Zadanie wykonane pomyślnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jasne - odparłam.

Wyszliśmy na dwòr. Jason usiadł sobie na schodach, a my poszłyśmy trochę dalej. Stworzyłam kulę ognia. Rzuciłam nią w krzak. Gdy się zapalił, uniosłam rękę w jego stronę, a później opuściłam. Natychmiast płomienie zgasły. Krzak był lekko spalony. Podeszłam do niego i dotknęłam go. Po kilku sekundach wyglądał, jak dawniej.

-Bardzo dobrze - pochwaliła mnie mama. - Wydaje mi się, że możesz panować nad ogniem.

-To fajnie - ucieszyłam się.

-Spróbuj za pomocą myśli zapalić te liście - wskazała na stertę liści leżących pod drzewem.

-Okej - spojrzałam na liście. Skoncentrowałam się. Myślałam o ogniu. O płomieniu. Zanim się zorientował, liście przede mną zapaliły się. Ogień buchnął, płomienie sięgały najniższej gałęzi, ktòra po chwili też się zapaliła. Jason zerwał się z miejsca.

-Ugaś to - powiedziała rodzicielka.

Skupiłam się i spojrzałam na ogień. Po około minucie ciągłego wpatrywania się w płomienie i łamiącą się gałąź, wszystko ucichło. Liście spaliły się na popiół. Nic z nich nie zostało. Mama odetchnęła z ulgą. Jason podszedł do mnie. W tym momencie gałąź spadła z łoskotem na ziemię. Chłopak przytulił mnie.

-Musisz nauczyć się panować nad tym.

-No wiem - przyznałam. - Nie za dobrze mi poszło.

-Musisz wierzyć, że ci się uda. Nie możesz się bać. Nigdy siě nie poddawaj. Nie mòw, że nie dasz rady.

-Jasne. Spróbuję jeszcze raz.

-Nie wiem czy jest tu wystarczająco dużo liści - zaśmiał się Jason.

-Ejj! - szturchnęłam go lekko.

-Żartuję skarbie - dał mi buziaka.

-Wiem - odparłam z uśmiechem.

-Chcesz spróbować jeszcze raz? - zapytała mama.

-Tak - odparłam i wzięłam się do roboty. Tym razem wszystko kontrolowałam. Płomienie były małe. Żadna gałąź nie ucierpiała. Nad wszystkim panowałam. Wystarczyła myśl i po chwili ogień zgasnął.

-Dużo lepiej - rzekł rodzicielka.

-Staram się.

-To widać - odparła. - Spróbuj jeszcze zapalić tamte liście, a potem je zgasić.

-Łatwizna.

-Żaden nie może się spalić. Liście mają być nienaruszone.

-To niemożliwe.

-Dla ciebie to możliwe. Masz kontrolę nad ogniem. Wystarczy odpowiednio sformułować myśl.

-Okej. Spróbuję - ponownie spojrzałam na stertę liści. Zrobiłam tak, jak powiedziała mi mama. Skupiłam się na ogniu i na tym, żeby ochronić przed nim liście. Przed sobą zobaczyłam małe płomienie, ktòre rosły z czasem. Po kilku sekundach zniknęły. Rodzicielka podeszła do liści. Nie byłam pewna czy mi wyszło.


Hejka  :) Co tam u was kochani? Mam już internet, więc jak tylko będę miała wenę to będę dodawać rozdziały :) Mam nadzieję, że was nie zanudzę :D Czekam na wasze komentarze :p One tak jak gwiazdki bardzo komentują :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro