różdżką.
-To profesor Snape. Uczy eliksirów i jest opiekunem Slytherinu.- wyjaśniłam pokrótce.
- O czyli opiekun domu do którego miałaś trafić i trafisz w najbliższym czasie?- zapytała a ja przewróciłam oczami. Zerkając kątem oka na czarnowłosego mężczyznę, który wydawał się nie rozumieć co się właśnie dzieje. Cóż nie dziwię się mu.- Czekaj, ja go chyba widziałam we wspomnieniach tej kobiety co Ci mówiłam.- powiedziała szczerząc się do mnie jak głupia.
- Możliwe.- odpowiedziałam tylko
- Kim jesteś?- zapytał profesor
- A racja. Zapomniałam się przedstawić. Jestem Kira Elementum.- wyjaśniła uśmiechając się promiennie do niego.
-Co robisz w Hogwarcie?- zapytał
- Można mu ufać?- zapytała mnie a ja wzruszyłam ramionami
- Nie mam pojęcia. Ale możemy porozmawiać o tym gdzie indziej, błagam. To nie jest najlepszy pomysł szczególnie, że ściany mają uszy.- powiedziałam błagalnie a w moją stronę poleciały dwa spojrzenia. Od Kiry pełne zrozumienia a od profesora niezrozumienia. Cóż, pewnie się zdziwił, że nie podążam ślepo za ikoną jasnej strony.
-W sumie to dobry pomysł. - poparła mnie Kira.
-Możemy liczyć na rozmowę na przykład w pana gabinecie?- zapytałam chociaż bardziej to było pytanie retoryczne bo obie weszłyśmy do jeszcze uchylonego portretu, przez przejście do prywatnych komnat Snape. A on z braku innego wyjścia musiał podążyć za nami.

-Licze że macie dobre wytłumaczenie.- warknął w naszą stronę wciąż trzymając różdżkę w ręce ale już nie celową nią w założycielkę. Spojrzałam na dziewczynę a potem na profesora i westchnęłam tylko.
-Wyjaśnie wszystko jeśli złoży pan przysięgę, że nikomu nie powie pan o tym co się dowiedział. Przynajmniej na razie.- powiedziałam oglądając salon w jego prywatnych komnatach. Szczerze to jest tu nawet przyjemnie, ściany były kolory beżowego, ciemnozielonego i srebrnego. Meble były jasno brązowe nie licząc kanapy i foteli, które były w kolorze czarnym. Całość się ładnie prezentowała.
-Wieczysta?- zapytał z podniesioną brwią.
-Nie zgadzam się.- wypowiedziała się Kira
-To jedyne wyjście Kira, abyśmy miały pewność. - powiedziałam siadając obok niej na kanapie. Natomiast mistrz eliksirów usiadł na fotelu na przeciwko nas.
-Powiedziałam nie.- syknęła w moją stronę. - Leglimencja. Wie pan co to prawda?- zapytała po chwilo a on skinął głową tylko.- Chce tylko zobaczyć czy pan na prawdę nie zdradzi tej tajemnicy i jeśli ma pan szczere intencje to sądzę iż nie będzie potrzebna wieczysta. To jak?- zapytała uśmiechając się uroczo na co on zmierzył ją chłodnym wzrokiem.

***
Rozdział pisany na telefonie. Jak wyłapiecie jakieś błędy to piszcie w komentarzach. Pozdrawiam i miłego popołudnia 🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro