Atak
-Nie strzelaj. Prowiedział tylko,że mogę mu mòwić Mroczny.
-Mroczny?-powtórzyłam.
-Tak. Nic więcej nie wiem, naprawde. Przysięgam.
-Okej-podeszlam do niego. Przykucnelam. Uniosłam ręke nad rana. Zagoiła się. Spojrzałam na Patrika. Machnęłam mu dłonią przed twarzą.
-Nikogo tu nie było. Nie byłeś ranny. Nie pamiętasz nic z ostatnich dziesięciu minut.
Wyszłam z pokoju i poszłam do windy. Dotknęłam odbiornika w uchu.
-Jesteście?
-Tak-odparli.
-Jake znasz jakiegoś faceta o pseudonimie Mroczny? Prawdopodobnie wampir.
-Nie.
-Mamo wyciągnęłaś z niego coś wiecej?
-Nie. Powiedział tylko,że wynajął go Mroczny. Patrik jest zwykłym człowiekiem. Był w szoku,gdy mnie zobaczył. Myślał,że nie żyje. Musze wyjść z hotelu,dopiero później teleportuje sie do was.
Otworzyły się drzwi windy. Wyszłam na parter. Znowu miałam na sobie sukienkę. Skierowałam się do wyjścia.
-Prosze pani!-zawołał mnie recepcjonista. Podeszłam do niego.
-Tak?-uśmiechnęłam się.
-Jest jakaś szansa,że się pani da zaprosić na kawe?
-Dobrze wiedzieć,że ma sie jeszcze to coś,ale nie. Mam męża, którego bardzo kocham-powiedziałam.
-Dobrze.
-Przykro mi-odparłam z lekkim uśmiechem.
Odwróciłam się i poszłam do drzwi.
-Prosze uważac!-usłyszałam gdy dotknęłam klamki. Szybko sie odwròciłam. Jakiś mężczyzna wbił mi nóż w brzuch.
-Srebro-powiedział i wybiegł. Opadłam na kolana. Podbiegł do mnie chłopak z recepcji.-Wyjmij to-wskazałam na sztylet.
-Zadzwonie po pogotowie. Nie można wyjmować noża w ranie kłutej.
-Wyjmij!-wycedziłam przez zęby.
W końcu mnie posłuchał. Troche sie z nim siłował,ale udało mu się.
-Aaa-wsparłam się na ramieniu chłopaka,żeby nie upaść na plecy. Podniosłam się. Chłopak zaprowadził mnie na krzesełko.
-Zadzwonie na pogotowie.
-Nie-odparłam i złapałam się za brzuch. Bardzo bolało. Sztylet ze srebra wbity w brzuch zabija.Uniosłam ręke do ucha.-Jake mam problem. Musisz po mnie przyjsc.
-Zaraz bede-usłyszałam.
Po kilku sekundach w holu pojawil się wampir razem z Melissa. Podniosłam sie. Wsparłam się na còrce. Jake kazał recepcjoniscie zapomniec o tym,co tu widział. Mel posypała nas proszkiem. Opadłam na kanape.
-Mamo-dziewczyna podeszła do mnie.-Co mam zrobic?
-Nie wiem.
-Co sie stało?-zapytał Jake.
-Jakiś mężczyzna podszedł do mnie i wbił mi sztylet w brzuch. Powiedział,że to srebro i uciekł.
-Niedobrze.
-Co?-zapytała Mel.
-Jeśli wilkołak zostanie dźgniety w brzuch srebrnym przedmiotem,umiera.
-Ale ty jestes hybryda.
-I prawdopodobnie dlatego jeszcze żyje,ale już niedługo-odparłam. Czułam coraz większy ból. Kreciło mi się w głowie.
-Nie mamo. Wszystko bedzie dobrze-łza spłynęła po policzku dziewczyny.
-Nie płacz. Jasne,że wszystko będzie dobrze. Z większych tarapatow wychodziłm cało-uśmiechnęłam się lekko.
-Chodzi ci o bitwy?
-Tak. Między innymi.
Do pokoju wszedl wampir. Nawet nie zauważyłam,kiedy wyszedł.
-Dzwoniłem do Alana. Powiedział,że można cie uratowac. Potrzeba do tego innej czarownicy.
-Co trzeba zrobic?
-Srebro jest teraz w twojej krwi. Trzeba ją przefiltrować. Trzeba pozbyć się dwóch i pół litra krwi i wtłoczyć nową.
-Okej. Przynies krew z piwnicy-wzròciłam sie do còrki.
Uniosłam reke. Pojawił się stojak na kroplowke i rurka z igla,plaster. Kazałam Jake'owi wbić igle w moją reke i zakleic plastrem. Mel przybiegla z rekami pełnymi krwi.
-Zaczynamy-powiedziałam.
-Nie dasz rady-odparł wampir.-Zadzwonie po Jackie.
-Nie. Dam rade. Zaufaj mi.
Melissa przyniosla ksiege zaklęć. Znalazłam zaklecie. Przeczytalam je i zapamiętałam.
Zamknęłam oczy i wymowilam zaklecie kilka razy. W tym samym czasie Jake podpial krew do kroplowki.
Heejooo kochane czytelniczki i czytelnicy. Oto nowy rozdział. Mam nadzieję,że wam się podoba. W następnym rozdziale dowiecie się czy Cleo przeżyła :-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro