22. Spotkanie po latach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Antoni obudził się gwałtownie, kiedy ktoś wlał mu do gardła gorzki płyn. Zakrztusił się i od razu spróbował go wypluć, ale mu się nie udało. Czuł, jak traci kontrolę nad swoim ciałem i zmienia się w bezwolną marionetkę.

– Wybacz tę brutalną pobudkę, braciszku. – Bestia pochyliła się nad nim i dała mu pstryczka w nos.

Antoni nie mógł się poruszyć, ani odezwać. Jedyne, nad czym jeszcze miał władzę to myśli.

– Uraczyłam cię jednym z moich najnowszych wynalazków. Po twojej reakcji, a raczej jej braku – zaśmiała się złośliwie – wnioskuję, że działa. Pora na kolejny test.

Klasnęła w dłonie i zażądała ostrym tonem:

– Wstań, Antoni.

Jego ciało drgnęło i błyskawicznie wypełniło polecenie.

– Cudownie! – mruknęła pod nosem. – Powiedz mi, czy Amanda i Melinda są w zamku?

– Nie. – Antoni usłyszał swój beznamiętny głos.

– Prędko wrócą? – drążyła.

– Nie wiem – odparł.

– Fantastycznie! Posłuchaj mnie teraz uważnie, Antoni – zniżyła głos do szeptu. – Pójdziesz do straży zamkowych i wszystkich odeślesz do domów. To samo tyczy się służby. Powiesz im najprościej, jak się da, że nie są już dzisiaj potrzebni. I będziesz się zachowywał naturalnie, jasne? – Nie czekając na jego potwierdzenie kontynuowała: – Gdy zamek opustoszeje, przejdę do lochów i będę tam na ciebie czekać.

Antoni szalał z rozpaczy. Próbował odciąć się od tego, co słyszał, ale głos Bestii przenikał go na wskroś i wżerał się, niczym kwas. Czuł, że jego ciało znowu go zawiedzie i wykona polecenie co do joty i to natychmiast, gdy tylko kobieta skończy mówić.

– Pozbędziesz się Melindy – oznajmiła. – Nie musisz jej koniecznie zabijać. Na to też przyjdzie pora, wiesz, wolałabym to zrobić osobiście – zaśmiała się ponuro. – Kiedy dziewczyna wróci, pójdziesz do niej i sprawisz, żeby przyszła do mnie z własnej woli. Gdyby się zorientowała, pozwalam ci użyć siły, żeby ją ściągnąć do lochów – westchnęła głęboko, a potem pogłaskała Antoniego po policzku. – Lubię cię takiego. Milczący i współpracujący... Jak za dawnych dobrych lat!

Gdyby mógł wzdrygnąłby się i odtrącił jej dłoń. Obroniłby się i nie wykonał polecenia. Niestety jego ciało nie należało już tylko do niego. Na hasło: „wykonać" ruszył do realizacji planu siostry punkt po punkcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro