Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W dniu wyjazdu do Hogwartu, Laura obudziła się w bardzo dobrym nastroju. Cieszyła się z powrotu do szkoły, za którą bardzo tęskniła. Ostatni tydzień spędzony w kwaterze Zakonu, był dla niej bardzo wyczerpujący. Starała się nie zwracać na siebie uwagi, nie chciała aby Dumbledore spędzający tam dość sporo czasu, zważywszy na jego pozycję, zauważył w niej zmianę nastawienia w jego kierunku.

Ogromną ilość czasu poświęciła na naukę oklumencji. Miała zajęcia praktyczne z Kirą, jak i teorię, której jednak musiała się poduczyć. Wieczorami nie było możliwości spotkania Laury na kolacji, ponieważ tamten czas zajmowała jej budowa pałacu, który chronił jej umysł. Praca nad nim, jak i sama nauka, szły jej bardzo dobrze. Czyniła wielkie postępy, dzień przed wyjazdem ukończyła "przyspieszony kurs nauki" u Kiry, która stwierdziła, że dziewczyna jest już na takim poziomie, że niczego nie da rady jej już nauczyć. Resztę roboty musiała wykonać Panna Potter sama, bez niczyjej pomocy.

Gdy nadszedł czas pożegnania, tylko bliźniacy do niej podeszli. Było to bardzo miłe z ich strony, patrząc na to, że wszyscy w tym domu jej unikali. Życzyli jej miłej szkoły i dobrych wyników, chwilę ubolewali nad tym, że ostatni tydzień spędziła sama w pokoju, zamiast z nimi robiąc jakieś psikusy, lecz w końcu uściskali ją i mogła się od nich odsunąć.

Podeszła do świstoklika, który ciężko było chwycić przez ilość osób, które już go dotykały. W tym roku Dumbledore postawił właśnie na taki sposób transportu, ponieważ w kwaterze Zakonu znajdowało się ponad piętnaście osób, które musiały przenieść się na peron. Dyrektor Hogwartu zaprzysiężył, przez wakacje wszystkich przyjaciół jej brata. Laura nie mogła zrozumieć po co temu starowi były dzieci i chyba nie chciała wiedzieć. Nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że posłużą jako mięso armatnie, bo tylko takie zadanie mógł im powierzyć.

Ubrana w ciemnozielony t-shirt, jasne jeansy i czarne trampki, Laura przeszła przez ścianę peronu. Ten rok zapowiadał się na ciekawy, jak i bardzo ciężki. Wiele pracy czekało zarówno ją, jak i Kirę. Nie było miejsca na popełnienie żadnego błędu, skutki takiego mogłyby być katastrofalne w skutkach.

Nie żegnając się z nikim, wkroczyła do Hogwart Express, zajmując pierwszy napotkany, wolny przedział. Nie miała ochoty z nikim przebywać, tym bardziej, że wtedy podróż byłaby jedną wielką katorgą. Słuchanie plotek, jak i wyzwisk na swój temat potrafi być bardzo męczące. W obawie, że jednak ktoś dla żartu się do niej dosiądzie, rzuciła kilka zaklęć blokujących na drzwi, jak i wyciszających, których nauczyła ją Kira. Była przygotowana na każdą ewentualność.

Gdy pociąg ruszył, Laura miała pewność, że nikt nie zauważy przez okno pojawiającej się znikąd postaci. Wzięła klatkę z sową, postawiła na ziemi i otworzyła drzwiczki. Kira zmieniając się w ludzką postać, uderzyła się w kolano. Wydawała z siebie tak dziwaczne dźwięki, że Potter nie mogła się powstrzymać i wybuchła śmiechem.

-Nie śmiej się ze mnie, to boli i do tego będę miała siniaka. -powiedziała Elementum obrażonym tonem, jednak zaraz przyłączyła się do młodszej dziewczyny, również wybuchając śmiechem- Miałaś rację, ci ludzie są beznadziejni. Widzą tylko Harrego Pottera, zbawcę tego świata. Teraz jestem na sto procent pewna, że są pod wpływem zaklęcia. -powiedziała.

-Tak, ale bliźniacy wydają się normalni i nie rozumiem dlaczego akurat na nich nie zostało rzucone? -zapytała Laura.

-Kim oni są? Mówiłaś o nich kilka razy, ale dopiero dzisiaj widziałam ich pierwszy raz. -Kira zignorowała pytanie swojej przyjaciółki i zadała swoje, które w tym momencie bardziej ją interesowało.

-Fred i George to istne diabły. Rude diabły. -zaśmiała się- Uwielbiają robić psikusy i żarty. Czasem zdarzało się, że im pomagałam, ale to dawne czasy. -dodała z zamyśleniem.

-Jest coś o czym ci nie powiedziałam. -powiedziała Kira po długiej chwili milczenia- Za nim do ciebie przybyłam, zaczęłam szukać... Dlaczego tak na mnie patrzysz? -zapytała- Och, przestań tym spojrzeniem dorównujesz Godrykowi i Salazarowi naraz, a uwierz mi gdy oni zaczynają współpracować, to nie wychodzi z tego nigdy nic dobrego. Lepiej jest mieć ich wtedy za przyjaciół niż za wrogów. -powiedziała rozbawionym tonem, zapewne wspominając jakąś sytuację, która odbyła się wiek temu.

-Powiesz mi wreszcie czego szukałaś? -zapytała pospiesznie Laura, która była nieziemsko ciekawa czego Kira mogła się dowiedzieć.

-Aleś ty niecierpliwa. -powiedziała starsza- Pamiętasz jak opowiadałaś mi o rozpadających się przyjaźniach między Gryffindorem, a Slytherinem? -młodsza z kobiet, lekko przytaknęła- Spotkałam kilku czarodziei z zablokowanymi wspomnieniami, i jak się można spodziewać wszyscy uczęszczali do Hogwartu. -powiedziała- Udało mi się odblokować wspomnienia tylko u jakiejś Annabelle, była gryfonka i przyjaźniła się z pewnymi Ślizgonami, jak dobrze pamiętam to z Narcyzą, Regulusem Blackiem, jakimś Malfoyem i chyba Zabinim. -na chwilę się zamyśliła i dodała- Chyba widziałam w jej wspomnieniach twojego brata, tylko jakiegoś takiego przystojniejszego i w lepiej ułożonych włosach. -stwierdziła.

-Może był to mój tata? James Potter. Harry wygląda niemal identycznie jak on, tylko ma bliznę na czole i zielone oczy po mamie. Wnioskuję to po zdjęciach rodziców, które widziałam. -dodała widząc zdziwiony wzrok Elementum.

Na tym rozmowa się urwała i obydwie kobiety znajdujące się w przedziale, zaczęły czytać książki, równocześnie zastanawiając się nad odpowiedziami na niezadane pytania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro