Jackpot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdzierałam kolejne koperty z rachunkami za czynsz. Boże... Mam ochotę się załamać. Tysiące dolarów z którymi zalegam za czynsz. Dobrze, że pan Cho jest wyrozumiały i daje mi czas na zapłatę. Poczułam, że robi mi się słabo, więc stwierdziłam, że powinnam iść się przewietrzyć. Zabrałam mój telefon, klucze i wyszłam z mieszkania. Postanowiłam udać się w kierunku centrum, gdzie znajdował się park. Kiedy dotarłam na miejsce był już wieczór. Usiadłam na ławce i patrzyłam na malowniczy zachód słońca. Nagle poczułam się dziwnie... Jakby ktoś mnie obserwował... Na dodatek powiało chłodnym wiatrem. Mamy przecież środek lata i temperaturę 35 stopni na plusie. Wtem do mojej nogi przykleiła się ulotka w szalonych kolorach.
Spojrzałam na nią...

Cyrk Zico
Poszukuje nowej osoby na stanowisko pomocnika. Pracownik musi mieć skończone 18 lat. I jak najszybciej zgłosić się w centrum parku miejskiego w altance.

Skoro już i tak jestem w parku to czemu nie? Chociaż, czy ja na pewno chcę pracować w cyrku? Spojrzałam w stronę altanki. Była ciemna i mroczna. Cała porośnięta bluszczem... Weszłam do środka. Wtem przy mnie stanęło dwóch mężczyzn. Przestraszyłam się, a serce mia w krtani. Oboje byli dosyć zwyczajnie ubrani.... Jeden blondyn miał potargane jeansy i bluzę bejsbolówkę oraz biały podkoszulek.
Drugi, również blondyn miał czarną skórzaną kurtkę, jeansy i bluzkę z napisem "F*uck It, I'm Rich$".
Kreatywnie.
- Kim jesteście? -spytałam.
Blondym z "kreatywnym" t-shirtem skłonił sie teatralnie i odparł:
- Kim Yookwon, Dumna Bestia z Cyrku Zico.
Drugi rownież skłonił się i przedstawił:
- Park Kyung Nocny Iluzjonista z Cyrku Zico.
- A twe imię piękna pani? - spytał Yookwon.
- Choi Chaerin człowiek z mieszkania w centrum Seulu. - przedstawiłam się
- Zabawna jesteś... Już Cię lubię. - stwierdził Kyung.
- Dobra to gdzie mamy iść? - wtrąciłam.
- Yookwon ty ją weź. - rozkazał Bestii Kyung, po czym zdjął z mojej szyji czarny szalik, okrecił go wokół siebie i zniknął w obłoku zielonej mgły. Mój szalik upadł na ziemię.
- My też tak zrobimy? - oniemiała spytałam Kima.
- Tak. - odparł i owinął rękę wokół mojej talii. Powtórzył tą samą czynność co Kyung. Tylko jego mgła była koloru czerwonego. Chwilę później pojawiliśmy się przed ogromną bramą wesołego miasteczka.
W środku nie było żywej duszy. Karuzele zgrzypiały poruszane przez wiatr. Beton na ziemii był popękany, a szyny z rollercoasterów były oderwane. Strasznie tu... Serce mi waliło jak szalone... Wręcz miałam wrażenie, że wyskoczy mi z piersi. Szłam cicho za Yookwonem... Po Kyungu nie było śladu. Im dalej szliśmy w mroczne wesołe miasteczko, tym bardziej się bałam. Wtem usłyszałam głośny smiech brzmiący, jak u małego dziecka. Mam nawet wrażenie, że widzę to dziecko.... Biegło w stronę dużej maszyny do popcornu, która wyglądała na taką, która nie działa już od ponad 50 lat... Moje przemyślenia przerwał głos Yookwona.
- Nie zatrzymuj się, bo możesz się zgubić....
Rozejrzałam się i zauważyłam, że Kim stoi już dobrych kilka metrów ode mnie.
- Przepraszam Yookwon- sshi. - szepnęłam cicho.
- Nic się nie stało. - odparł.
Dalej maszerowaliśmy w ciszy... Aż doszliśmy do ogromnego żółto -czerwonego namiotu.
- Wejdź... Podejrzewam, że Kyung już poinformował szefa o twoim przybyciu. - szepnął Yookwon.
Cicho wkroczyłam do ciemnego namiotu. Usiadłam w pierwszym rzędzie, na miejscu wskazanym przez Yookwona. Yookwon zniknął w chmurze swojego czerwonego dymu.
Spojrzałam na scenę załączył się reflektor i w jego świetle pojawił sie kolejny człowiek tym razem dziwnie ubrany. Na dodatek ma fioletowe włosy! Na jego strój składają sie spodnie w czarno-białe pasy, sznurowane buty, fikuśna czerwona koszulka oraz czarna skórzana kurtka. Jego zielone oczy rozbłysnęły czarowną barwą. Skłonił się i powiedział:
- Nazywam się Pyo Jihoon Czarny Komik z cyrku Zico.
Nagle kichnął i zniknął w chmurze jaskraworóżowego dymu. Wtem obok mnie pojawił sie jakiś mężczyzna o szarych włosach. Ubrane miał czarne, skórzane spodnie koszulę w białe i niebiskie romby oraz zieloną ramoneskę... Na stopach miał białe, wysokie sznurowane buty. Szare włosy były długie do ramion i spięte w kucyk. Stanął przede mną i skłonił się.
- Ahn Jaehyo. Biały Akrobata z Cyrku Zico.
Również zniknął jak jego poprzednik tylko jego dym był granatowy.
Następna postać pojawiła się i trzasnęła batem. Odskoczyłam. On, tak jak pozostali skłonił się i powiedział:
- Lee Min Hyuk. Wilkołczy Treser z Cyrku Zico.
Wilkołaczy Treser? Brzmi to komicznie. Min Hyuk jest ubrany dosyć dziwnie, ponieważ ma na sobie skórzane spodnie, bluzę na zamek z napisem "Why So Serious?". Jego stroju dopełnia skórzana obroża na szyi z ćwiekami. Zniknął w chmurze pomarańczowego dymu.
Usłyszałm szczęk.....
Kolejny cyrkowiec? Na środku namiotu pojawił się niski mężczyzna z okularami w okrągłych oprawkach. Na sobie ma ubrane spodnie w kolorze zielonym oraz marynarkę do kmplety, białą koszulę i czarne buty.
Na kolanach ma usadzoną marionetkę.
- Lee Taeil. Cichy Marionetkarz z Cyrku Zico. - odparł.
Taeil, tak jak jego poprzednicy zniknął w dymie..... Koloru żółtego.
Zaczęły dudnić bębny..... Nagle w Chmurze czarnego dymu pojawił się mężczyzna w Białych włosach z niebieskimi pasemkami. Ubrany jest całkiem inaczej niż reszta. Ma na sobie czarne podarte spodnie, dwukolorowy golf - lewa połowa jest czarna, prawa biała. Na górę ubraną ma narzutę z jedwabiu z szerokimi rękawami oraz z kwiatami kwitnącej wiśni. Wygląda, jak zapożyczona z tradycyjnego kimino. Tylko pasa brakuje. Narzuta jest w kolorze czerwono - Białym. Na nogach ma ubrane białe sznurowane buty do kolan.... Wyglądają jak moje czarne glany.... Tylko są białe. Mężczyzna skłonił się i zaczął mówić:
- Witam Cię w swoich skromnych progach, piękna pani. Jestem Zico Czarny Magik z Cyrku Zico.
- Jestem Choi Chaerin. Miło mi Cię poznać Zico.... - skłamałam. Już pierwszą alarmującą rzeczą jest to, że nie przedstawił się pełnym imieniem i nazwiskiem, a drugą jest ciemna aura unosząca się wokół niego.
- Nie bój się mnie pani... Pies co dużo szczeka mało gryzie... Znasz to powiedzenie, Droga Chae?
- Owszem znam.
- Więc znasz też mnie... Wnet i żywota mych braci odkryjesz, stojąc na krawędzi.... - Ni stąd, ni zowąd oczy Czarnego Magika rozbłysły krwistą czerwienią. - Wszystkim nam był przeznaczony żywot w mroku... Tobie też.... Twych rodziców mroczny cień kierowany czarną ręką pochłonął... Sprawił, że rozpłynęli się we mgle.... - zaczął mówić...
Boże on nawija samymi zagadkami.
- .... Gdy nadejdzie ten sądny dzień gdy wszyscy na jesionce staniemy, osądzą nas zastępy anielskie...
Dobra teraz to już jestem przerażona.... Może powinnam się stąd wynieść?
- ... Chyba, że czyste serce odkryje w sobie siłę i odda nam to co straciliśmy..... Wtedy sądny dzień stanie się dla nas dobry, bo nasze grzechy będą wymazane... I staniemy się szczęśliwi...
Magik pojawił się przede mną.
- Droga Chae, witam Cię wśród nas.... - powiedział, po czym sięgnął po moją dłoń i zniknęliśmy w chmurze czarnego dymu.
Pojawiliśmy się w długim korytarzu poamlowanym na spiralę w kolorze czarno-czerwonym.
- Nie zostawaj w tyle, ponieważ szaleństwo czai się w każdym kącie. - szepnął mi na ucho....
Zaczął mnie prowadzić w stronę pomieszczenia które oddzielała tylko kotara w stylu Rokoko.
Złapał za ozdobny brzeg materiału i odsunął go dla mnie. W środku był meble również w stylu Rokoko. Dalej szłam w ciszy z Zico, który prowadził mnie w górę po spiralnych schodach.
Schody są przerażające... Wyglądają, jakby się chciały zawalić...
- Chodźże. Nie spoglądaj na wady tych biednych schodów.... One niczemu niewinne... Więc czemu karać je za czyjeś spaczenie i mrok? Gorzkie słowa w twej głowie były... Aish...
- Arasso, Zico - sshi. - po wypowiedzeniu tych słów pomyślałam... Czyżby potrafił czytać w myślach?
- A nawet, jeżeli tak, to co?
- Naprawdę potrafisz?!
- Zależy od siły woli oraz od tego, jak bardzo ludzki umysł jest otwarty.... Sztuka manipulacji to wielka siła.... Wiodąca ludzi na zły trop.... Zapamiętaj to sobie Chae...
Magik, Pajac, czy kim tam Zico był, zapeowadził mnie do wielkiego pokoju i pozostawił z własnymi myślami

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro