LILLY

LILLY

211 20 8

Lilly POV:Obserwowałam białą ścianę przede mną. Słyszałam w głowie stłumione dźwięki. Moje myśli były wszędzie tylko nie w tym pomieszczeniu.-Czy ty mnie słuchasz? Lilianno? Mówie coś do ciebie!- usłyszałam kobiecy głos, zaraz gdy wróciłam na ziemię.-Hym?- odburknęłam, patrząc się na nią bezemocjonalnym wzrokiem.Kobieta była ubrana w marynarkę, podkoszulek oraz spodnie. Wszystko było białego koloru.Zresztą wszystko tutaj takie jest...Kate, bo tak miała na imię kobieta patrzyła na mnie pełnym żalu i opieki wzrokiem.-Zapytałam się czy opowiesz mi jeszcze raz co się wydarzyło. Tylko tym razem po kolei. Wszystko od początku. Jęknełam i przewróciłam oczami. Nerwowo trzęsłam nogą wbijając do niej mocno paznokcie.Nie chce wracać do tego znowu myślami. To jest totalnie bezsensowne. Po co rozgrzebywać to co już było?-Już przecież wszystko powiedziałam. - powiedziałam zachrypniętym głosem.Pewnie jest on spowodowany ranem...-Lilly, jesteś tutaj już 2 lata. Nie robisz postępów i nie współpracujesz. Przecież chcemy ci tylko pomóc.-powiedziała Kate stukając długopisem po zapisanym arkuszu papieru.-Możemy już skończyć na dzisiaj? Jestem zmęczona- oznajmiłam dalej wpijając paznokcie w udo-Dobrze. Możesz wrócić do siebie. Po jej słowach Tobby złapał mnie za ramiona i wyprowadził z pomieszczenia. Mam dość bycia tutaj... W tym wariatkowie na odwyku. Przysięgam oszaleje!!!! A to wszystko przez jednego mężczyznę...+++++++++++++++++++++++++++++Hejka. Bardzo mi miło, że to czytasz. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie.Prosze jeśli mnie znasz nie zmieniaj o mnie zdania 😂W opowiadaniu mogą występować narkotyki, samookaleczanie, wulgarny język, przemoc itp.Czytasz na swoją odpowiedzialność :)Oczywiście komentarze i gwiazdki mile widziane. :*#TeamQueen…