Plan zawiódł

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szybko wślizgnąłem się do środka. Znalazłem się w kuchni. Cichaczem przeszedłem do holu. Spotkałem tam Jake'a i razem poszliśmy na piętro. Ja skierowałem się na prawo, a drugi wampir na lewo. Sprawdziłem cztery pokoje i dwie łazienki, a oprócz tego jeszcze garderobę i małą kuchnię.  Nikogo nie było. Poszedłem jeszcze wyżej na drugie piętro. Tam tez nikogo nie zastałem.  Powoli już traciłem nadzieję, że ktokolwiek jest w domu, kiedy coś usłyszałem. Dźwięk dochodził z trzeciego piętra. Dołączył do mnie tata narzeczonej i poszliśmy cicho na górę. Zobaczyłem, jak Simon wchodzi przez okno. Położyłem palec na ustach. Znowu coś usłyszałem. Spojrzałem pytająco na mężczyzn. Skinęli głowami. Poszedłem pierwszy w kierunku jednego z pokoi. Wszędzie panowała cisza, jak makiem zasiał. Położyłem rękę na klamce i jednym, szybkim ruchem otworzyłem drzwi. W środku stał Cole. Gdy tylko nas zobaczył, zaczął uciekać. Rzuciłem się za nim w pogoń. Bracia nie biegli za mną, więc stwierdziłem, że poszli zastawić mu drogę.  Cole kluczył między pomieszczeniami, bo można było spokojnie przechodzić z pokoju do pokoju przez drzwi. Prawie go dogoniłem, kiedy zeskoczył ze schodów na parter. Zrobiłem to samo i pobiegłem za nim na dwór. Za drzwiami czekała już pomoc. Nim zdążyłem dopaść Cole'a, on sam wpadł na Jake'a. Przewrócili się obaj. Doskoczyliśmy do nich z Simonem. Złapałem wroga za koszulkę i podniosłem. Rzuciłem nim o drzewo. Odbił się tylko i upadł na ziemię. W tym czasie tata Mel zdołał się podnieść. Podbiegłem do Cole'a i podniosłem go. Spojrzałem w jego oczy. Nie było w nich strachu, ani przerażenia. Jedne, co widziałem to zadowolenie i niemal niedostrzegalny błysk w oku.

-Co się cieszysz? - zapytałem zdenerwowany.

-Nie zabijesz mnie - odparł z odwagą.

-Może on nie, ale ja tak - rzekł stanowczo Jake.

-A ja mu pomogę - dodał Simon.

-Nie zabijecie mnie - powtórzył Cole. Wydawał się zniecierpliwiony.

Spojrzałem na niego pytająco. Uniósł lekko oczy ku górze, a następnie spojrzał na mnie.

- Jestem pod zaklęciem ochronnym - wytłumaczył nam, jak małemu dziecku.

-Blefujesz - powiedziałem, nie wierząc mu.

-Chcesz to się przekonaj - odparł.

Spojrzałem na Simona. Skinął głową. Po chwili podał mi drewniany kołek.  Uśmiechnąłem się. Wbiłem kołek lekko poniżej serca wampira i przekręciłem szybko. On nawet się nie zająknął. Za to ja po chwili poczułem ogromny ból w klatce piersiowej. Spojrzałem w dół. Bluzka przesiąkła mi krwią. Puściłem Cole'a i złapałem się za koszulkę.

-Co mi zrobiłeś? - zapytałem.

-Ja nic. Sam to sobie zrobiłeś - odparł wyraźnie zadowolony.

Jake chciał ponownie wbić mu kołek, ale złapałem go za rękę.

-Nie - rzekłem. - Jeśli wbijesz mu kołek, on tego nie poczuje, tylko ty - wskazałem na swoją klatkę piersiową.

-Mówiłem, że jestem pod zaklęciem ochronnym - uśmiechnął się chytrze.

Zanim zdążyliśmy się obejrzeć, zwiał nam. Rozglądałem się wkoło. Nigdzie go nie było. Do domu raczej nie wrócił. Taki głupi nie jest. Podniosłem koszulkę i zobaczyłem dziurę na piersi. Zaczynało się goić. To dobrze. Wróciliśmy do auta. Simon kierował. Pojechaliśmy do ich domu. Nic nie poszło po mojej myśli.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto wasze pytania do bohaterów :

CLEO :

-Czy pomożesz Jason'owi ożywić swoją córkę? 

-Oczywiście - odparła po czym usiadła na fotelu. - Zrobię wszystko, żeby ją przywrócić do żywych.

-Czy jest jakiś sposób na uratowanie Mel?

-Wydaje mi się, że w księdze zaklęć powinno coś być na temat wskrzeszania.

-Mel ma moc nad ogniem i naturą, musi to jakoś pomóc.

-O tym nie pomyślałam - powiedziała. Nagle rozpogodziła się. - Muszę to sprawdzić. Może jest nadzieja - odparła i pobiegła na górę.

JASON:

-Jak chcesz urządzić wesele?

-Jeśli ożywię Mel, pozwolę jej o wszystkim decydować - uśmiechnął się lekko.

-Jak wyobrażasz sobie przyszłość z Mel?

-Dużo już o tym myślałem - zamyślił się. - Chciałbym, żeby została moją żona, a później urodziła mi przynajmniej dwójkę dzieci. Nauczę ich wszystkiego, co sam potrafię. Może któreś z nich wyrośnie na hybrydę.

-Znajdziesz sposób na uratowanie swojej narzeczonej?

 -Oczywiście - odparł nagle przytomniejąc. - Nie poddam się, dopóki czegoś nie wymyślę - wstał i zaczął chodzić po pokoju. - Muszę przejrzeć księgę zaklęć. Tam musi być jakieś zaklęcie - odparł i poszedł na górę.

JAKE:

-Jaką śmierć wybierasz dla wroga?

-Zazwyczaj zabijam szybko i bezboleśnie - powiedział. - W wypadku Cole'a, chcę, żeby cierpiał. Za to, co zrobił Mel - odparł i zacisnął ręce w pięści.

-Czy według ciebie Jason jest odpowiedni dla twojej córki?

-Jason to dobry chłopak. Znam go od małego. Widzę, jak usilnie chce przywrócić Mel do życia. On naprawdę mocno ją kocha. Nie będę stawał im na przeszkodzie. Ważne, żeby byli razem szczęśliwi.

SIMON:

-Zamierzasz się gdzieś wyprowadzić?

-Tak. Już zacząłem pakować swoje rzeczy. Niedawno kupiłem dom, w którym będę mieszkał z Eleonorą - odparł i upił łyk krwi ze szklanki. - Nie chciałem nikomu mówić o przeprowadzce ze względu na to, co się wydarzyło - powiedział smutno. - Mam nadzieję, że Mel wróci do nas niedługo.

PYTANIE OGÓLNE:

-Gdzie byście chcieli pojechać na wakacje? Dlaczego akurat tam?

Wszyscy odpowiedzieli zgodnie, że do Włoch, bo jest tam pięknie ze względu na panująca tam temperaturę i kolorowe błyskawice w czasie burzy.

PYTANIA DO MEL:

Odpowiedzi na pytania udzieli Mel tylko, jak przywrócą ją do życia.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro