Krzak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skoncentrowałam się. Złożyłam ręce i pomyślałam o ogniu. Rozłożyłam je. W dłoniach pojawił się ogień. Ucieszyłam się. Moja radość szybko minęła. Kula zaczęła rosnąć. Próbowałam ją zgasić, ale się nie udawało. Zaczęłam trochę panikować. Podbiegłam do okna i jakoś je otworzyłam. Niewiele myśląc, wyrzuciłam ją przez okno. Ogień podpalił krzew za domem. Przeraziłam się. Wybiegłam z pokoju i popędziłam na dòł.

-Mel, gdzie biegniesz? - usłyszałam głos mamy.

Nie zatrzymałam się jednak. Otworzyłam drzwi i w wampirzym tempie pobiegłam za budynek. Krzak już prawie się spalił. Wyciągnęłam ręce w przed siebie. Po chwili ognia nie było. Odetchnęłam z ulgą.

-Co się stało? - usłyszałam.

Odwróciłam się. Przede mną stała mama. Próbowałam zasłonić krzak. Rodzicielka podeszła do mnie. Odsunęłam się. Kobieta otworzyła szeroko oczy i spojrzała na mnie.

-Spaliłaś krzak?

- No bo chciałam wyczarować kulę ognia, no i się udało, ale wtedy ona zaczęła rosnąć, to ją wyrzuciłam przez okno. No i się zapaliło, to przybiegłam i ugasiłam.

-Jak?

-Czarami.

-Cieszę się, że byłaś ciekawa i próbowałaś więcej poćwiczyć, ale proszę cię, nie spal już nic więcej -uśmiechnęła się.

-Dobrze - odparłam z uśmiechem.

-Tylko, co my zrobimy z tym? - wskazała na krzak.

-Naprawię to -powiedziałam. Podeszłam i ukucnęłam. Dotknęłam ziemi pod krzakiem i zamknęłam oczy. Po minucie drzewko ożyło i było takie, jak dawniej. Bardzo zielone.

-Jak to zrobiłaś? - spytała mama.

-Pomyślałam tylko o tym i się skupiłam.

-Robisz naprawdę duże postępy. Niedługo dorównasz mi mocą.

-Jeszcze dużo mi brakuje - odparłam.

-Mniej niż ci się wydaje. Chodzmy do domu.

Wróciłyśmy do mieszkania. Tata spojrzał na nas.

-Gdzie tak biegłaś? - zapytał.

-Yyy... - spojrzałam na mamę.

- Mel chciała jeszcze trochę potrenować, dlatego pobiegła na dwór, bo przed chwilą była odpowiednia pora na takie jedno zaklęcie -rodzicielka mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-No właśnie - przytaknęłam.

-Aha. Okej - odparł tata i wrócił do oglądania telewizji.

Poszłam do siebie. Nie chciałam rezygnować z dalszych ćwiczeń, ale postanowiłam już nie czarować kul ognia. Otworzyłam okno i wyjrzałam na zewnątrz. Krzaczek zielenił się jak nigdy przedtem. Wyciągnęłam ręce przed siebie, w stronę drzewa. Jedna gałąź wyraźnie opadała niżej niż powinna.

Hejoo miśki :) Przepraszam za spóźnienie, bo rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam czasu. Wybaczcie kochani ♡♥
Podoba wam się? W następnym rozdziale Mel uzyska nową  moc. Jak myślicie, co to może być? Czekam na wasze komentarze ;) One bardzo motywują mnie do dalszego pisania. Gwiazdki również są mile widziane ♡♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro