Jednak żyję

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mel:

Otworzyłam powoli oczy i przetarłam je.  Widziałam sufit. Usiadłam powoli i rozejrzałam się dookoła. Poznałam sypialnię rodziców. Za oknem było ciemno, więc musi być bardzo późno. Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało. Mieliśmy wypadek. Przeniosłam nas do domu. Mama próbowała pomóc Jasonowi. Oddałam jej swoją moc, a później nie było już nic. Czarna dziura, aż do teraz. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Wyglądałam jak jakieś zombie. Sukienkę miałam całą we krwi swojej i narzeczonego. Makijaż miałam rozmazany, a włosy potargane. Przygładziłam je lekko ręką.  Spojrzałam na swoje stopy. Były bose. Przypomniałam sobie, jak zdjęłam buty, żeby uratować wampira.  

Ruszyłam w stronę drzwi. Miałam nadzieję, że ktoś jest w domu. Gdy schodziłam po schodach, usłyszałam mamę. Ktoś szedł w moją stronę. Gdy zeszłam już ze schodów zobaczyłam tatę. Mężczyzna zatrzymał się i otworzył szeroko oczy ze zdumienia.

-Cleo! - krzyknął a po chwili był już przy mnie. Przytulił mnie mocno. Widziała w jego oczach łzy.

Po kilku sekundach w korytarzu pojawiła się mama.. Gdy mnie zobaczyła, zaczęła płakać. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Nie chciała puścić.

-Mamo, udusisz mnie - powiedziałam. Wtedy odsunęła się ode mnie.

-Skarbie... - zaczęła, ale w tej chwili na horyzoncie pojawił się Jason i jego rodzice.

Wampir rzucił się w moja stronę i przytulił mnie. Wiedziałam, że płacze. Ja też czułam, że zaraz łzy polecą mi po policzkach. Chłopak wreszcie puścił mnie i nim zdążyłam zareagować, pocałował mnie. Pocałunek był długi i namiętny. Po chwili odsunął się ode mnie.

-Myśleliśmy, że nie żyjesz - powiedział jego tata.

Spojrzałam po wszystkich. Mama i Maddy ocierały twarz z łez. Tata objął mamę.

-Czemu? Przecież nic mi nie jest - odparłam lekko zaskoczona.

-Skarbie chodź do salonu - powiedziała mama.

Jason złapał moją dłoń i uśmiechnął się lekko do mnie. Poszliśmy do pomieszczenia obok i usiedliśmy na kanapie. Tata przyniósł mi szklankę wody.  Wypiłam kilka łyków.

-Czemu myśleliście, że nie żyję? - zapytałam.

-Oddałaś mi swoją moc, żeby ratować Jasona - przypomniała mi mama. Rzeczywiście tak było. - Gdy to zrobiłaś, opadłaś na ziemię. Uratowałam Jasona i podeszłam do ciebie. Nie oddychałaś. Tata powiedział, że nie zżyjesz. Zaniósł cię do naszej sypialni. Nie mogliśmy się pogodzić z twoją śmiercią. A teraz siedzisz tu przed nami, żywa.

-Skoro umarłam to jakim cudem żyję? - zapytałam.

-Nie wiem skarbie. Może nie oddałaś mi całej swojej mocy i to był stan przejściowy.

-To możliwe?

-Wydaję mi się, że tak - odparła.

-Możesz czarować? - zapytał Tyler.

-Nie wiem -rzekłam. - Mogę spróbować.

-Nie możesz się teraz przemęczać - powiedział tata.

-Tylko zobaczę czy mam moc - uspokoiłam go.

Wstałam i uniosłam ręce ku górze. Chciałam stworzyć kulę ognia, bo  ogień to mój żywioł. Nie bardzo wiedziałam czy zadziała. Jednak za drugim razem się udało. Wyczarowałam dużą kulę ognia, a później sprawiłam, że zniknęła. Byłam z siebie zadowolona.  


Hejka :) Podoba wam się ta książka?  Czekam na wasze komentarze i gwiazdki. Czy chcecie mieć takie coś, jak pytania do bohaterów książki? Piszcie w komentarzach pod tym rozdziałem czy to dobry pomysł czy może przeciwnie. Ogólnie czy chcielibyście takie coś <3 <3  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro