Rozdział 31
Jake:
Przykryłem Cleo kocem i wróciłem do kuchni, i zabrałem się za obiad.
- Stary, naprawdę nie chciałem zrobić jej krzywdy. Nie wiedziałem, że jest ranna.
- Dobra. Nie mam ci tego za złe, chociaż na przyszły raz lepiej tak nie rób, bo się mogę zdenerwować.
- Okej. Ale ona ma temperament.
- Taak. Dlatego jest taka wyjątkowa - rozmarzyłem się.
- Uuuh, zakochałeś się stary
- Nie - zaprzeczyłem. - Dobra, tak - przyznałem.
- A ona wie, że jest... - zaczął blondyn.
- Nie. Jeszcze jej nie mówiłem.
- Lepiej się pospiesz.
- Czemu? - zamiast mnie spytał Simon.
- Nie przyjechałem tylko w odwiedziny. Przyjechałem was ostrzec.
- Przed czym? - spytałem poważnie i odłożyłem nóż.
- Anabella szykuje się do ataku.
- Jak się dowiedziała?
- Na mnie nie patrz. Też bym nie wiedział. Kolega mi powiedział. Postanowiłem jak najszybciej wam to przekazać.
- Dzięki.
- Anabella ma na swoich usługach wampiry - zakomunikował Nike.
- Romuald - powiedział Simon.
- A to skurczybyk - odparłem.
- O kim gadacie? - spytał blondyn.
- Romuald, nasz stary przyjaciel. Ostatnio zaatakował Cleo w domu. Ugryzł ją. Wtedy zaczęła coś podejrzewać. Musiałem jej powiedzieć - wytłumaczyłem.
- To niedobrze.
- Wiemy - odparł Simon.
- Nie. Nie wiecie wszystkiego.
- To nas oświeć - poprosiłem.
- Jeżeli ten cały Romuald jest na usługach Anabelli, to ona kazała mu zaatakować Cleo.
- Tego się domyśleliśmy - powiedział zniecierpliwiony Simon.
- Czy ostatnio Cleo nie przydarzyło się nic dziwnego?
- Tak. Oparzyła się o blachę w piekarniku. Powinna to być lekka, powierzchowna rana. Lekarz natomiast powiedział, że to niemożliwe, żeby oparzyła się o blachę, bo jest to poparzenie drugiego stopnia.
- To sprawka Anabelli. Romuald gryząc Cleo musiał wziąć od niej kilka kropel krwi i dał je swojej pani.
- Kurwa - powiedziałem.
- Trzeba ją znaleźć - odparł Simon.
- Nie da rady. Mam znajomą tego samego fachu, że tak powiem. Probowała ją znaleźć wszystkimi możliwymi spodobami. Nie da rady. Jakby zapadła się pod ziemię.
- Musimy chronić Cleo - powiedziałem poważnie.
- Okej - odparł Simon.
- Mogę się przydać - powiedział Nike.
- Nie wiem czy Cleo bedzie cię tolerować po tym, co zrobiłeś.
- Przekonam ją do siebie.
- Lepiej sobie odpuść. Nie zahipnotyzujesz jej. To na niej nie działa.
- Serio? - spytał z niedowierzaniem.
- Tak. Ja tego próbowałem. Nie działa - odpowiedział Simon.
- Dam radę stary.
- Skoro tak mówisz. Pamiętajcie, jeżeli od teraz zobaczycie coś podejrzanego, od razu mi mówcie - powiedziałem.
- Czemu tobie? Daj nam działać - oburzył się Simon.
- Bo miałem się nią opiekować.
Hejoo co slychać? Czekam na wasze gwiazdki :)♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro