Dobra wiadomość
-Co takiego?-zapytał Jake.
Mag popatrzyła na Scotta.Chłopak skinął głową.
-No mów-poganiałam ją.
-Jestem w ciąży-powiedziała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.
-To wspaniale-podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Gratuluję-powiedział Jake.
-No stary będziesz ojcem-powiedział Simon.
-Trzeba to uczcić-powiedział Jake i poszedł do kuchni.
-Który tydzień?-spytałam.
-Ósmy-odparła Margaret.
-I dopiero teraz mi to mówisz?-zapytałam śmiejąc się.
Dziewczyna też zaczęła się śmiać.Wampir wrócił do salonu z butelką wódki i kieliszkami.
-A ty czego się napijesz?-spytałam kuzynkę.
-Macie sok pomarańczowy?
-Nie-odparłam.-Ale zaraz po niego skoczę.Sklep jest jeszcze otwarty-uśmiechnęłam się.
-Nie musisz.Mogę wypić zwykłą herbatę-odparła.
-Zaraz będę-powiedziałam i pobiegłam do kuchni po pieniądze.
Teleportowałam się do sklepu. Wzięłam sok pomarańczowy i lody truskawkowe.Mag je uwielbia. Zapłaciłam i już byłam w domu. Nalałam soku do szklanki, a do miseczki nałożyłam dużo lodów.
-Już jestem-weszłam do pomieszczenia.
-Dziękuję-odparła kuzynka,gdy dałam jej picie.
-Mam coś jeszcze.
Chłopaki spojrzeli na mnie.
-Tadaa-podałam jej miseczkę lodów.
-Cleo jesteś najlepsza-dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
-No wiem-też się uśmiechnęłam.
Wampiry wypiły już butelkę wódki.Simon poszedł po whisky. Margaret pozwoliła wypić Scottowi tylko ćwiartkę szklanki.Resztę wieczoru rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
-Musimy już iść-powiedziała blondynka.
-Chyba tak-przytaknął Scott.
-Stary jeszcze raz gratuluję-powiedział Simon.
-Ja też-powiedział Jake.
-Pójdę jeszcze tylko do łazienki-rzekła Margaret.
-Okej-odparł jej narzeczony.
Bracia poszli do kuchni wszystko zanieść.
-Scott-popatrzyłam na chłopaka.
-Tak?
-Opiekuj się dobrze moją kuzynką bo inaczej-pokazałam jak wbijam sobie kołek w serce.
-Zrozumiałem.Margaret jest dla mnie wszystkim i nie pozwolę,żeby stało jej się coś złego.
-To dobrze-uśmiechnęłam się.-Gratuluję dziecka-powiedziałam.
-Dzięki-odparł.
-Możemy już jechać-do salonu weszła dziewczyna.
-Dobrze-wampir wyjął z kieszeni kluczyki.Szybko mu je zabrałam.
-Cleo co robisz?-zapytał zmieszany.
-Nie będziesz prowadził po alkoholu.
-Jestem wampirem.
-Wampir czy nie wampir, po alkoholu nie będziesz prowadził.Tym bardziej jeśli wieziesz przyszłą żonę i matkę.
Wyszliśmy na podwórko.Wsiedliśmy do auta i pojechałam ich odwieść. Zatrzymałam się przed domem. Narzeczeni wysiedli a ja wprowadziłam auto do garażu.Wysiadłam, zamknęłam garaż i rzuciłam chłopakowi kluczyki.
-A ty jak wrócisz?-zapytał.
-Teleportacja-odparłam.
Pstryknęłam palcami i już byłam w domu.Poszłam do swojego pokoju.Wzięłam prysznic, przebrałam się w pidżamę,czyli krótkie spodenki i bokserkę.Włosy związałam w kitkę i poszłam spać.
Hejka miśki ;) Co u was słychać? Też macie teraz tyyyle nauki? Bo u mnie sprawdzian za sprawdzianem haha ♡♥♡♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro