Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastąpiła chwila ciszy. Mężczyźni popijali bursztynowy płyn z kryształowych szklanek, a ich sztywne ruchy wskazywały na to, że wcale nie byli zachwyceni nowinami jakie przekazała im nastoletnia uczennica Hogwartu. Kobiety zaś nie potrafiły nawet utrzymać na twarzach masek nie przejmujących się niczym arystokratek.
Kto wie? Może nie czuły potrzeby nakładania ich na twarze przy pannie Potter? Laura pociągnęła kolejny łyk alkoholu przymykając lekko oczy, kiedy poczuła zbliżającą się migrenę.

Właśnie w tym momencie płomienie w kominku zalśniły na zielono, a w ogniu pojawił się profesor Snape, którego postawa była jeszcze bardziej sztywna niż zazwyczaj, a po jego wyraźnym grymasie można było wnioskować, że rozmowa z Doumbledore'm nie poszła po jego myśli.

-Severusie, czy Weasley został wydalony ze szkoły? - Lord Malfoy nie kłopotał się ze zbędnym w tym momencie przywitaniem z przyjacielem od razu przechodząc do sedna sprawy, która aktualnie zajmowała jego myśli.

-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Ci powiedzieć, że tak - odparł otrzepując się z pyłu z widocznym niezadowoleniem. Lucjusz skrzywił się w konsternacji dolewajac sobie alkoholu widocznie zły na dyrektora, zaś jego twarz jasno mówiła, że tak tego nie zostawi.

-Nie powinnaś pić panno Potter, nie jesteś jeszcze pełnoletnia - podszedł do niej zabierając jej szklankę z resztkami alkoholu muskając swą dłonią jej nadgarstek. Nastolatkę przeszył przyjemny dreszcz, a jej policzki oblał rumieniec którego nie zdołała powstrzymać, ani ukryć przed mistrzem eliksirów. Profesor wypił bursztynowy płyn siadając obok uczennicy.

-A więc jaką karę dostał Weasley?- zapytała Laura, starając się odzyskać kontrolę nad sytuacją. Pomimo iż bardzo jej się podobał sposób w jaki profesor ją dotknął, a przez jej głowę przepłynęły bardzo przyjemne myśli o tym, co mężczyzna mógłby jeszcze zrobić tymi dłońmi na jej ciele. Jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że to nie jest ani czas, ani miejsce na urealnienie fantazji młodej panny Potter. Wróciła wzrokiem do profesora.

-Został zawieszony w prawach ucznia - mówiąc to utrzymywał kontakt wzrokowy z uczennicą. Jego oczy skanowały, przeszywały na wylot dziewczynę, która miała wrażenie, że w tym momencie jest on w stanie czytać z niej jak z otwartej księgi. - Ponadto McGonagal dowiedziawszy się o całej sytuacji, nie dając Dumbledore'owi szansy na negocjacje, dała Weasley'owi półroczny szlaban na zmianę z nią, Filch'em i ze mną. Do końca roku szkolnego ma zakaz wyjść do Hogsmead i zawiesiła go w drużynie Quidditch'a. Wnioskowała o wyrzucenie go ze szkoły w czym w pełni ją poparłem, ale Dumbledore niestety zdołał nas z tym powstrzymać.

Rozległ się trzask zbitego szkła. To Bellatrix Lestrange rzuciła szklanką przez salon.

-Co za jebany skurwysyn! Przecież gdyby to był ślizgon, nie byłoby nawet o czym rozmawiać - emocje buzowały w kobiecie i nie zdołała ich powstrzymać, co wyraźnie było widać na jej twarzy.

-Bella ma rację, każdy ślizgon byłby natychmiast wyrzucony ze szkoły - zgodziła się z siostrą Narcyza. - Ale jako, że Weasley jest gryfonem, nie obowiązują go zasady. Myślę też, że przyjaźń z samym Potterem robią swoje w tej sprawie. Bez uraza Lauro - dodała, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła i skinęła głową.

-Nie mówiąc o tym, że z marszu zostałby wysłany do Azkabanu - Tom Riddle po raz pierwszy zabrał głos w rozmowie.

- Nie wiem gdzie ten zbłąkany staruch zgubił mózg, ale nie zostawię tak tego - wysyczał ojciec Ariadny.- Nie pozwolę aby mojej córce nadal coś groziło ze strony tego rudzielca.

-Najpewniej został zastąpiony jednym cholernym dropsem cytynowym- mruknęła panna Potter, co zdołał jednak usłyszeć jej nauczyciel.

Zdenerwowany Lucjusz jednym machnięciem różdżki zmienił szaty na oficjalne z wyhaftowanym herbem rodziny. Zaczął iść w stronę kominka jednak ktoś go powstrzymał.

-Lucjuszu, co ty chcesz zrobić? - Pani Malfoy wstała łapiąc męża za ramię, a w jej oczach można było dostrzec czyste zaniepokojenie. Nie chciała żeby jej ukochanemu coś się stało.

-Cyzia, zrobię to co każdy ojciec zrobiłby w takiej sytuacji - mężczyzna otarł zbłąkaną łzę z policzka żony, dając jej szybkiego całusa w czoło. Niby mały gest, ale uczucia w nim zawarte są nie do opisania, a Laura patrząc na ten słodki obrazek poczuła wzruszenie ale i zazdrość.

-Proszę Cię, bądź ostrożny i nie zrób nic głupiego - ton głosu blondwłosej kobiety był niemalże błagalny.

-Obiecuję najdroższa - z tymi słowami gospodarz rezydenci osunął się od kobiety i wszedł do kominka wołając "Ministerstwo Magii".

-Merlinie, jaką ja mam ochotę mieć teraz najmłodszego Weasley'a w swoich rękach- jęknęła Bellatrix Lestrange upijając łyk swojej whisky.

-Zemsta najlepiej smakuje na zimno. I najlepiej, kiedy pomagają w niej ludzie, którzy mają o niej największe pojęcie - oznajmiła z powagą panna Potter, zwracając tym uwagę starszej czarownicy.

-Co masz na myśli? - zapytała zaintrygowana Bellatrix.

-Nie wiem czy Pani kojarzy, ale w szkole są pewne dwa demony, które również nie przepadają za Ronaldem - powiedziała, a w jej oczach zatańczyły ogniki.

-Masz na myśli bliźniaków Weasley? - dopytał Snape z lekkim, złowrogim uśmieszkiem, co Potter odwzajemniła.

-Dokładnie tak - przytaknęła.

-Jeśli potrzebowalibyście jakiejkolwiek pomocy, daj tylko znać Lauro, a postaramy się pomóc - zapewniła Bella, a wszyscy w pomieszczeniu się z nią zgodzili.

-Tak czy inaczej na nas już pora panno Potter. Czas wracać do Hogwartu - oznajmił wstając z kanapy Mistrz Eliksirów, ruchem dłoni nakazując gryfonce zrobić to samo.

-Dziękuję Lauro, że uratowałaś moją córkę. Jestem Ci dozgonnie wdzięczna. Nasza rodzina ma ogromny dług wobec Ciebie. Gdybyś kiedykolwiek czegoś potrzebowała, daj znać - oznajmiła Pani domu.

-Każdy powinien zrobić to samo. Nie jest mi Pani nic winna - zaoponowała zarumieniona Laura. Nie była przyzwyczajona do wdzięczności, nie chciała podziękowań.

-Weź szczyptę - wymianę zdań przerwał nauczyciel i podał jej woreczek z proszkiem Fiu, a dziewczyna wzięła posłusznie szczypte. - Powiedz "Hogwart, kwatery Severusa Snape'a" - padł rozkazał.

Nie minęła chwila nim mężczyzna znalazł się w swoich kwaterach wraz z uczennicą.

- Dziękuję za pomoc profesorze - oznajmiła kierując się do drzwi wyjściowych, kiedy niespodziewanie została złapana za ramię i delikatnie popchnięta na ścianę. Nastolatka nie była wstanie powstrzymać jęku kiedy spojrzała w oczy górującego nad nią Severusa Snape'a. Był tak blisko. Mężczyzna dotknął delikatnie jej podbródka kiedy ta próbowała odwrócić głowę, nie potrafiąc wytrzymać oceniającego spojrzenia nauczyciela. Czuła jakby czytał z niej, jak z otwartej księgi. Nie chciała aby przejrzał jej emocje, jakby miała mu później spojrzeć w oczy? Spaliła by się ze wstydu.

-Czy Weasly nic Ci nie zrobił? - zapytał pocierając kciukiem żuchwę nastolatki, która ze zdenerwowania i o zgrozo, lekkiego pulsowania w podbrzuszu, głośno przełknęła ślinę. Obecność tego mężczyzny źle na nią wpływała. Zdołała tylko zaprzeczyć kręcąc głową na "nie". Była bardzo zdenerwowana, nigdy nie sądziła, że znajdzie się w takiej sytuacji z własnym nauczycielem.

-Nic mi nie zrobił - odpowiedziała dopiero po chwili, z szybko bijącym sercem wciąż kręcąc głową z czego nie do końca zdawała sobie sprawę. Severus skinął tylko usatysfakcjonowany odpowiedzią, odgarniając jej niesforny kosmyk włosów za ucho i odsuwając się od uczennicy, która korzystając z okazji skierowała się do drzwi szepcząc ciche:

-Dobranoc profesorze.

Tej nocy oboje nie mogli długo zasnąć.

Leżąc w ciepłym łóżku w swoim dormitorium, Laura rozmyślała nad swymi uczuciami, których nie potrafiła zrozumieć, podobnie jak reakcji swego ciała na dotyk Mistrza Eliksirów. Nie umiała określić w którym momencie edukacji, zaczęła się nim fascynować i kiedy on zaczął robić to samo w stosunku do niej.

Severus za to nie potrafił zapomnieć cudownych oczu uczennicy, która nie wiadomo kiedy zaczęła wywoływać w nim takie uczucia. Uczucia, których nie czuł od przeszło dwudziestu lat.

***

Po długim czasie udało nam sie w końcu napisać rozdział. Mamy wielką nadzieję, że wam się spodoba!

Życzymy smacznej kawusi ❤

I pamiętajcie, matura to bzdura!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro