Rozdział 54

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziękuje Wam za prawie 7 tys. wyświetleń.To dla mnie wielki szok.Jestem baaaardzo szczęśliwa.Dziękuje jeszcze raz,to daje mi motywacje do pisania.♡♥♡♥♡♥♡♥

- Zaczynajmy.

Podniosłam rękę i kamień przed nami uniósł się.

- Fajnie - powiedziała zadowolona Margaret.

- To jeszcze nic. Popatrz - odparłam.
Zacisnęłam rękę w pięść. Później ją otworzyłam. Na otwartej dłoni skrzyła się ognista kula.

- Wow - powiedziała.

- Noo.

Zamknęłam dłoń i już już jej nie było.

- A potrafisz ... latać? - spytała kuzynka.

- Hmm ... latać mówisz. Chyba nie - odparłam smutno. - Ale potrafię co innego.

- Dawaj.

Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, byłam w lesie.

- Cleo, gdzie jesteś?! - usłyszałam jak Mag mnie woła. Pobiegłam do niej w wampirzym tempie.

- Myślałam, że coś ci się stało - powiedziała dziewczyna, gdy mnie ujrzała.

- Spokojnie. Tylko się teleportowałam. Przenieść cię gdzieś? - zapytałam.

- Byłoby super - uśmiechnęła się.

- Okej, daj mi rękę - złapałam jej dłoń. - Jak ci powiem, otwórz oczy i spojrz w dół, okej?

- Dobra - powiedziała. Zamknęłam oczy, a za chwilę je otworzyłam.

- Otwórz oczy - odparłam.

Mag spojrzała w dół.

- Wow, co za widok - powiedziała.

- Tak.

- Ale czemu wisimy w powietrzu? - spytała.

- Trzymam rękę w powietrzu i przez kilka sekund możemy wisieć w powietrzu, ale potem zaczniemy spadać - odparłam.

- Spadać? - spytała. 

- Tak - odparłam. Poczułam, że spadamy.

- Cleo spadamy! - krzyczała przerażona Margaret.

- Spokojnie. Do ziemi zostało nam jeszcze 150 metrów. Zamknij oczy - powiedziałam.

Zamknęłam oczy, otworzyłam je i stałyśmy na ziemi.

- Ale mnie wystraszyłaś - powiedziała Mag, kiedy otworzyła oczy.

- Nie martw się - uśmiechnęłam się.

Poczułam się słabo.

- Cleo, co się dzieje? - zapytała dziewczyna.

- Do domu - powiedziałam.

Mag odprowadziła mnie szybko do domu.

- Co się dzieje? - usłyszałam Jake'a.

- Coś jest nie tak - powiedziała Mag.

To było ostatnie, co usłyszałam.

To było jak sen, tylko bardziej realistyczne. Widziałam mężczyznę. Wampira. Było z nim jeszcze jakis dwóch kolesi. Wszyscy byli ubrani na czarno, a każdy z nich miał sygnet na palcu. Mieli czerwone oczy, a za chwilę srebrne. Przed nimi leżała sterta ciał. Martwych ciał.

Krzyknęłam.

- Cleo, uspokój się - usłyszałam Jake'a. Siedział koło mnie.

- Co się stało? - zapytał Simon. - Siedziałaś bez ruchu z otwartymi oczami.

- To ... to było coś jak sen.

- Miałaś wizję - poinformował wszystkich Scott. - Tylko kilka czarownic to potrafi.

- O czym była ta wizja? Pamiętasz?  -spytał Simon.

- Tak. Było w niej 3 mężczyzn. Mieli sygnety na palcach, a na ziemi leżały martwe ciała. Byli wampirami.

- Wampiry? - spytał Scott. - Jesteś pewna?

- Tak. Mieli czerwone oczy, a poźniej zmieniły się w ... srebrne - dokończyłam.

- Niemożliwe - powiedział Jake i wstał.

- Co jest niemożliwe? - zapytała Mag.

- To są pierwsze wampiry. Mają po 1500 lat. Bracia Niezwyciężeni.

- Bracia Niezwyciężeni? - zapytałam. - Kto to?

- To trzej bracia. Oregan, Mike i Lunu - powiedział Simon. - Jest o nich wiele legend. Tylko jedna jest prawdziwa.

- Słyszałem o nich - powiedział Scott. - Mogą zahipnotyzować nawet wampiry. Jako jedyni mają srebrne oczy.

- Można ich zabić? - zapytałam.

Jak myślicie można ich zabić?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro