Ogień
Nie widziałam Tylera. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Wstałam i rozejrzałam się. Samochód się palił. Wszędzie był dym. Po podwórku rozrzucone były kawałki auta, kròre jeszcze się paliły.
-Mel! - usłyszałam głos narzeczonego. Dochodził od strony domu.
-Nie ruszajcie się! - odkrzyknęłam.
Ruszyłam na prawo. Przede mną było wielkie drzewo. Pod nim zobaczyłam ciało. Tyler. Podbiegłam do niego i przykucnęłam. Żył. Spróbowałam go podnieść. Byłam osłabiona, więc gdy tylko podniosłam go trochę, od razu oboje upadliśmy. Rozejrzałam się nerwowo dookoła. Dym zelżał.
-Jason! - zawołałam.
-Gdzie jesteś?!
-Pod drzewem!
Po kilku sekundach koło mnie znalazł się chłopak.
-Tato - nachylił się do mężczyzny.
-Musimy go przenieść do domu, ale sama nie dam rady.
Jason wziął pod ramię swojego ojca i ruszyli do domu. Szłam za nimi. Nagle coś usłyszałam. Odwróciłam się. Ktoś był przy samochodzie Tylera. Zakradłam się do niego. Przy drzwiach stał Cole. Zmroziło mnie.
-Czego chcesz?! - zapytałam pełna złości.
Wampir odwrócił się. Spojrzał na mnie i rozciągnął usta w uśmiechu.
-O Melissa skarbie. Myślałem, że nie żyjesz - powiedział.
-Chciałbyś, żebym nie żyła - odparowałam.
-I tak i nie. Tak, bo mógłbym cieszyć się twoją śmiercią. Nie chciałbym, żebyś była martwa, bo nie mogłabyś wtedy ze mną walczyć, a ja chce cię pomęczyć.
-Do tej walki nie dojdzie.
-Oj dojdzie, dojdzie. Obiecuję ci to.
-Idź do diabła! - krzyknęłam. Poczułam przypływ mocy. Cały ogień z podwórka zgromadził się wokół mnie. Wyciągnęłam ręce. Płomienie wystrzeliły w kierunku Cole'a. Niestety wampir zdążył uciec.
Odwróciłam się i pognałam do domu. W salonie znalazłam Jasona i jego rodziców. Tyler leżał na kanapie. Podeszłam do niego. Maddy płakała przy nim. Dotknęłam jej ramienia i pokazałam, żeby się odsunęła. Położyłam dłonie na klatce piersiowej mężczyzny. Zamknęłam oczy, wyobraziłam sobie ogień. Z całych sił pragnęłam uleczyć Tylera. Pod dłońmi poczułam, jak jego kkatka piersiowa się porusza.
Otworzyłam oczy. Dosłownie sekundę po mnie to aamo zrobił wampir.
-Jak się czujesz?- zapytałam.
-Dobrze- odparł i wstał.
Maddy od razu rzuciła mu się w ramiona. Płakała, ale już nie z rozpaczy, a ze szczęścia. Jason też przytulił swojego tatę. Widziałam w jego oczach ulgę.
-Dziękuję - powiedziała kobieta.
Przytuliłam ją. W tym momencie do mieszkania wparowali moi rodzice.
-Mel! - usłyszałam głos mamy.
-W salonie!
Gdy rodzicielka mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję. Mocno mnie przytuliła.
-Widziałam auto na podwórku. Co się stało?
-Cole podłożył bombę w aucie - wytłumaczyłam.
-Nic wam nie jest? - zapytał mój tata.
-Wszystko jest okej - wtrącił się Tyler.
-A ty jak się czujesz?
-Dobrze. Mel mi pomogła.
Hejka kochani ;) Co u was? Podoba wam się rozdział? Spodziewał się ktoś bomby w aucie? Czekam na wasze komy i gwiazdki :-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro