Spotkanie klasowe po około 12 latach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kochani moi drodzy, na początku chciałabym przeprosić, że od dłuższego czasu w innych książkach nie pojawia się żaden rozdział. Po prostu pomiędzy świętami, sylwestrem i walentynkami zaczęłam pisać nowe opowiadanie, któremu poświęciłam całą swoją uwagę, ale obiecuję, że jak tylko je skończę, a będzie to prawdopodobnie za miesiąc- dwa czyli na początku czerwca, bądź lipca, to wszystko wróci do normy. Tym czasem lecimy z rozdziałem, a więc serdecznie zapraszam na perspektywę Jokera. 

w końcu nastała końcówka kwietnia. Za parę dni Pati wyjeżdża do swojej rodzinnej miejscowości w Polsce na 3 całe dni, bo dziś jakaś jej BFF napisała do niej, czy nie zechciałaby spędzić z nimi całej majówki, a Pati się zgodziła...chociaż nie ukrywajmy, że dość niechętnie, bo bała się zostawić nas samych na dłużej niż na jeden dzień. Ja oczywiście starałem się ją zapewnić, żeby była spokojna i dobrze się bawiła, bo nic się nie stanie. Harley i inni też ją zapewniali, że będzie dobrze. Nam się nie udawało, więc w końcu musieli interweniować Jim Gordon i Batsy. W końcu pomiędzy Patrycją i Batmanem wywiązał się dość ciekawy,ale dalej kompletnie nieskuteczny dialog
- Nie musisz się martwić...będę ich miał na oku i w razie co zadzwonię- powiedział pewny siebie batsy, ale ta pewność siebie natychmiast została ukrócona przez Patrycję, która powiedziała

- Nie...dzięki...

- Czemu nie?- Zapytał nieco już znudzony Jim
- Bo jak zdążyłam się dotąd dowiedzieć to cała wasza ferajna nie może przebywać w jednym czasie w jednym pomieszczeniu, bo wtedy z azylu prawdopodobnie nie pozostałby kamień na kamieniu. Sami potrafią się pilnować...w większości przypadków,  jak pamiętasz odkąd ja tu jestem jest tu wyjątkowo spokojnie, A poza tym już ustaliłyśmy , że to Barbara będzie ich pilnować i zadzwoni w razie czego- my tylko przytaknęliśmy głowami na znak,że to prawda

- Czemu my o tym nie wiemy?- Zapytali naraz Batsy i Jim
- Uznałam, że tak będzie lepiej- Powiedziała Pati z wrednym uśmiechem.
W końcu udało się przekonać Pati, że damy sobie radę z Barbarą, która w każdej wolnej chwili miałaby do nas zaglądać. Jak pamiętacie w walentynki zapytałem Pati, czy zostanie moją dziewczyną, zgodziła się ale nasz związek dalej jest tajemnicą dla innych, jednak wspólnie  postanowiliśmy, że po powrocie Patrycji oficjalnie ogłosimy,że jesteśmy parą.Nastał następny dzień- 29 kwietnia, Pati już za dwa dni wyjeżdżała; z racji tego, że jest moją dziewczyną postanowiłem jej pomóc w zapakowaniu wszystkiego, co potrzebne na tę podróż i cały pobyt a więc poszedłem do niej do gabinetu/ pokoju, bo prawdę mówiąc to ona zamieszkała tutaj. Upewniwszy się, że nikt nie idzie za mną i nie jest w stanie mnie usłyszeć uchyliłem lekko drzwi, bo nie były zamknięte na klucz, jak to Pati ma w zwyczaju, odezwałem się do niej, aby zauważyła moje wejście

- Może pomogę ci się spakować, skarbie ty mój ?- Zapytałem  podchodząc do niej
- Ależ oczywiście, to bardzo miłe z twojej strony , mówiłam ci już, że kochany jesteś?

- Nie, A wielka szkoda...A ja ci już mówiłem, że cię kocham?
- Nie...Ale nie musisz, bo ja to wiem

Ja na to stwierdzenie wziąłem ją w ramiona, podniosłem delikatnie; zacząłem się obracać wokół własnej osi. Po 45 minutach postawiłem ją na ziemi, ale nie wypuściłem jej z uścisku, wręcz przeciwnie, przysunąłem bliżej do siebie, mocno objąłem w talii i...pocałowałem ją, ona nie protestowała,a nawet wręcz przeciwnie.To wszystko trwało półtora godziny, później w końcu zacząłem jej pomagać pakować cały,najpotrzebniejszy bagaż na trzydniowy wyjazd.Nie było tego jakoś strasznie dużo,bo całą walizkę udało nam się pakować w niecałe 15-20 minut
Nagle spostrzegłem,że Pati nieco spochmurniała;więc wziąłem ją za rękę i trzymałem tak chwilę, po kolejnym kwadransie postanowiłem się do niej odezwać i pocieszyć ją w  jakikolwiek sposób

- Pati, bardzo się boisz, że nie damy sobie rady bez ciebie?
- Tak, ale z drugiej strony nie chciałabym odmówić i zawieść przyjaciół, z którymi spędziłam około połowę swojego życia
- Rozumiem; Ale czy możesz mi obiecać jedną rzecz?

- Oczywiście, wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko

- W takim razie  obiecaj mi, że pojedziesz tam, będziesz się dobrze bawić, nie będziesz się za bardzo zamartwiać i wrócisz tu szczęśliwa

- Obiecuję

- No, a teraz uśmiechnij się, bo między innymi właśnie twój uśmiech pokochałem

Ona natychmiast uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach znów zagościły te piękne, wesołe ogniki, które wprost ubóstwiam. Nazajutrz czyli ostatniego dnia kwietnia został tylko jeden dzień do wyjazdu Pati, postanowiłem, że spędzę z nią ten dzień najlepiej, jak tylko się da. Rano zaniosłem jej śniadanie do łóżka za co standardowo dostałem buziaka... standardowo w policzek. Cóż, czeka ją ekspresowa ( bo tylko 3 godzinna, nie pytać, jak to jest możliwe) ale bardzo ciężka podróż, przypomniało jej się, że musi wyjechać już jutro o 10 aby o 13 być na miejscu, a wróci za dwa dni o 20: 30 jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem Pati.

Postanowiłem zabrać ją na krótki spacer w ogrodzie przyszpitalnym, chodziliśmy tak chwilę; spojrzałem na nią, wyglądała przepięknie jak zwykle z resztą, nagle postanowiłem zerwać dla niej najpiękniejszą różę w całym ogrodzie,  kiedy zerwałem kwiat wplotłem go w jej włosy. Chodziliśmy tak ponad godzinę trzymając się za ręce, nagle ona położyła mi głowę na ramieniu. O 15 postanowiłem zaprosić ją na obiad do mojego klubu , który o tej porze nie jest jeszcze aż tak strasznie zatłoczony, a w zasadzie jest tam 5 osób na krzyż i w sumie są to pracownicy, więc ciężko, aby ich nie było. Zaczęliśmy się powoli kierować w stronę klubu, do którego w końcu udało nam się dotrzeć. Zaprosiłem Pati do strefy dla vip'ów, usiedliśmy na kanapie, zamówiliśmy coś do jedzenia i picia; bardzo długo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy wszystko, co stało się w przeciągu..7 Miesięcy naszej znajomości, no... jeszcze niecałe 5 miesięcy i będzie to 1 rocznica rozpoczęcia przez Pati pracy tutaj,więc muszę wymyślić dla niej jakiś prezent z tej okazji, ale nie może być to coś banalnego coś niebanalnego...Niestety nie mam bladego pojęcia, co mógłbym wymyślić. Postanowiłem skonsultować to z resztą legionu, a więc zebrałem ich wszystkich w stołówce zakładu (Ta...z tej stołówki to się robi sala konferencyjna) I wiecie, co się okazało? że inni byli tak samo zaskoczeni jak ja, kiedy się dowiedzieli, że to już 7 miesięcy  a w zasadzie już prawie 8 miesięcy minęło od kiedy Pati tu pracuje, i że również nie mają żadnego pomysłu na prezent. W końcu wybiła 21, ale że Patrycja wyjeżdża jutro o 10 to już wszyscy poszliśmy spać.Nastał bardzo wczesny ranek, o 6 już wszyscy poza Pati byli na nogach, bo chcieliśmy ją pożegnać przed wyjazdem, a kiedy wróci jakoś spektakularnie ją przywitać

tylko musimy jeszcze wymyślić, jak to zrobimy, aby nie było to coś banalnego. W końcu nastała 9 rano, usłyszeliśmy, że Pati się obudziła; a my jeszcze nic nie zdążyliśmy wymyślić. W końcu postanowiliśmy poczekać i przekonać się co Pati zrobi wyjeżdżając na to spotkanie. W końcu Pati przyszła do pomieszczenia dla Pacjentów; wszystkich przytuliła...A mnie standardowo pocałowała w policzek, ale akurat to robi tak często, że u nikogo nie wzbudziło to żadnych podejrzeń. Nagle postanowiłem, że zaproponuję jej coś, przez co jest bardzo duże ryzyko, że inni dowiedzą się o naszym związku...Jednak mam nadzieję, że wszyscy wezmą to po prostu za zwykły przejaw ludzkiej uprzejmości i serdeczności, a nie cokolwiek więcej niż potrzeba. Po zebraniu myśli w końcu postanowiłem się do niej odezwać, a więc po upewnieniu się, że wygląda to naturalnie i spokojnie, bez stresu zaproponowałem jej
- Pati, może dziś odwiózłbym cię na lotnisko a pojutrze z niego odebrał i razem wrócilibyśmy do Azylu?

- Bardzo miła propozycja, dziękuję ci.- Odpowiedziała, chyba również próbując improwizować tak,jak ja

- A pomóc ci zapakować bagaże do samochodu?-zapytałem znowu

- Byłoby mi bardzo miło- Odparła mi Pati z uśmiechem na ustach

Zapakowałem bagaże Pati do mojego fioletowego Lamborghini, otworzyłem drzwi od strony pasażera, aby Pati mogła wejść do auta. Po 15 minutach wyruszyliśmy na lotnisko.Mieliśmy całą godzinę, aby dotrzeć na lotnisko, w końcu dotarliśmy; droga zajęła mniej czasu niż sądziłem.

Wysiedliśmy z samochodu i powoli zaczęliśmy kierować się w stronę lotniska, nagle z torebki Pati coś wypadło, było to zdjęcie przedstawiające grupkę 4 dziewczyn, w jednej z nich rozpoznałem Pati, ale ona siedziała...na wózku inwalidzkim,przez moment z uwagą przypatrywałem się zdjęciu. Po chwili dogoniłem Pati, która zdążyła już trochę się oddalić

- Proszę...wypadło z twojej torebki- rzekłem oddając jej fotografię

- Dziękuję, gdyby nie ty to  pewnością bym tego nie zauważyła

- Ależ naprawdę nie ma za co

- Ale...czy mogę cię o coś zapytać ?

-Ależ oczywiście, że możesz, zawsze i o co tylko chcesz

- Ta dziewczyna na wózku inwalidzkim na środku fotografii...to ty?

- Tak, zdjęcie było robione dokładnie 1 maja 14 lat temu

- A te 3 inne dziewczyny to kto?

- To są 3 moje najlepsze przyjaciółki ze szkoły podstawowej...aż do teraz z resztą

- A...Czy mogę zapytać cię o coś jeszcze?
W momencie, kiedy Pati już miała mi coś odpowiedzieć dotarliśmy już na lotnisko. Pati poszła dowiedzieć się, kiedy jej samolot startuje...O dziwo startował dużo szybciej, niż myślała, bo już za...10 minut, ale przypomniała sobie, że jeszcze nie udzieliła mi odpowiedzi na pytanie, dlatego powiedziała tylko

- W moim gabinecie na biurku leży mój pamiętnik z czasów szkolnych, jak chcesz się czegoś dowiedzieć to go poczytaj, to, czego tam nie znajdziesz opowiem ci po powrocie

- Dobrze. W takim razie idź już, życzę ci dobrej zabawy...zadzwoń do Barbary jak dolecisz bezpiecznie
- Dziękuję...nie martw się, na pewno zadzwonię. A wy spróbujcie nie doprowadzić Barbary do szału przez te 3 dni

- Obiecuję. 

Pati jeszcze tylko mnie przytuliła i pocałowała w policzek, po czym każde z nas poszło w swoją stronę. Ona poszła do samolotu,jaz kolei wróciłem do auta i pojechałem z powrotem do Azylu Arkham.  Postanowiłem poszukać tego pamiętnika, który z resztą znalazłem bardzo szybko. Zabrałem się za czytanie. Kiedy skończyłem okazało się, że jest już 15, Pati dwie godziny temu dzwoniła do Barbary, żeby powiedzieć, że już bezpiecznie dotarła na miejsce. Dowiedziałem się z tego pamiętnika wielu bardzo ciekawych rzeczy. Oczywiście w międzyczasie Daisy- Sunia, którą przywieźli do nas ze sobą na wigilię rodzice Pati dalej przebywała w Arkham . I oczywiście dalej wszystkich zaczepiała. A w zasadzie tym razem zaczepiała głównie MNIE. Postanowiłem, że zabiorę ją na dłuższy spacer, po psy tej rasy potrzebują dużo ruchu a ja przynajmniej nie będę się nudzić. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Daisy (dla przypomnienia właśnie tak wabi się mój pies) nie protestowała, kiedy zakładałem jej obroże i smycz, a rzekłbym nawet, że wręcz przeciwnie. Spacer minął dość spokojnie. Do azylu wróciliśmy około 18. Nazajutrz wstałem bardzo wcześnie rano, bo już o 6:10 . Pobawiłem się trochę z psem, a następnie wziąłem się za czytanie jednej z dwóch książek, które już kiedyś poleciła mi Pati.No cóż, trzeba przyznać, że jest to bardzo ciekawa, dość gruba książka. Jest to powieść historyczna pod tytułem " Romanowowie  1613-1918", skończyłem około 12 w południe. Następnie wziąłem się za czytanie drugiej pozycji, którą to również poleciła mi Pati, również była to powieść historyczna pod tytułem " Sissi- cesarzowa mimo woli" i również dosyć gruba książka, ale mimo wszystko ciekawa.Tę książkę skończyłem czytać około 18. o 19 przyszła do nas Barbara, bo dopiero znalazła chwilę czasu wolnego. Nastał następny dzień; 3 maja, Pati wraca dziś o 20. Mamy 10, kiedy odwoziłem ją na lotnisko powiedziałem, że przyjadę na lotnisko na godzinę przed jej powrotem. A więc muszę jeszcze jakoś spożytkować te 8 godzin. Zapewne jesteście ciekawi, co z tym remontem domu, który dostałem w spadku po Jeannie i którego remont miał się zakończyć już 2 miesiące temu? Otóż remont się skończył, ale póki co dom dalej będzie stać pusty. Postanowiłem zrobić krzyżówkę,którą Pati mi kiedyś dała do zrobienia, w razie , jakbym się nudził. Całość zajęła mi 2 godziny. Znowu przeszedłem się na spacer z psem, co również zajęło mi 2 godziny. Jeszcze tylko 4 godziny i muszę jechać po Pati na lotnisko. Jestem ciekaw, czy rzeczywiście dobrze się bawiła tak, jak mi to obiecała jeszcze przed wyjazdem. Ale znając Pati to ledwo dojedziemy do Azylu to wszystko nam opowie, taka już jej natura. Z jej pamiętnika dowiedziałem się, że w szkole też lubiła GADAĆ. Harley przyniosła pocztę, standardowo również dostarczyli gazetę dokładnie o czasie. Ale w sumie nic nowego tam nie pisali, poza tym, że za miesiąc w " Dzienniku Gothamskim" ukaże się wywiad-niespodzianka przeprowadzony z gośćmi specjalnymi przez Vicki Vale . Przypatrywałem się tej konkretnej informacji godzinę. A drugą godzinę zastanawiałem się, z kim ten wywiad. Jeszcze tylko dwie godziny i muszę jechać po Pati na lotnisko.Postanowiłem już powoli ruszać w drogę na lotnisko, bo już sama droga zajmie mi 30-35 minut, a później i tak trochę czekania, bo jak pamiętacie obiecałem, że przyjadę po Pati godzinę przed, czyli o 19:30. Dotarłem w końcu na lotnisko, mamy 19:30. także jeszcze godzina i Pati wraca do gotham city.W końcu zostało jeszcze tylko 6 minut czekania. W końcu nastała 20:30, ludzie zaczęli powoli kierować się do wyjścia, ale nigdzie nie zauważyłem Pati, zacząłem kierować się do wyjścia, aż tu nagle jak ktoś na mnie nie wpadnie z impetem....Okazało się,że była to oczywiście Pati, która chciała mi zrobić żart, no i nie ukrywam, że trochę jej się to udało

- No, opowiadaj,jak było?- zagadałem z ożywieniem

- Całkiem fajnie...A co wy robiliście w czasie mojej nieobecności? 

- Nic specjalnego.

- Ale mam nadzieję, ze Azyl Arkham jeszcze stoi?

- Stoi w stanie nienaruszonym

- O Proszę! Czyli jednak Batsy nie wpadł na " wizytację" zobaczyć, jak Barbara sobie z wami radzi, tak , jak to zapowiadał jeszcze przed moim wyjazdem?
- Nie, przez te 3 dni w ogóle nikt go nie widział...pewnie zaszył się w tej swojej Bat-jaskini, jak zwykle, bo ratować miasta to na razie nie ma przed kim. A na pewno nie przede mną
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że to koniec z morderstwami, kradzieżami, uciekaniem z arkham i ogólnie koniec z dawnym Jokerem?
- Nie dokładnie koniec z DAWNYM JOKEREM, ale z morderstwami, kradzieżami i uciekaniem z Azylu na pewno. No ale opowiadaj, jak było na tym spotkaniu.

- Całkiem fajnie...większość moich znajomych z klasy...w tym 3 BFF pozakładało już swoje rodziny, mają fajne zawody, duże domy, i niemałe osiągnięcia...Spotkałam też swoich starych nauczycieli i ogólnie ludzi, których lubiłam, i którzy mnie lubili za czasów szkolnych; i w zasadzie dalej mnie lubią a ja ich. Tyle lat minęło, a oni dalej są tacy, jakich ich pamiętałam. I ja podobno też nic a nic się nie zmieniłam, w szkole też byłam taka trochę stuknięta...aczkolwiek pozytywnie. Porozmawialiśmy trochę, i ogólnie bardzo miło spędziliśmy razem czas.

-W takim razie bardzo się cieszę,że dobrze się bawiłaś.

- A wam jak minęły te 3 dni?

- Również całkiem dobrze, aczkolwiek bez ciebie trochę nudno.  Czytałem dziś gazetę. Podobno za miesiąc Vicki Vale ma przeprowadzić wywiad- niespodziankę, z jakimiś gośćmi, a wywiad ma ukazać się w gazetach, telewizji, radiu, internecie...
- Też o tym słyszałam...I jestem bardzo ciekawa, z kim ten wywiad.

Rozmawialiśmy tak jeszcze przez całą drogę do Azylu. Kiedy w końcu dojechaliśmy z powrotem do azylu Pati przywitała się z całą resztą a następnie...poszła spać na kanapie; Tak, widać, że te 3 dni były dla niej strasznie męczące.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro