Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Annabelle 17 lat:

-Nie proszę!- zapłakałam po raz kolejny, a mój wzrok stał się mglisty i rozmazany.

-Nie dyskutuj! Idź pakować walizki, wstyd rodziny!- ryknął mój ojciec Benedict.

Byliśmy w trakcie dużej kłótni, którą spowodował mój wynik z ważnego testu, z włoskiego dostałam 47%. Na mnie naprawdę nisko. Miałam mieć wyniki nie mniejsze niż 75%. Nie mogłam się skupić podczas pisania z powodu bólu głowy i głodu. Nie jadłam prawie niczego przez trzy dni. Jak widać dla moich rodziców od zdrowia i życia ich dziecka ważniejsza była reputacja. No bo przecież co powiedzą ludzie kiedy dowiedzą się, że Annabelle Wilson. Święta i idealna córeczka wpływowego polityka Benedicta Wilsona i słynnej prawniczki Agnes Wilson, dostała niski wynik w nauce.

Rozumiem złość złością, bo też byłam sobą zawiedziona gdy zobaczyłam kartkę, ale bez przesady! Oni chcieli mnie wysłać do London High School. To prywatna szkoła, która jak sama nazwa wskazuje znajduje się w Londynie. Dla ścisłości my mieszkamy w Kalifornii a dokładniej w San Francisco. Dodatkowo to szkoła z internatem. Oni chcieli się mnie poprostu pozbyć. Byłam dla nich niewygodnym problemem. Ten wynik to tylko wymówka, choć pewnie też wpłynął na ich decyzję. No bo kto chciałby mieć córkę, która pierwszy i zapewne ostatni raz w życiu dostała 47% z testu.

-Błagam was nie!- próbowałam wskórać coś prośbami, ale nic. Zero litości wobec własnej córki.

-Zawiedliśmy się! Jak mogłaś być tak leniwa, aby się nie nauczyć na język włoski, Annabelle! Jak zwykle nas rozczarowujesz! Jednej rzeczy nie umiesz zrobić poprawnie?!- darła się moja matka robiąc się czerwona na twarzy, na samą myśl o tym, co powiedzą u niej i u ojca w pracy, przecież tylko to jest ważne.

-Proszę was, nie wysyłajcie mnie na inny kontynent i to samej- szlochałam dalej błagając o ksztynę uczucia. Chciałam, żeby usłyszeli jak absurdalnie to brzmiało.

-Decyzja została podjęta, a ty się dostosujesz- powiedział ojciec grobowym i nie znoszącym sprzeciwu tonem.

-Idź się pakować, już!- warkneła w moją stronę matka, a ja już wiedziałam.

"Decyzja została podjęta, a ty się dostosujesz" to były słowa, które uświadomiły mi że rodzice wysyłają mnie do szkoły z internatem na inny kontynent. Bez mniejszego zawahania. Od dawna wiedziałam, że nic dla nich nie znaczyłam, ale się okłamywałam i napełniałam złudną nadzieją. Teraz już wiem. Nic dla nikogo nie znaczę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro