Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Chyba wiem jak ci pomóc - zwróciłam się do szatyna, przenosząc na niego wzrok.

- Naprawdę?

- Tak, ale teraz ty musisz mi obiecać, że mogę ci ufać - chłopak popatrzył mi w oczy i skinął głową.

- Możesz, nigdy bym nie zrobił niczego wbrew tobie - obiecał.

Patrzyłam na niego dłuższą chwilę bez słowa, nie wiedząc od czego właściwie zacząć. Miałam ogromne obawy przed tym, co chciałam zrobić.

- Hej - przechylił głowę na bok, widząc mój niepokój - Nie wiem co chcesz mi powiedzieć, ale możesz powiedzieć wszystko. Wiem, że nie znamy się długo, ale możesz być pewna, że mi możesz zaufać - zapewnił, a ja zacisnęłam usta w wąską kreskę i skinęłam głową.

Muszę chociaż spróbować. Być może to jedyna szansa, aby o wszystkim powiedzieć Adrianowi.

- Zanim cokolwiek ci powiem, chcę cię od razu przeprosić - przymykam oczy.

- Za co? - zmarszczył brwi, dokładnie mi się przeglądając.

- Wcale nie mam swojego biura, ani nawet nie mam na imię Oliwia... - gdy w końcu powiedziałam to na głos, na jego twarzy pojawił się ogromny szok, może i rozczarowanie - Jestem tajną agentką.

- Co? - popatrzył na mnie zaskoczony - Czyli, że jesteś prywatnym detektywem? - upewnił się, a ja skinęłam głową - Kto cię wynajął? I po co?

- Izabela - wyjaśniłam - Właśnie po to, żeby udowodnić, że Amanda zdradza Igora.

Szatyn uniósł brwi do góry. Wstał z miejsca, po czym założył dłonie na biodra i zaczął chodzić po pomieszczeniu.

- Możemy sobie nawzajem pomóc - odezwałam się znów - Ty pomożesz mi rozwiązać sprawę, a ja tobie uratować przyjaciela przed życiowym błędem.

- Poczekaj, daj mi chwilę, bo tego się nie spodziewałem.

Na mojej tworzy pojawił się smutek. Miałam coraz więcej wątpliwości, czy to był dobry pomysł, by mu o tym mówić.

- Adrian - wstałam z miejsca i podeszłam do chłopaka - Naprawdę przepraszam, że cię okłamałam, ale to moja praca. Proszę, zrozum to - wpatrywałam się w jego twarz, próbując coś z niej wyczytać, ale to na nic. Szatyn jedynie stał i słuchał co mam do powiedzenia - Proszę... Dużo ryzykuję mówiąc ci o tym wszystkim. Jeżeli teraz pójdziesz do Igora i wszystko mu powiesz, prawdopodobnie stracę pracę i już nigdy nie będę mogła robić tego co kocham.

Nawet nie drgnął. Jak stał, tak stał dalej, nawet się nie ruszając. Jedynie skanował moją twarz wzrokiem, aż w końcu westchnął, wciskając dłonie do kieszeni.

- To jak właściwie masz na imię? - jego ton głosu był znów spokojny.

- Elena...

- Elena... - powtórzył - Nawet lepiej ci pasuje - dodał, a na jego ustach pojawił się uśmiech, przez co od razu spadł mi kamień z serca.

- To znaczy, że nie jesteś zły? I nic nikomu nie powiesz?

- Oczywiście, że nie - w tym momencie znów spojrzał na mnie tak, jak wtedy, gdy o niczym nie wiedział - Przecież ci obiecałem.

Odetchnęłam z ulgą, wzdychając spokojnie.

- Dziękuję...

- Czekaj, to znaczy, że to ty zrobiłaś te zdjęcia? - posłał mi pytające spojrzenie.

- Tak, to ja je zrobiłam. Miałam wtedy podsłuch, słyszałam o czym rozmawiali. Igor miał się o czymś nie dowiedzieć.

- Czyli to prawda. Ona go zdradza.

- Prawda - potwierdziłam - Najprawdziwsza.

- Jak mogę ci pomóc?

- Możesz spóźnić się jutro do Trade House? Zabrałabym cię na spotkanie z moim szefem - zaproponowałam - Sama nie wiem jak Leo zareaguje na to, że wtajemniczyłam osobę z zewnątrz w sprawę, ale mamy dobre relacje. Mam nadzieję, że mnie nie zabije...

- Pojadę z tobą - zgodził się - I w razie, gdyby ten twój szef miał jakiś problem... to mu powiem co o nim myślę.

Zareagowałam śmiechem na jego słowa, a on go odwzajemnił. Z powrotem usiedliśmy na kanapie, a ja czułam jak bym zrzuciła z siebie dziesięciokilowy ciężar, co najmniej. Wzięłam łyk alkoholu z kieliszka, gdy nagle usłyszałam ponownie poważny ton Adriana.

- Mam jeszcze jedno pytanie.

- Tak?

- Nasza znajomość - przeniósł na mnie wzrok, a ja przełknęłam nerwowo ślinę, domyślając się o co zaraz zapyta - Umówiłaś się ze mną ze względu na tę sprawę? W sensie... Chciałaś wyciągnąć ode mnie jakieś informacje o Amandzie? - nasze spojrzenia się spotkały, a ja znów poczuła zdenerwowanie - Tylko szczerze.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spuściłam wzrok w swój kieliszek.

- Tak. Nie chcę opierać naszej relacji na kłamstwie.

- Dobrze - nabrałam więcej powietrza do płuc - A więc... Z początku taki miałam zamiar - przyznałam się, a po nim zauważyłam, że zabolało go moje wyznanie - Adrian, ale ja musiałam... To nie zmienia faktu, że naprawdę bardzo cię lubię.

- Bałem się, że to powiesz, ale z drugiej strony czułem, że tak będzie - przeniósł wzrok przed siebie. Westchnęłam ciężko.

- Rozumiem, że masz żal - poczułam ogromne poczucie winy - Lepiej już pójdę.

Wstałam z miejsca i skierowałam się do wyjścia. Gdy już chciałam ubrać buty, usłyszałam jego głos.

- Elena, zaczekaj - wyprostowałam się, a on pojawił się obok mnie.

- Rozumiem, jeśli potrzebujesz czasu, aby to przemyśleć.

- Nigdzie cię nie puszczę - od razu dał mi do zrozumienia, że nigdzie nie idę - Jest późno. Poza tym oboje piliśmy.

- Faktycznie, nie przemyśleliśmy tego.

- Ja przemyślałem - rozwiał moje wątpliwości i uśmiechnął się do mnie - Zostań. Rano pojedziemy do ciebie, przebierzesz się do pracy, a później pojadę z tobą do twojego szefa, tak jak ci obiecałem.

Jest niesamowity. Właśnie dowiedział się, że jestem zupełnie kimś innym, niż cały czas myślał, że cały czas go oszukiwałam i, że chciałam go wykorzystać... Mimo to on dalej chciał mnie zatrzymać.

- Naprawdę nie jesteś zły? Za to wszystko?

- Nie mogę być na ciebie zły - westchnął, przymykając oczy - Nie, bo powiedziałaś mi prawdę. Byłaś ze mną szczera, choć dużo ryzykowałaś. Poza tym... - przerwał, przenosząc wzrok w moje oczy.

- Poza tym co? 

- Nic - uśmiechnął się lekko - Wystarczy na dzisiaj, chodź - chwycił moją dłoń i zaprowadził mnie po schodach na górę.

Otworzył drzwi do jednego z pomieszczeń w korytarzu. Okazało się, że to prawdopodobnie jakiś pokój gościnny.

- Może być? - zapytał odwracając się w moją stronę, a ja skinęłam głową z lekkim uśmiechem - To dobranoc - dodał i już miał wychodzić.

- Adrian - zatrzymałam go, a on znów na mnie spojrzał - Dziękuję. I naprawdę przepraszam, za wszystko.

Popatrzył na mnie chwilę i uśmiechnął się lekko. Nagle podszedł do mnie, chwycił moją twarz w swoje dłonie i złożył całusa na moim czole, co totalnie mnie rozczuliło. Następnie przyciągnął mnie jeszcze bliżej  i po prostu zamknął w swoich ramionach, przytulając do siebie. Od razu odwzajemniłam jego gest.

- Śpij dobrze - szepnął, odsuwając się ode mnie.

- Dobranoc.

______________________________

20 gwiazdek się nie udało, no ale i tak wstawię bo z komentarzami dzielnie walczyliście😅😇❤
16 gwiazdek, 20 komentarzy i jutro wrzucam nowy ❤
Dobranoc 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro