Miesiąc później+tajemnicze sny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podsumowując mój pierwszy miesiąc pracy w arkham: Poznałam szóstkę,wyjątkowych ludzi,Niespodziewanie zamieniłam się w tatuatora.siedziałam w swoim gabinecie Mamy 1 dzień listopada, więc sweter,kakao i dobra książka w przerwie na lunch to wyposażenie obowiązkowe,a przynajmniej dla mnie.dziś czas mi zleciał szybko.Przy okazji wpadłam na dwa pomysły ale o nich troszkę później.Wychodząc z budynku w celi 138 usłyszałam...płacz.Szybko tam pobiegłam. W celi siedziała cała "moja" szóstka, a płakał joker. Reszta powiedziała mi,że śniła mu się Jeannie czyli jego ciężarną, tragicznie zmarła żona.Zagadam go o tym, Przy następnej terapii.Dzień następny , muszę reszcie jeden mój pomysł przedstawić,zebrałam w stołówce "moją" szóstkę,cały personel Arkham i przełożonego. Wszyscy byli ciekawi pomysłu osoby,która pracuje tu tylko miesiąc, zapełniłam półtorej stołówki
-co wymyśliłaś?-zapytał mnie szef
-powiedzmy,że wymyśliłam nowy sposób na terapię w terenie poza stylem
-jaki?-zapytał Diablo,którego mogę określić dwoma słowami "spoko ziomeczek"
-w Polsce jest taka akcja...-nawet nie skończyłam zdania gdy joker mi się bardzo chamsko wciął  w moją jakże bardzo ambitną i profesjonalną wypowiedź
-O nazwie szlachetna paczka?
-tak, skąd wiesz?-"czego ja sie jeszcze o tobie do jasnej anielki dowiem ?"-pomyślałam, kiedy on raczył w końcu odpowiedzieć na pytanie
-Skąd wiem stąd wiem-i firmowy uśmiech numer 20 , czyli jeden z normalniejszych a przynajmniej tak mi się wydaję, ale nieomylność to nie ja
-A o co chodzi w tej akcji?-spytał diablo,a ja szczegółowo przedstawiłam im plany co kiedy i jak, i że my nie pomożemy JEDNEJ RODZINIE ALE POŁOWIE MIASTA.
-dziś spiszemy co kupić i gdzie dostarczyć,do 6 grudnia będziemy kupować, pakować i wysyłać
-ok,przynajmniej wyjdziemy do ludzi-Diablo się ucieszył na tę myśl         -no ja bym się tak nie cieszył-powiedział joker sceptycznie
-chodź ,nie marudź-powiedziałam do niego miłym ale stanowczym głosem  
A on jakby nagle sobie o czymś przypomniał zaczął iść bez żadnego oporu.
-Dobrze pójdziemy,  ale najpierw pójdziemy w takie jedno miejsce...
-joker, coś ty znowu wykombinował,co?-zapytałam z ciekawością
-Jak powiem to nie będzie niespodzianki.-I teraz to on mnie ciągnął za rękę z całych sił a nie ja jego. Poszliśmy do jakiegoś starego budynku , który był w Złym stanie a nawet w gorszym niż złym. Joker szepnął niby do nas niby do siebie
"NASZ STARY DOM" a mówiąc Nasz miał pewnie na myśli Jego i Jeannie
Weszliśmy do małego salonu a J (jak to od Harley podłapałam tą ksywkę Jokera) od razu dopadł się do szafy i zaczął czegoś szukać,  spędził na tym dobre pół godziny, aż w końcu chyba znalazł to czego szukać,a były to bardzo ładne sukienki sięgające ziemii

-Chciałbym dać komuś te sukienki w prezencie
-do szlachetnej paczki,tak?
-nie
-więc komu chcesz podarować obie te  piękne suknie?
-komuś, komu na mnie zależy a mnie zależy na tej osobie chociaż ciężko mi to przyznać
-czyli komu?
-zobaczysz 7 grudnia-rzekł z tajemniczym uśmiechem
-już się boję-powiedziałam pół-żartem , pół-serio na co wszyscy się zaśmialiśmy, ale po chwili joker spochmurniał bo wszystko to,co tu się znajduje przypomina mu o Jeannie a z tego ,co udało mi się zrozumieć to są bolesne wspomnienia, zabraliśmy pół mieszkania bo joker uznał,że jak odnowi te meble to do szlachetnej paczki będą się nadawać , a ,że on potrafi się z kaftana bezpieczeństwa w dwie minuty wydostać od tak, bez zbędnych ceregieli więc ma takie tempo, że odnowienie mebli zajmie mu jakieś 45 minut, zebraliśmy już informacje co i gdzie.A mnie dalej ciekawi, komu przypadną te sukienki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro