Rozdział 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następny dzień, wieczór

Kończyłam swój makijaż i układanie włosów przy lusterku w łazience, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wystrzeliłam z pomieszczenia, udając się do drzwi, a gdy je otworzyłam, naprzeciwko mnie stanął Adrian. Jednak nie mogłam zobaczyć jego twarzy, ponieważ była zasłonięta przez dość dużych rozmiarów bukiet kwiatów. Wszedł do środka.

- Cześć - przywitał się ze mną, podając mi bukiet i dopiero teraz mogłam zobaczyć go dziś po raz pierwszy.

- Naprawdę nie musiałeś...

- Chciałem - przerwał mi, uśmiechając się do mnie.

- Dziękuję - wzięłam od niego kwiaty, odwzajemniając jego uśmiech - Rozgość się w salonie, a ja poszukam jakiegoś wazonu.

- Jasne.

Udałam się do kuchni. Przeszukałam kilka szafek, aż w końcu udało mi się znaleźć wazon, do którego nalałam wody i wstawiłam kwiaty, po czym dołączyłam do chłopaka.

- Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem - odezwał się, widząc mnie wchodzącą do salonu.

Chyba zrobiłam na nim wrażenie. Nie spodziewał się, że przygotuję kolację. Sama też nie sądziłam, że znajdę na to siłę. Ale nie zamierzałam wegetować przez to, co stało się poprzedniego dnia.

- W końcu chciałam ci podziękować za pomoc, więc... - uśmiechnęłam się nieśmiało, zajmując miejsce przy stole naprzeciwko niego - Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić.

- Może dla ciebie to nic wielkiego - spojrzał prosto w moje oczy - Ale gdybyś tylko mogła wiedzieć, ile to wszystko znaczy dla mnie... to nie mówiła byś o tym tak, jak by to było nic. Dla mnie wystarczy samo to, że mogę spędzić z tobą czas.

Przechyliłam głowę na bok, uśmiechając się do szatyna. I jak ja mogła bym nie dać mu szansy? To jeden z najbardziej uroczych facetów, z jakimi miałam w życiu doczynienia. A moja obecna sytuacja życiowa podpowiadała mi, że nie mam nic do stracenia...

- Wino, szampan? - spytałam, podchodząc do barku z alkoholami - Aczkolwiek, do kolacji proponuję wino.

- Zdaję się na ciebie. Cokolwiek mi podasz, nie będę wybrzydzał - zaśmiał się, na co zawtórowałam mu. Wyjęłam wino z barku i wróciłam z nim na miejsce, po czym nalałam do kieliszków.

Oczywiście, nie stać było mnie na zaoferowanie mu najdroższego wina, tak jak to on zrobił dla mnie, ale chociaż starałam się nie wypaść przed nim źle.

- Mogę zadać ci pytanie? - przerwał ciszę, która wytworzyła się między nami. Podniosłam na niego wzrok i skinęłam głową - Co powiedział ci w końcu Igor?

Popatrzyłam na niego chwilę, po czym dyskretnie zaciągnęłam się powietrzem, słysząc znów to imię.

- Nie rozmawiałeś z nim?

- Nie - zaprzeczył - Nie chciał o tym gadać.

Czyli Adrian nie wiedział o niczym. Nie miał pojęcia, co zaszło między mną, a Igorem. W sumie, gdyby wiedział, wydaję mi się, że w tamtej chwili nie siedziałabym z nim przy kolacji w moim mieszkaniu.

- No, cóż... - westchnęłam - jest na mnie wściekły. Ale nie ma to żadnego znaczenia - wzruszyłam ramionami, udając, że jest mi to obojętne - To tylko kolejny, tajny klient.

- Na pewno? - wbił we mnie przenikliwe spojrzenie. Tak, jakby chciał nim coś ze mnie wyczytać.

- Tak, na pewno.

Kilka godzin później

- Okej, więc prawda czy wyzwanie?

- Wyzwanie - zaśmiałam się odpowiadając. Byliśmy już trochę wcięci, siedząc na kanapie i w najlepsze graliśmy w tą durną grę, chociaż przy nim nie wydawała się aż taka zła 

- Wyzwanie? - zapytał zaskoczony - No proszę, od godziny było tylko pytanie, zastanawiałem się, czy w ogóle jest sens pytać - także się zaśmiał.

- Nie chcę być nudna.

- I tak nie jesteś - zapewnił, a ja posłałam mu uśmiech - W porządku, skoro wybrałaś wyzwanie, to... - przerwał i spojrzał prosto w moje oczy. Przez chwilę po prostu patrzył na mnie, jakby zastanawiając się czy powinien powiedzieć to, co chciał - Pocałuj mnie.

Minimalnie uchyliłam usta z wrażenia. Tego się nie spodziewałam. Nie byłam co do tego przekonana. To by oznaczał kolejny krok w naszej relacji, a nie wiedziałam, czy jestem gotowa, by był on aż tak poważny.

Chwilę patrzyłam na niego, zastanawiając się, czy powinnam to zrobić. Jednak, co miałam do stracenia? Nie rozumiałam, dlaczego tak się przed tym broniłam. W moich myślach cały czas był Igor. Ale nie było go już w moim życiu.

Przysunęłam się bliżej do szatyna. Skanował dokładnie moją twarz wzrokiem. Powoli zaczęłam zbliżać swoją twarz do jego, przenosząc wzrok na jego pełne usta. Gdy byłam już bardzo blisko niego, jego dłoń znalazła się na moim policzku, po czym zmniejszył ostateczny dystans między nami, łącząc nasze usta razem w zniecierpliwieniu. Rozchyliłam lekko wargi, co wykorzystał, a nasze języki spotkały się delikatnie. To prawdopodobnie najczulszy i najdelikatniejszy pocałunek, jakiego doświadczyłam w życiu, co musiałam przyznać, ale zrobiło na mnie wrażenie.

- Na reszcie - westchnął z uśmiechem, opierając głowę na dłoni, gdy odsunęliśmy się od siebie.

- Co? - zaśmiałam się lekko.

- Marzyłem o tym odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem - przyznał, a ja spuściłam wzrok na swoje dłonie, czując jak się rumienię - Ej, zawstydzam cię?

- Trochę... - przegryzłam dolną wargę.

Gdy to zrobiłam jego wzrok od razu opadł na moje usta. Zauważyłam, jak jego klatka piersiowa ciężko podniosła się do góry. To na niego działa.

- Chcesz... to powtórzyć? - zapytałam nieśmiało, sama będąc zaskoczona, że te słowa opuściły moje usta.

Adrian nie odpowiedział. Zamiast jakichkolwiek słów, chwycił moją twarz w swoje dłonie i tym razem pocałował mnie pewniej, i bardziej zdecydowanie. Ten pocałunek był inny od tamtego, ale równie mocno mi się podobał.

___________________________________

Dziękuję za aktywność bo jest naprawdę imponująca ❤
Wbiliście jak zwykle szybko komentarze i gwiazdki 😍
Tym razem nie robię żadnych wymagań, liczę, że i bez tego aktywność nie spadnie ❤
Wieczorem wrzucę obsadę 🤭
ily 💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro