A jednak może się uda

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed nami na ziemi leżały 3 ciała martwych czarownic. Cały plan szlag trafił. Jake wyprowadził żonę z budynku. Widziałem, że Cleo nie mogła opanować płaczu. Łzy spływały jej po policzkach. Gdy wyszli, spojrzałem jeszcze raz na ciała. Podszedłem do każdej dziewczyny i sprawdziłem puls, chociaż wiedziałem, że nie żyją. Wstałem i rozejrzałem się dookoła. Byłem bardzo zły. Nie myśląc dużo, walnąłem pięścią w ścianę. Zrobiła się wielka dziura. Dziwię się, że ściana jeszcze stoi. Tylko trochę się z niej posypało. Pod oknem stał stolik. Złapałem go i wyrzuciłem przez okno. Szyba potrzaskała się na kawałki. Pod ręką miałem jeszcze krzesło. Rozwaliłem je o ścianę. Byłem wściekły. To na pewno sprawka Cole'a. Jeszcze raz walnąłem w ścianę. Tynk posypał się z niej. Cały budynek zadrżał.

-Co ty robisz? - usłyszałem.

Odwróciłem się i zobaczyłem Jake'a w drzwiach.

- Nic - odparłem.

-Znajdziemy inny sposób - zapewnił mnie. -To jest moja córka, więc tak łatwo się nie poddam, ani ja, ani Cleo.

Wyszliśmy na zewnątrz. Kobieta siedziała w aucie. Gdy nas zobaczyła, zaczęła ocierać łzy. Jake wsiadł do auta. Już miałem zrobić to samo, kiedy cos usłyszałem. Zamknąłem drzwi i rozejrzałem się. Nic nie widziałem, ale wyraźnie słyszałem jadące auto. Otworzyłem drzwi i powiedziałem, że ktoś jedzie. Małżeństwo wysiadło. Jake też się rozejrzał.

-Od głównej drogi - powiedziałem i wskazałem palcem kierunek.

Stanęliśmy koło siebie i czekaliśmy, kto przyjedzie. Po chwili na podjazd podjechało czerwony mercedes. Zatrzymał się niedaleko nas. Wysiadła z niego młoda dziewczyna. Ta sama, która nie chciała pomóc Cleo we wskrzeszeniu Mel.

-Jednak postanowiłam pomóc. Mam moc od niedawna, ale jakoś ją ogarnęłam. Mogę oddać ci pół mojej mocy i wtedy  przywrócisz córkę do życia.

-Marto tu nie jest bezpiecznie. Jedźmy stąd - powiedziała Cleo.

-Co się stało? - spytała lekko wystraszona.

-W tym budynku są 3 martwe dziewczyny. Nie chcemy, żeby ciebie też spotkało to samo - odparłem i  kazałem jej wsiadać do auta Jake'a.

-Moje auto... - zaczęła.

-a nim pojadę - zaoferowałem się.

Dała mi kluczyki i wsiadła do samochodu. Ja wsiadłem do jej mercedesa i pojechaliśmy do domu. W połowie drogi coś usłyszałem. Nie wiem, co. Jechałem za Jake'iem. Nim się obejrzałem, jakieś auto wjechało we mnie z dużą siłą i zaczęło pchać mnie do głębokiego rowu. Co to, to nie. Wrzuciłem wsteczny i na chwilę mu uciekłem. Dopadł mnie i zaczął spychać mnie z drogi. Przyjrzałem się kierowcy. Od razu poznałem, że to wampir. Nagle dostałem olśnienia. On myślał, że tym autem jedzie Marta. Wykorzystałem to. W wampirzym tempie uciekłem z auta. Mężczyzna zepchnął auto z drogi i pojechał dalej. Wyszedłem z rowu i rozejrzałem się. Jake nie zatrzymał się i pojechał dalej. Mądrze zrobił. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon i odebrałem.

-Matko! Jason! Nic ci nie jest? Kto to był? Jak się czujesz? Zaraz będziemy - to była Cleo. Martwiła się. 

Schowałem komórkę i czekałem na ich przyjazd. Po chwili zobaczyłem auto wyłaniające się zza zakrętu. Zatrzymali się obok mnie. Cleo wypadła z samochodu i przytuliła mnie.

-Myślałam, że coś ci zrobił. Jak ja się bałam -  powiedziała. Odsunęła się lekko ode mnie. Otarłem jej łzy z policzka.

-Nic mi nie jest - odparłem spokojnie.

-Nie darowałabym sobie, gdyby cos ci się stało. Najpierw straciłam Mel, a teraz prawie straciłam niedoszłego zięcia.

-Nie straciłaś Mel - odrzekłem. - Wskrzesimy ją, zobaczysz, uda nam się - pocieszyłem ją.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.


Hejooo miśki :) Co tam u was słychać? Mam nadzieję, że nie zanudzam was tymi rozdziałami, bo jakoś mało komentarzy jest i gwiazdek. Jeśli chcecie kolejny rozdział, to poproszę o przynajmniej 15 gwiazdek i 10 komentarzy. Liczę na was kochani <3 <3

Ps. Podoba wam się tam piosenka? :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro