Rozdział 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Patrzyłam z niedowierzaniem na Bugajczyka, który zmierzał w moim kierunku. Zatrzymał się przed moim biurkiem, patrząc na mnie bez słowa. Nie byłam w stanie nawet spojrzeć mu w oczy.

- Elena... - odezwał się, drżącym tonem.

- Co tutaj robisz? - zapytałam, gdy przerwał.

- Chcę porozmawiać...

- Nie mamy o czym - przerwałam mu tym razem - Wyjdź.

- Elena, przepraszam - jego głos załamał się, a ja przeniosłam na niego wzrok. Wpatrywał się we mnie, a w jego oczach zobaczyłam łzy, których nigdy wcześniej tam nie widziałam - Ja... niewiele pamiętam...

- Spójrz na mnie, już sobie przypomniałeś? - spuściłam wzrok, czując jak do moich oczu napływają łzy.

- Nie wiem co się ze mną dzieję. Nie chciałem cię skrzywdzić. Wiesz, że nigdy bym cię nie uderzył, nie jestem taki...

- Sama już nie wiem jaki jesteś, Igor - przymknęłam powieki, a po moim policzku spłynęła łza - Wiesz co to znaczy, prawda?

- Nie, Elena... - w jego głosie usłyszałam rozpacz, a szatyn pokiwał z niedowierzaniem głową - Nie rób tego, proszę cię... Nie możesz odejść.

- Nie możemy być razem, Igor, nie po tym co zrobiłeś. Zapomnij o mnie. Po prostu wyjdź.

- Błagam cię - podszedł do mnie i upadł przede mną na kolana.

- Co ty wyprawiasz, wstań natychmiast - rozkazałam.

- Posłuchaj mnie - chwycił za moje dłonie.

- Nie dotykaj mnie - od razu wyrwałam się z jego uścisku.

- Daj mi chociaż wytłumaczyć...

- Co ty chcesz tłumaczyć, do cholery?! - nie wytrzymałam i podniosłam głos - Jak wytłumaczysz to, że chciałeś mnie zgwałcić i uderzyłeś? Jak?! - krzyknęłam i pozwoliłam kolejnym łzom spłynąć po moich policzkach.

- Elena, przepraszam, wiesz, że nigdy na trzeźwo bym ci tego nie zrobił... Kocham cię, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, błagam... - jego głos ponownie się załamał - Zrobię wszystko.

- Jesteś pieprzonym alkoholikiem, powinieneś się leczyć!

- Będę, przysięgam, tylko nie zostawiaj mnie - ułożył dłonie na moich kolanach, a na nich oparł czoło i zrobił coś, co mnie zszokowało.

Zaczął płakać. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Mimo wszystko nadal go kochałam. Nie da się przestać kogoś kochać z dnia na dzień. Pękało mi serce, bo chciałam z nim być, ale po prostu bałam się. Nie czułam się już przy nim tak jak wcześniej.

- Nie ufam ci już... - wyszeptałam, patrząc na załamanego szatyna.

- Wiem - spojrzał na mnie, a gdy tylko spojrzałam w jego oczy, od razu zmiękłam - Wszystko spieprzyłem... jestem idiotą, nie wiem jak mogłem ci coś takiego zrobić. Zasługujesz na kogoś lepszego, ale... ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, rozumiesz? Jesteś dla mnie wszystkim. Uwierz mi... nigdy więcej to się nie powtórzy, Elena... - jego dłoń powoli powędrowała na mój policzek i pogładził go lekko kciukiem, wycierając moje łzy - Skarbie...

- Ja nie wiem, Igor... Naprawdę - przygryzłam dolną wargę, odchylając lekko głowę do tyłu.

- Wtedy co przyłapałem cię z Adrianem... - przerwał, spuszczając wzrok na swoje dłonie - Napiłem się, przesadziłem z alkoholem, sama widziałaś... Od tamtej pory znowu czuję, że muszę pić. Czuję, że znowu mnie do tego ciągnie... ale skończę z tym...

- Skąd mam wiedzieć, że mogę ci wierzyć?

- Wprowadź się do mnie - wypalił, a ja uniosłam brwi do góry, nie wierząc własnym uszom. Myślałam, że się przesłyszałam - Wiem, że to brzmi dla ciebie nierealnie w tym momencie po tym, co ci zrobiłem, ale będziesz mogła mieć mnie na oku i sama przekonasz się, że jesteś dla mnie najważniejsza. Bo jesteś, rozumiesz? Nie mogę cię stracić... - przybliżył się do mnie, owijając dłonie wokół mojej talii i wtulając się w mój brzuch.

Westchnęła ciężko i niepewnie wplotłam palce dłoni we włosy chłopaka, przytulając go mocniej do siebie. Nie potrafiłam tak po prostu odejść... Nawet po tym wszystkim. Za bardzo go kochałam. Wiedziałam, że być może będę tego żałować. Ale musiałam zaryzykować. On potrzebował mojej pomocy. Wiedziałam, że potrafi być wspaniałym człowiekiem, tylko po prostu się pogubił. I czułam się temu winna przez ten jeden seks z Adrianem. Popełnił błąd, ale ja też. Oboje byliśmy winni. Dlatego chciałam dać mu szansę.

Igor podniósł na mnie wzrok. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i oparł swoje czoło o moje.

- Kocham cię. Nie zawiodę cię, obiecuję.

- Masz ostatnią szansę, Igor - spojrzałam w jego oczy.

- Wiem - westchnął - Dziękuję. Możesz się wyrwać wcześniej z pracy?

- Nie wiem, mam trochę roboty, ale...

- Chcę ci to wszystko wynagrodzić, zależy mi na tym - przerwał mi.

- Dobrze, w porządku - zgodziłam się zaciskując usta w wąską kreskę.

Napisałam wiadomość do Leo, że muszę wcześniej wyjść, po czym zebrałam swoje rzeczy i razem z Bugajczykiem udaliśmy się do jego auta. Zdecydowaliśmy, że podjedziemy po kilka moich rzeczy i wprowadzę się na próbę, na kilka dni do jego domu.

Jednak gdy podjechaliśmy pod mój dom, na podjeździe stało auto Adriana i już wiedziałam, że będzie kłótnia. Gdy tylko Borowski zobaczył mnie wysiadającą z Igorem z jego samochodu, zauważyłam, że jest niezadowolony.

- Co on tutaj robi? - zapytał Adrian, patrząc na Igora.

- To chyba ja powinienem zapytać co tu robisz - odparł Bugajczyk.

- Elena...

- To nie twoja sprawa - Igor przerwał Adrianowi.

- Nie? - zaśmiał się szyderczo szatyn - To ja woziłem ją po szpitalach po tym, jak ty ją pobiłeś!

- Byłem pijany, gdyby było inaczej nigdy nie podniósł bym na nią ręki!

- Jesteś bezczelny - Borowski pokiwał z niedowierzaniem głową - Elena, chyba mu nie wybaczyłaś?

- Elena się do mnie wprowadza - odpowiedział za mnie Igor, a na twarzy Adriana pojawiła się wściekłość - A ty daj jej spokój.

- Nie wierze, Elena. Co ty wyprawiasz? Miałaś go zostawić!

- To nie takie proste...

- On cię pobił, dziewczyno! Błagam cię, przejrzyj na oczy! Jesteś zaślepiona.

- To był jeden raz, więcej się nie powtórzy.

- I ty mu wierzysz?

- Kocham ją, a ty mieszasz jej w głowie! - wtrącił się kolejny raz Igor - Jest dla mnie najważniejsza, daj jej w końcu spokój!

- Gdybyś ją kochał, to nie potraktował byś jej jak worek treningowy! - Adrian krzyknął na Igora - Ty nie wiesz co znaczy kochać.

- Mam tego dosyć - westchnął Bugajczyk - Wypierdalaj, naprawdę. Przestań się wtrącać w nasze sprawy.

- Elena - Adrian spojrzał na mnie - Musisz ze mną jechać. Nie możesz z nim zostać, słyszysz? Proszę cię.

Patrzyłam przez dłuższą chwilę nieprzerwanie na Borowskiego. Widziałam jego błagalny i zmartwiony wzrok, ale... nie mogłam.

- Przepraszam cię, Adrian... za wszystko - zacisnęłam usta w wąską kreskę, a szatyn przetarł niecierpliwie twarz dłonią.

- Nie wierzę, że jesteś aż tak głupia... Chcesz, to z nim idź, mam tego dość. Nie przychodź do mnie z płaczem - dodał, po czym wsiadł do swojego samochodu i odjechał.

Nie byłam pewna, czy podjęłam dobrą decyzję. Mimo, że kochałam Igora, miałam wątpliwości. Ale pierwszy raz zakochałam się w kimś tak bardzo i nie chciałam tego skreślać. Musiałam zaryzykować. Wiedziałam tylko jedno.

W tym momencie straciłam Adriana.

_______________________________________

27 gwiazdek i 60 komentarzy do następnego rozdziału 🌹
Jak myślicie? Elena podjęła dobrą decyzję? 🤔
ily

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro