Rozmowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była szósta pięćdziesiąt jeden. Nie zamierzałam jeszcze iść do domu. Usłyszałam szum puszczanej wody. Pewnie Jason się kąpie. Otworzyłam lodówkę. Wyjęłam kilka rzeczy. Postanowiłam zrobić jajecznicę. Postawiłam patelkę na kuchence i włączyłam ją. Rozbiłam kilka jajek i po chwili dodałam inne skladniki i przyprawy. Wymieszałam. Było gotowe. Wyjęłam dwa talerze i nałożyłam jajecznicę. Postawiłam ją na stole razem ze sztućcami. W tym momencie do kuchni wszedł Jason.

-Zrobiłaś śniadanie?-zdziwił się.

-Tak-odparłam, gdy siadaliśmy do stołu.

-Bardzo ładnie pachnie. Widzę, że się zadomowiłaś- powiedział i zaczął jeść.

-No jasne. Kiedy za ciebie wyjde, to pewnie ja będę gotować- uśmiechnęłam się.

Jason zakrztusił się. Podałam mu wodę. Napił się i spojrzał na mnie. Oczy miał szeroko otwarte ze zdziwienia.

-Że co?-zapytał, gdy odzyskał już mowę.

-No przecież żartuję-roześmiałam się.

Po chwili wampir tez się śmiał.

-Może ja będę gotował-powiedział po momencie ciszy.

-Co?-spojrzałam na niego.

-No może ja będę gotował, gdy zostaniemy małżeństwem-powtòrzył.

-Oświadczasz mi się?-spytałam zaskoczona.

-Tak jakby. Poczekam, aż skończysz osiemnaście lat, wtedy ci się oświadczę.

-Żartujesz?

-Nie-pokręcił głową.

-To znaczy...-przerwałam.

-To znaczy, że jesteśmy parą-odparł i uśmiechnął się do mnie.

Skończyliśmy jeść śniadanie. Jason pozmywał i odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się. Dałam mu buziaka i weszłam do mieszkania. W korytarzu stał mój tata. Miał skrzyżowane ręce na piersi i patrzył na mnie.

-Cześć tato.

-Cześć mała. Gdzie byłaś tak wcześnie?

-Biegałam.

-A z kim?

- Z Jasonem-odparłam.

-Okej. Mama na ciebie czeka w salonie.

-Spoko-poszłam do pomieszczenia.-Cześć mamo.

-Cześć. Może pojedziemy na zakupy?

-Jasne, tylko się przebiorę-pobiegłam do pokoju.

Wzięłam z szafki krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Wyszłyśmy z mamą na zewnątrz. Wsiadłyśmy do auta taty i pojechałyśmy do miasta. Po kilkunastu minutach byłyśmy przed galerią handlową. Najpierw poszłyśmy do sinsay, a później do house. Zaliczyłyśmy jeszcze kilka innych sklepów. Po trzech godzinach poszłyśmy coś zjeść. Zamówiłyśmy nugettsy, frytki i dwie cole.

-Słyszałam, że poszłaś dzisiaj pobiegać.

-Tak.

-Z Jasonem?-zapytała i się uśmiechnęła.

-Tak-czułam, że lekko się rumienię.

-I co?

-Co co?-spytałam, jedząc frytki.

-Jesteście razem?

-Mamo!-zakrztusiłam się jedzeniem.

-No a nie jesteście?-uniosła jedną brew.

-Okej, masz mnie-odparłam i zaraz się roześmiałam.- Dzisiaj biegałam z Jasonem, a później poszliśmy do jego domu. Zrobiłam śniadanie...

-Noo?-ponaglała mnie mama.

-No i powiedział, że się zadomowiłam a ja, że jasne i wogóle, a wtedy tak jakby mi się oświadczył.

-Coooo?-tym razem mama zakrztusiła się piciem.

-Mamo żyjesz?

-Żyje i jeszcze trochę pożyję-odparła, odstawiajac colę.- Jak to ci się, tak jakby, oświadczył?

-No powiedział, że jak skończę osiemnaście lat to mi się oświadczy, a narazie będziemy parą.

-No no córuś. Ty to potrafisz sobie szybko faceta znaleźć. Masz dopiero piętnaście lat...

-Prawie szesnaście-przerwałam jej.

-Okej. Masz dopiero prawie szesnaście lat, a już sobie męża załatwiłaś-mama roześmiała się a ja dołączyłam do niej po chwili. Jakieś dziewczyny ze stolika obok dziwnie na nas patrzały, gdy się śmiałyśmy.

-Wracamy?-zapytałam po chwili.

-Tak.

Mama zapłaciła i poszłyśmy do auta. Byłyśmy w galerii cztery godziny, ale nic nie kupiłyśmy. Po prostu nic nam nie przypasowało. Weszłyśmy do domu.

-Cześć skarbie-tata przywitał się z mamą.

-Cześć. Dzisiaj przyjdzie do nas ktoś na kolacje.

-Kto?-zapytałam jednocześnie z tatą.

Hejooo miśki. Spodziewaliście się takich oświadczyn? ♡♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro