Karolina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Elektroniczna muzyka dudniąca w jej uszach przyćmiewała percepcję wszystkiego co jeszcze chwilę temu było realne. Wychodząc z klubowej łazienki, nie spodziewała się takiego wyostrzenia zmysłu przez narkotyk jaki wzięła zaledwie kilka minut temu. "Zadziała dopiero po jakimś kwadransie" obiecała Wanda, najwidoczniej nie zdając sobie sprawy z faktu jak szybko wpłynie na Karolinę.

Dziewczyna musiała przymknąć oczy, nieopatrznie wpadając przez to na tańczącą na parkiecie osobę. Najpierw jedną, potem drugą, trzecią, czwartą.

-Uważaj jak chodzisz- ktoś krzyknął w jej twarz, co dla niej stanowiło szept. Zamroczenie jej zmysłów postępowało z sekundy na sekundę, więc brnęła dalej by móc ostatecznie wyjść z głośnej przestrzeni, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Splot sobotnich wydarzeń spłatał jej, największego figla w jej dotychczasowym siedemnastoletnim życiu, gdy jej drobne ciało wpadło w czyjeś szczupłe ramiona.
Wyższa od niej blondynka, zamiast odgonić ją jak kilka wcześniejszych osób, przyciągnęła rudą nastolatkę do siebie w geście obrony.

-Dobrze się czujesz?- Jagna z zatroskaniem spojrzała na młodziutką imprezowiczkę, widząc w jej stanie upojenia, mały profit dla siebie -Hej, nic Ci nie jest?- zielone oczy powiększyły się, w akcie zespolenia rozjeżdżającego się jej wizerunku śniadej nieznajomej -Musisz usiąść- złapała dziewczynę pod rękę prowadząc ją do prawie pustej strefy vip, gdzie miała wynajętą loże -Zaraz dam Ci coś do picia, tak?- powolnym ruchem odgarnęła dziewczynie włosy z twarzy, ruszając zaraz do baru. Młódka wyglądała jakby nic nie rozumiała, co generalnie było Jagnie na rękę. Otworzyła butelkę z zakupioną wodą, wsypując do niej, biały proszek, zaraz energicznie ją potrząsając.

-Napij się- wystarczyły dwa łyki by narkotyk dostał się do krwiobiegu nastolatki, a ta zaczęła widzieć wszystko w pozytywnych barwach. Lsd było magiczne, zwłaszcza to z jej źródła.

-Lepiej?- słowa brunetki dochodziły do Karoliny jak przez mgłę, nie potrafiła dostrzec detali jej twarzy zdającej się być bardzo daleko od niej. Wyciągnęła nawet dłoń by dotknąć nieznajomej, jednak ta ją pochwyciła w locie w swoje długie palce -Chcesz czegoś jeszcze?- ruda zaprzeczyła głową jednak Jagna wydawała się tego nie słyszeć znowu przykładając do ust rudej butelkę z wodą, a zaraz po niej delikatnie całując jej wargi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro