Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie wróciłem do domu na noc. Przez cały następny dzień też nie. Nie poszedłem do szkoły. Razem z Alanem i Dawidem poszliśmy do klubu Remont, aby załatwić mi pracę. Poszło jak z płatka. Jako, że tego dnia był piątek, to przez cały ten weekend miałem rozpocząć swoją pracę. Oczywiście zmiany co drugi weekend. Dlatego już o godzinie osiemnastej wstawiłem się w Remoncie i razem z Dawidem stanęliśmy na bramkach. Ludzi było pełno. Każdy rozmawiał i śmiał się.  A ja starałem skupić się na swojej pracy, mimo że w mojej głowie roiło się od myśli.

- Dowody poproszę.

Poprosiłem, a dwie młode dziewczyny pobladły i zaczęły się stresować. Były niepełnoletnie, jednak i tak próbowały nas przekonać do wpuszczenia ich.

- Nie mam jeszcze. Wczoraj skończyłam osiemnastkę i jeszcze go  nie otrzymałam.

Słaba wymówka, ale równie dobrze mogła być ona prawdziwa. Ja jednak nie zamierzałem odpuszczać.

- Przykro mi, ale bez dowodu was nie wpuścimy.

- A jak się z wami prześpimy?

Słucham?! Chyba się przesłyszałem... One tak na serio?!

- Nie da rady. Albo pokazujecie dowody, albo stąd idziecie, bo kolejkę zbędnie zajmujecie.

Oburzone nastolatki burknęły coś pod nosem i niezadowolone odeszły stąd, a my mogliśmy wrócić do pracy.

- Takie "przypadki" to często się tu zdarzają?

Zapytałem Dawida, na co ten rozbawiony, pomasował swoje skronie, jednocześnie próbując zachować spokój.

- Szczerze? Za każdym razem się takie dziewuszyny znajdą. A te to już co tydzień tutaj przychodzą i za każdym razem jest taka sama śpiewka. Teraz dostrzegły, że ty jesteś tutaj nowy, to pewnie myślały, że chociaż ty się na to nabierzesz.

- Jak widać nawet u mnie to nie przeszło.

O godzinie czwartej w nocy impreza się skończyła, a my mogliśmy wreszcie zejść z bramek. Poszliśmy do szefa, który wypłatę dał nam do rąk. Pieniędzy faktycznie było dużo i z takiej pensji spokojnie mogłem się utrzymać. Dlatego też postanowiłem się jeszcze trochę wstrzymać i pozałatwiać wszystko, zanim ogłoszę mojej cudownej rodzince, że się od nich wyprowadzam.
Szkołę też planowałem rzucić. To nie był kierunek, który chciałem, ani który by mi sprawiał jakąkolwiek radość. Jedynie męczyłem się tam, dlatego wizja rozpoczęcia nowego, samodzielnego życia na swoich własnych zasadach miała na mnie zbawienny wpływ i dodawała sił do walki o swoje prawa i wolność.

- Dzisiaj też śpisz u nas?

- Tak. Chcę się zacząć przyzwyczajać do zmian, jakie niebawem nadejdą. Poza tym jestem zmęczony i muszę odespać nockę, a w domu tylko bym się paplaniny starych nasłuchał i znając życie znowu był oberwał po dupie.

- To lepiej już zostań tutaj, a pójdziesz tam, tylko po to, aby oznajmić im, że się wyprowadzasz. No i ewentualnie zabrać swoje rzeczy.

- I tak właśnie zamierzam zrobić.

💀🖤💀🖤

Weekend zleciał mi bardzo szybko, tak samo jak pierwsze trzy dni pracy. Z uzbieranej wypłaty spokojnie stać mnie już było na wstępne utrzymanie. Z resztą nie jestem osobą, która szasta pieniędzmi na lewo i prawo. Żyję skromnie, dlatego też na brak pieniędzy jak na razie nie narzekam, mimo że wcześniej narzekałem, bo wszystko, co udało mi się uzbierać, zabierali mi starzy, mówiąc, że "nie będę wydawać tych pieniędzy na bzdury i jeśli chcę mieszkać w ich domu, to mam się dokładać do rachunków". Z jednej strony ich rozumiałem, z drugiej nie. Pieniądze, które miałem na czynsz i część podatków za to, co sam zużyłem wpłacałem regularnie co miesiąc. Były to pieniądze, które zarobiłem za pomoc sąsiadom.
Reszta pieniędzy, którą również sam zarabiałem też mi się należała, a oni parszywie je zabierali, nic sobie nie robiąc z moich uwag.

To był kolejny powód, dla którego nie zamierzałem dłużej mieszkać z moimi chorymi starymi.

Weszliśmy do domu, gdzie została nas reszta przesiadującej ekipy. Antek wręczył mi jabola do ręki, które otworzyłem i upiłem łyka.

- I jak pierwsze dni pracy?

Zapytał, a ja zacząłem zdawać mu relacje.

- Zajebiście, powiem ci. Szybko zleciało.
Nie było ciężko, ale też się można było trochę pośmiać.

- No, kruszynki już go dopadły.

Zaśmiał się Dawid, biorąc ode mnie butelkę i upijając z niej kilka łyków. Następnie oddał mi ją i otarł usta ręką.

- Już? Jebaniutkie szybkie są....

- Co nie? Nowy okaz to trzeba wypróbować!

Całą trójką zaśmialiśmy się, a następnie Dawid poszedł do kuchni zrobić sobie jedzenie. Ja zostałem z Antkiem w przedpokoju.

- I co teraz planujesz zrobić?

- Dzisiaj, odpocznę po robocie, a jutro idę do szkoły i ją rzucę. Potem pójdę do starych i oznajmię im, że się przeprowadzam. O tym, że rzuciłem szkołę też im powiem.
Jednak zanim to nastąpi, chciałbym zmienić swój wizerunek, tak, aby jeszcze bardziej utrzeć im nosa.

- Oj, Maks! Niegrzeczny z ciebie chłopiec!
Nie tak cię matka wychowywała!

Powiedział ironicznie, udając niezadowolenie, a po chwili oznajmił, że jeszcze dzisiaj się tym zajmiemy. Na to stwierdzenie zmęczenie od razu mnie opuściło, co jeszcze bardziej rozbawiło Antka. Chłopak postanowił, że najpierw zajmie się moją fryzurą. W tym celu udaliśmy się do łazienki. Zmiana nie była duża, bo ze względu na moje lekko przydługie włosy wystarczyło jedynie obciąć mi grzywkę i pofarbować włosy na blond, a rysy twarzy jeszcze bardziej były podkreślone i zaostrzone. Mała zmiana, a cieszy. Potem postanowiłem sobie zrobić tatuaż. Padło na smoka chińskiego wytatuowanego na szyi. No i oczywiście chodziliśmy po pewexach w celu zakupu kosmetyków i ubrań, najczęściej sprowadzanych z zagranicy. Niestety minusem zakupów zawsze było kilkugodzinne stanie w zabójczo długich kolejkach, co oczywiście było standardem. Mimo wszystko cudem udało nam się uniknąć kolejek, dlatego szybko się wyrobiliśmy i już po czterech godzinach spędzonych na mieście mogliśmy wrócić do mieszkania. Tam od razu przebrałem się w nowo zakupione ubrania i poszedłem pokazać się reszcie.

- No! Teraz nie ma żadnych wątpliwości, że jesteś nasz!

Krzyknął Antek, czym przykuł na nas uwagę wszystkich. Od razu do mnie podbiegli, zaczynając komplementować mnie i klepać po ramieniu, a także obejmować, zachęcając, do wypicia z nimi alkoholu, w celu uczczenia tej zmiany.

- No to za zmianę Maksa!

Krzyknął Alan podnosząc butelkę piwa do góry, a za raz po nim to samo powtórzyła reszta towarzystwa.

- Za zmianę Maksa!

I wypiliśmy wszystko do dna, a ja cieszyłem się jak głupi, bo właśnie postawiłem na swoim i z pomocą nowych znajomych zacząłem żyć na własnych zasadach.

//No i proszę bardzo. Za nami trzeci rozdział i tu już się powoli zaczyna dziać.

Maksymilian otrzymał pracę i zmienił swój wizerunek. Jak waszym zdaniem zmiany te wpłyną na jego relację z innymi?

Dedykacja dla War_Eternal i Maruda826






















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro