Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Panienko Lauro. -Różyczka, wyrwała ją z letargu.- Przyszedł list od Państwa Dark. -dokończyła swoją wypowiedź skrzatka. Potter skinęła jej głową w geście podziękowania i udała się do swojego pokoju. Po zamknięciu za sobą drzwi, rzuciła się na łóżko i otworzyła list.

"Lauro!

Jutro z samego rana pojawimy się z powrotem w naszym dworze. Spakuj siebie i swojego brata. Weź wszystkie rzeczy, które potrzebne będą wam w Hogwarcie. Przenosimy się do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa, będziesz tam razem z Harrym i jego przyjaciółmi.

A. Dark"

Laura wiedziała, że to świetna okazja na przeniesienie Kiry do siedziby Zakonu, jak i w późniejszym czasie do Hogwartu. Chwyciła za magiczny pergamin, który dostała od kasztanowowłosej kobiety na ich ostatnim spotkaniu, po czym naskrobała piórem dwa zdania:

-Jutro wyjeżdżam do Kwatery Głównej Zakonu. Dasz radę jechać ze mną?

Na odpowiedz nie musiała długo czekać co mogło znaczyć, że starsza z czarownica czekała na wiadomość od młodej Potter.

-Oczywiście! Wiesz przecież, że jestem animagiem. Zmienię się w sowę i bez żadnych podejrzeń, mnie ze sobą zabierzesz.

-Kiedy dasz radę się pojawić? Lepiej, żebyś już dzisiaj wieczorem u mnie była. Jutro może to być skomplikowane, jak wszyscy będą już w domu.

-Będę wieczorem, zostaw mi otwarte okno w twoim pokoju.

To była ostatnia wiadomość, którą wymieniły poprzez magiczne kartki. Była dopiero szesnasta. a to oznaczało, że ma jeszcze dużo czasu przed przybyciem Kiry. Poprosiła Różyczkę, żeby przyniosła jej ciepłej herbaty do pokoju i wzięła się za pakowanie.

Zaczęła od siebie. Spakowała potrzebne ubrania, mundurek, piżamę, jakieś luźniejsze spodnie, trampki i kilka innych par butów. Rzeczy potrzebne do codziennej higieny osobistej takie jak szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, ręczniki. W końcu przyszedł czas na rzeczy szkolne, kociołki, fiolki, podręczniki, ubrania przeznaczone do ważenia eliksirów, ubrania przeznaczone do zielarstwa. Na samym końcu dopakowała książki, których nie znajdzie w szkolnej bibliotece i była gotowa do wyjazdu.

Upiła łyk swojej ulubionej herbat i ruszyła w stronę pokoju swojego brata. Powtórzyła wszystkie czynności, zamieniając jednak książki na miotłę i strój do quidditcha. Rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu, w którym się znajdowała i zrobiło jej się jakoś dziwnie.

Na ścianach wisiały zdjęcia "rodzinne", na których znajdowali się jej opiekunowie i Harry, jednak nie ona. Nie dało się znaleźć młodej Panny Potter na żadnym zdjęciu. Zrobiło jej się przykro i szybko opuściła pokój bliźniaka.

Wchodząc do salonu, była zamyślona. Co ona takiego zrobiła, że ją odrzucili? No tak, to nie ona odbiła zaklęcie śmiercionośne, rzucone przez jednego z najpotężniejszych magów wszech czasów. To znaczy, ona je odbiła, ale Laura Potter nigdy nie miała odwagi komuś o tym powiedzieć. Wiedziała, że gdy tylko wspomni coś na ten temat, podważy legendę krążącą wśród czarodziei, zostanie wyśmiana, a wszyscy na około będą się z niej wyśmiewać bardziej niż dotychczas.

Siedząc w swoim ulubionym fotelu, głęboko zamyślona, nie zauważyła, że od jakiegoś czasu pewna kobieta jej się przygląda. Widziała odbijające się zmartwienie i zrezygnowanie na twarzy nastolatki. Zastanawiało ją co to spowodowało, lecz nie zapytała. Nie chciała przerywać dziewczynie tej chwili rozmyślań. Wiedziała, że w swoim życiu nie miała zbyt wiele czasu na dumanie o swoim życiu, poświęcając cały swój wolny czas na odnalezienie jej osoby i rozwikłanie bardzo trudnej zagadki. Zagadki, która nadal nie została rozwiązana.

To, za to zmartwiło Kirę. Wiedziała, że to co muszą zrobić będzie bardziej niż skomplikowane. Podejrzewała gdzie znajduje się rzeczy, a raczej osoby, które muszą odnaleźć. Bez nich to wszystko się nie uda. Było wiele rzeczy, o których młodsza z kobiet znajdujących się w salonie, nadal nie wiedziała. Było za wcześnie, żeby jej to wszystko wytłumaczyć. Elementum obawiała się, że takie informacje mogą źle na nią wpłynąć. Jej mózg może po prostu tego nie przetrawić, a tego by nie chciała, bez Laury nie da rady zrobić tego, co musi być zrobione.

-Kira? Ty już tutaj? Która jest godzina? Trochę się zamyśliłam. -Potter zasypała pytaniami, swoją przyjaciółkę, bo właśnie za swoją przyjaciółkę ją uznawała. Znały się dwa dni, a ona już zdążyła się do niej przywiązać i jej zaufać, bardziej niż komukolwiek w swoim życiu.

-Jest już dwudziesta. -powiedziała starsza z kobiet, wskazując na zegar- Byłaś taka zamyślona, że nie śmiałam cię z tego wyrywać.

-A, w takim razie w porządku. Dasz radę spędzić noc w swojej animagicznej postaci? -zapytała nastolatka.

-Jasne. Nie powinno być z tym problemu. -stwierdziła Kira.

Rozmowa potoczyła się dalej, omówiły wszystkie szczegóły wprowadzenia Kiry do Hogwartu, jak i niektórych niezbędnych kwestii. O północy, obydwie kobiety już spały z nadzieją, że ich plan się uda i wszystko pójdzie po ich myśli.

***
Na końcu delikatne nawiązanie do "Kiedy lwica walczy"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro