Miejsce spotkania
Następnego dnia:
Obudziłem się w sypialni Cleo. Zasnąłem przy Mel. Spojrzałem na nią. Nadal usta miała lekko uniesione, oczy zamknięte. Twarz miała taką spokojną. Odwróciłem głowę, by spojrzeć w okno. Słońce już wzeszło. Sprawdziłem godzinę, 10:34. Zszedłem na dół. W kuchni siedzieli Cleo z Jake'iem.
-Dzień dobry - powiedziałem.
-Cześć Jason - odparli.
Nalałem sobie kawy do kubka i usiadłem przy stole. Upiłem łyk. Nastała cisza. Nikt nic nie mówił. Dziwnie się czułem. Nie mogłem wytrzymać tej ciszy.
-Co z tymi czarownicami? - zapytałem po kilku minutach.
-Mam się z nimi dzisiaj spotkać - rzekła Cleo.
-Jadę z tobą - zakomunikował jej mąż.
-Ja też - wyrwałem się.
-Może lepiej, jak zostaniesz - zasugerował wampir.
-Nie. Pojadę z wami.
-Dobrze, ale ktoś musi zostać z Mel.
-Poproszę Simona - odezwał się Jake.
- Dziękuję - rzekłem.
Cleo zrobiła wszystkim grzanki. Zjedliśmy śniadanie. Wziąłem się za zmywanie naczyń, a mężczyzna zadzwonił do brata. Ten obiecał zaraz przyjechać. Zapomniałem wspomnieć, że Simon wyprowadził się. Kupił sobie dom i mieszka w nim z Eleonorą. Skończyłem zmywać, wytarłem ręce w ścierkę i popatrzyłem na małżeństwo. Po kilku minutach mogliśmy jechać. Jake odpalił silnik i wyruszyliśmy na spotkanie z czarownicami. Przed każdym zakrętem Cleo mówiła mężowi, gdzie ma jechać. Tylko ona znała lokalizację spotkania. Po kilku minutach wyjechaliśmy z miasta. Kobieta prowadziła nas na jakieś obrzeża czy coś. Spojrzałem przez szybę. Przed oczami migały mi tylko drzewa i niekiedy małe krzaczki. Po chwili widziałem tylko pola i niebo. W oddali nie było żadnego lasu.
-Daleko jeszcze? - zapytałem głupio.
-Jeszcze kilka minut - odparła.
Siedziałem cierpliwie i czekałem, aż dojedziemy do celu. Martwiłem się o Mel. Mam nadzieję, że kobiety dadzą radę ożywić moją narzeczoną. Ciągle o tym myślałem. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Cleo.
-Jesteśmy na miejscu.
Wyprostowałem się i rozejrzałem się. Wysiadłem z auta. Przed nami stał wieki budynek. Wyglądał na bardzo stary. Tynk sypał się ze ścian, drzwi były spróchniałe. Spojrzałem na Cleo i Jake'a. Kobieta ruszyła do przodu. Zrobiliśmy to samo. Weszliśmy do budynku. Cleo poszła do końca korytarza i skręciła w prawo. Otworzyła drzwi.
-Aaaaa!! - krzyknęła i zasłoniła twarz rękoma.
W wampirzym tempie znalazłem się z Jake'iem przy niej. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem nieprzyjemny widok. Cały nasz plan wskrzeszenia Mel legł w gruzach. Przed nami na ziemi leżały 3 martwe ciała czarownic.
Hejka ludzie :) Podoba wam się rozdział? Cleo miała nadzieję na wskrzeszenie córki, ale wszystko się popsuło. Jak myślicie, co teraz zrobi? Czekam na wasze komentarze i gwiazdki.
Pozdrawiam Dusia <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro