Rozdział 42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jutro moje urodziny. Bardzo się stresuję. Wstałam wcześnie. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół.

- Hej - powiedziałam do chłopaków, kiedy weszłam do kuchni.

-  Cześć. Wcześnie wstałaś, zjesz coś? - spytał Simon.

- Noo kanapkę bym zjadła.

- Okej - powiedział brunet.

Wzięłam sobie kubek i podeszłam do dzbanka z kawą. Już miałam sobie jej nalać, kiedy koło mnie znalazł się Jake.

- Co robisz?

- Chcę się napić kawy.

- Nie możesz. To zaszkodzi dziecku.

- No tak. To napiję się herbaty - powiedziałam zrezygnowana. Nalałam herbatę do kubka i usiadłam przy stole.

- Proszę - powiedział starszy brat stawiając przede mną talerz z kanapkami.

- Ty chyba te kanapki dla większej liczby osób zrobiłeś. Ja tego w życiu nie zjem.

- Musisz dużo jeść - powiedział Jake.

Zjadłam dwie kanapki. Więcej już nie mogłam.

- Więcej nie zjem. Serio.

- No dobra. Odpuścimy ci - powiedział Simon.

Po południu zaczęliśmy ustrajać salon. Chłopaki ustawili stoły i krzesełka, a ja uszykowałam talerze, szklanki i sztućce.

- Pod wieczór przyjedzie catering i przywiezie jedzenie - powiedział Simon.

- Myślałam, że sami będziecie wszystko robić - uśmiechnęłam się.

- Taa jasne. Z tydzień byśmy w garnkach siedzieli - odparł Jake.

Zaczęliśmy się śmiać.

- Okej. Wybaczam wam - powiedziałam.

- O dziękujemy łaskawa pani - powiedział Simon i się ukłonił. Dałam mu kuksańca w żebro.

- Ej.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Nadszedł wieczór i przyjechał catering. Poprowadziłam ich do kuchni. Przywieźli baaaardzo dużo jedzenia i napojów.  Alkoholu też nie zabrakło.

- Kto płaci za to wszystko? - spytała pani z cateringu. Już miałam powiedzieć, że zapłacę, ale przyszedł Jake z Simonem.

- Ja - odezwał siė brunet.

- Simon! - zawołałam go. - Tylko nie ugryź nikogo i nie zahipnotyzuj.

- Okej - powiedział i wyszedł przed dom.

Upchałam całe jedzenie z Jake'iem do lodówki w spiżarni.
Skrzynki z napojami chłopak poustawiał pod ścianą. Alkohol postawił obok.

- Jake? - spytałam.

- Tak? - odwrócił się.

- Będę mogła jutro wypić chociaż szampana?

Popatrzył na mnie.

- Dobrze, ale bardzo mało.

- Okej. Dziękuję.

Wyszliśmy z pomieszczenia i chłopak zamknął je na klucz.
Poszłam do pokoju na górę. Umyłam się, ubrałam i poszłam spać. Szybko zasnęłam.

Hejka co myślicie o rozdziale?Przepraszam,że krótki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro