Nieodwracalna śmierć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak jak powiedziałam,już następnego dnia zaczęłam uczyć Melissę. Położyłam księge na stoliku w salonie. Zawołałam córkę. Pokazałam jej miejsce obok siebie.

-Poczytaj sobie zaklęcia po cichu,okej?Jak czegoś nie zrozumiesz,to mi powiedz.

-Dobrze.

Dziewczyna zaczęła czytać powoli. Wtedy usłyszałam Simona.

-Cleo!

Mel oderwała wzrok od księgi. Uniosłam rękę. Drzwi zamknęły się. Zrobiły się dźwiękoszczelne.

-Czytaj dalej,zaraz wróce.

Teleportowałam się do kuchni.

-Nie krzycz. Co chciałeś?

-Scott dzwonił i chciał,żebyś przyjechała.

-Po co?

-Nie powiedział.

-Przypilnuj Mel,czyta księge zaklęć. Musi mieć ciszę.

Podeszłam do drzwi,które prowadziły do salonu. Dotknęłam ich. Otwarły się.

-Mel-dziewczyna spojrzał na mnie.-Muszę na chwilę jechać do wujka Scotta. Simon cię przypilnuje. Będzie słyszał wszystkie dzwiėki dochodzące z salonu,alr ty nie będziesz słyszeć nic. Drzwi są dzwiękoszczelne.

-Dobrze.

Wzięłam kluczyki i pojechałam do Mag. Gdy zaparkowałam przed domem,na ulice wyszedľ wampir. Wsiadł do auta.

-Co jest?-zapytałam.

-Dzwonił do mnie Patrik.

-Ten Patrik?

-Tak. Powiedział,że On ci tego nie wybaczy,a pòźniej słyszałem już tylko szmer.

-Podjedziemy do niego-ruszyłam.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Zapukałam do drzwi.

-Cisza-powiedział Scott.

Przyłożyłam ucho do drzwi. Wytężyłam słuch. Byłam wilkołakiem,co bardzo mi pomogło. Nic nie usłyszałam. Może chłopaka nie było w domu.

-Chyba go nie ma-odparł wampir.

-Tak-przytaknęłam.-Ja bym jednak sprawdziła w środku.

-Okej.

Dotknęłam drzwi. Zamek otworzył się. Weszłam ostrożnie do mieszkania. Moje oczy zmieniły kolor. Byłam gotowa na wszystko. Scott szedł za mną. Weszłam do pokoju. Na ziemi leżał Patrik. Podbiegłam do niego. Leżał w kałuży krwi. Sprawdziłam puls. Nic nie wyczułam. Serce też nie biło.

-Nie żyje-powiedział wampir.

Przytaknęłam. Na pewno Cole go zabił. Nie wiedziałam jak to zrobił. W końcu znalazłam na klatce piersiowej ślab po postrzale. Dostał prosto w serce. Zmarł od razu. To był młody człowiek. Poszłam do łazienki umyć ręce z krwi. Usłyszałam sygnał policji. Podeszłam do okna. Radiowóz zaparkował pod blokiem. Podszedł do nich i wskazał na samochód Simona, ktòry pożyczyłam.

-Niedobrze-powiedziałam.

-Wynośmy się stąd-odparł Scott.

Usłyszałam jak policjanci wchodzą po schodach.

-Zgadzam się-złapałam go za rękę i teleportowałam do domu.

Podszedł do nas Jake z Simonem.

-Gdzie moje auto?-zapytał starszy z braci.

-Patrik zadzwonił do Scotta. Pojechaliśmy do niego. Znalezliśmy go na podłodze w pokoju. Patrik nie żyje. Ktòryś z sąsiadòw zadzwonił na policje i pokazał im twój samochòd. Jeśli znajdą ciało,pomyslą,że to my go zabiliśmy. Po numerach samochodu dojdą,że jesteś jego właścicielem i przyjdą tutaj.

-No to mamy poważny problem-powiedział Jake.

-Kto go zabił?

-Prawdopodobnie Cole-odparł Scott.

Z pokoju wyszła Melissa. Spojrzała na nas.

-Mamo co się stało?-spytała.

-Patrik Bierishev nie żyje.

-Zabiłaś go?

-Nie. Znalazłam z wujkiem jego ciało.

-Zadzwoniłaś na policje?

-Sąsiad zrobił to za nas.

-Niedobrze-odparła.-Był w bloku albo przed nim jakiś monitoring?

Spojrzałam na Scotta.

-Chyba nie.

-A w pokoju był laptop?

-Był chyba włączony.

-Melisso co chcesz zrobic?

-Chodz mamo.

Poszliśmy wszyscy do salonu. Dziewczyna przyniosła laptop. Zaczęła coś na nim robić.

-Włamałam się do laptopa Patrika. Mam podgląd z kamery laptopa-nacisnęła guzik play.

Na ekranie pojawił się obraz. Na ziemi leżał chłopak,a do mieszkania weszło dwóch policjantów i starszy mężczyzna.

-Nie żyje-powiedział jeden z mundurowych.-Strzał w klatkę piersiową. Dzwoń po techników policyjnych i kryminalnych. Wezwij też jedną karetkę-powiedzial.-Niech pan powie,co widział-zwròcił się do mężczyzny.

-Weszła do bloku jakaś ładna pani i pan. Podeszli do drzwi tego chłopaka. Były zamknięte, bo sprawdzałem. Kilka minut temu chciałem pożyczyć cukier,bo mi brakło. Kobieta pochyliła się nad zamkiem i drzwi się otwarły. Weszli do środka. Zawiadomiłem was,bo myślałem,że to włamanie. Biedny chłopak. Miał całe źycie przed sobą.

-Jak ona wyglądała?

-Miała brązowe włosy za ramiona. Mogła mieć jakieś dwadzieścia sześć może siedem lat.

-Dobrze dziękuje.

Melissa wyłączyła obraz.

-Przynajmniej cie odmłodził-powiedziała.

-Tak. Niedługo tu będą.

-Nic ci się nie stanie. Zahipnotyzuje ich-odparł Jake.

-Nie możesz. Za dużo osòb o tym wie. Zaraz będą trąbić o tym w telewizji,gazetach,internecie. Wszyscy to zobaczą.

-Skarbie nie pójdziesz do więzienia-mąż mnie przytulił.-Wszystko będzie dobrze.

-Coś wymyślimy-powiedział Simon.-Znajdziemy coś.

-No właśnie-Mel spojrzała na nas.-Już wiem co.

Hejka. Przepraszam za ewentualne błędy. Smutno mi bo mało osób przeczytalo poprzednich kilka rozdziałòw. Może nie były zbyt dobre. Postaram się pisać lepsze.
Wasza Klaudia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro