Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstawiam wam wcześniej ten maraton 🤭😅

Na następny dzień pojawiłam się jak zwykle w biurze. To chore co się ze mną dzieje, ale nie potrafię odpędzić myśli od Igora. Cały czas siedzi w mojej głowie. Nie potrafię myśleć o niczym innym i nie potrafię się skupić. Zaczynam się zastanawiać, czy te lekcje rysunku to dobry pomysł. Nie powinnam spędzać z nim tyle czasu sam na sam, tylko skupić się na swoim zadaniu.

Poza tym, Igor tak naprawdę mnie nie znał. Nie wiedział nawet jak mam naprawdę na imię i czym naprawdę się zajmuję.

- Elena, dobrze cię widzieć - w biurze pojawił się Leo - Mam dla ciebie dobrą wiadomość.

- Jaką? - zaciekawiłam się.

- Dzisiaj Amanda spotyka się z jakimś mężczyzną w knajpie na przedmieściach miasta.

- Na przedmieściach miasta? - zdziwiłam się.

- Dziwne, prawda? - uniósł brwi do góry - Słuchaj, dostaniesz sprzęt do podsłuchu. Pojedziesz tam i podsłuchasz ich rozmowę. Dam ci też aparat w razie, gdyby byli w jakiejś dwuznacznej sytuacji, zrobisz kilka zdjęć.

- Jasne - odpowiedziałam bez entuzjazmu.

- Wszystko gra? Jesteś jakaś przybita - zauważył Leo.

- W porządku, dziękuję, że pytasz. Nie wyspałam się - skłamałam.

- Mhm - Leo nie wyglądał, jak by mi uwierzył - Posłuchaj, Elena... Uważaj na Igora - gdy to powiedział, miałam wrażenie, jakby siedział w mojej głowie i czytał mi w myślach - Ja wiem, że on podoba się kobietom. Słyszałem też, jest szarmancki, miły i potrafi oczarować urokiem osobistym. Liczę, że będziesz ponad to - spojrzał na mnie łagodnie. No cóż, Leo... chyba jednak wczoraj dałam się na ten urok złapać - To też drugi powód, dla którego tobie dałem tę sprawę. Nie chciałbym, aby jakieś uczucia zepsuły to zlecenie. Elena...

- Tak, rozumiem. Czemu właściwie mi o tym mówisz?

- Mam wrażenie, że coś zaprząta twoją głowę... A właściwie ktoś. I to właśnie Bugajczyk.

Chyba nie umiem udawać, jeśli chodzi o uczucia... Leo ma rację. Ale nie mogę się przyznać do swoich słabości. Moja praca na to nie pozwala.

- Daj spokój, Leo - spojrzałam na niego wymownie - Naprawdę miałam ciężką noc. Nie chodzi o Igora.

- Nawet to, że wczoraj byłaś u niego w firmie i zjedliście wspólnie obiad nie zrobiło na tobie wrażenia? Podobno masz uczyć go projektowania budynków.

Skąd Leo o tym wie? Zresztą... O czym ja mówię? Jest detektywem. Ta sprawa jest bardzo ważna, oczywiste jest, że będzie jej pilnował jak oka w głowie.

-  Chciał poznać moje zdanie w sprawach zawodowych. A z tym rysunkiem... To samo jakoś tak wyszło.

- Nie uważam, aby to był dobry pomysł, Elena. Mam na myśli te korki z rysunku.

- Masz rację - przyznałam.

- Chyba rozumiesz, że musisz to odwołać?

- Jasne, właściwie i tak miałam to zrobić.

- Wiem, że jesteś rozsądna. Truję ci głowę tylko w razie czego. A co do tego spotkania - wrócił do tematu - na siedemnastą w Steak'n Sheak. Nie spóźnij się proszę.

- Masz to jak w banku - westchnęłam, a Leo odszedł do swojego biura, posyłając mi lekki uśmiech.

Włączyłam laptop i postanowiłam sprawdzić tą knajpę. To jedna z najtańszych knajp w Warszawie. Fast food i piwo. Co jest grane?

Przerwał mi dźwięk mojego telefonu. To sms od nieznanego numeru.

Nieznany:
Mam nadzieję, że masz czas dziś o 6? Będę czekać.
Złota 144

IB.

To Igor. Skąd miał on mój numer? Byłam zestresowana jak nigdy tą sytuacją. Nie przypominałam sobie, abym podawał mu numer telefonu.

Momentalnie zrobiło mi się jakoś smutno. Starałam się ukryć w sobie to, że chciałabym spędzić z nim więcej czasu.

Ale nie mogłam.

Ja:
Przepraszam cię, Igor, ale nic nie będzie z tych lekcji rysunków. Nie bądź zły. Bardzo mi przykro.

Chcąc jak najszybciej wyrzucić z głowy ten temat wyciszyłam telefon i wróciłam do stalkowania knajpy, w której ma spotkać się Amanda z tym mężczyzną. Dlaczego spotyka się z jakimś facetem na drugim końcu miasta, w dodatku w tak taniej knajpie? Nie żebym coś miała do tanich knajp. Bardzo je lubię. Po wczorajszym obiedzie z Igorem w tej drogiej restauracji stwierdziłam nawet, że nie byłabym w stanie odnaleźć się chyba w takim życiu. Zdecydowanie wolę małe, skromne miejsca.

Co nie znaczy, że nie było miło...

Tego samego dnia, godzina 17

Siedziałam w aucie, w bezpiecznej odległości od knajpy. Stąd miałam na nią dobry widok, a także pewność, że oni mnie nie zauważą. Minęła siedemnasta, a Amandy dalej nie było w polu mojego widzenia, ale nagle zauważyłam coś...

Szła z jakimś młodym facetem. Nie wiem ile mógł mieć lat. Na oko w wieku jej i Igora. To co najbardziej mnie interesowało to to, że mężczyzna obejmował ją ramieniem. Szybko sięgnęłam po aparat i zrobiłam kilka zdjęć.

Włączyłam policyjny podsłuch działający na odległość i wystawiłam go za okno, aby usłyszeć o czym rozmawiają.

Ten podsłuch to mega sprawa. Leo ma wiele znajomości, załatwienie takiego sprzętu to dla niego drobiazg.

- Jak przygotowania do ślubu? - zapytał mężczyzna.

- W porządku... Sprawdziłeś? - odpowiedziała Amanda.

Co takiego miał sprawdzić?

- Tak. Niestety nie mam dobrych wieści. Znaczy, może i są dobre.

- Co masz na myśli?

- Ona jest czysta - odpowiedział - Oliwia Kamińska nie istnieje w internecie.

Gdy to usłyszałam, otworzyłam szerzej oczy. Ona coś podejrzewa. Jak to się stało? Przecież byłam ostrożna, nie dałam jej żadnych powodów, aby mi nie wierzyła. Czyli, że ta jej sympatia była udawana...

Dobra z niej aktorka. A to znaczy tylko jedno. Skoro tak dobrze grała, to zdradę też mogła ukrywać.

- To znaczy, że mówi prawdę?

- Na to wygląda...

- Coś mi w niej nie pasuje. Pojawiła się tak nagle...

- Gdyby była jakimś szpiegiem, to raczej znalazł bym na nią jakieś informacje w necie.

- Obyś miał rację, Filip - westchnęła - Gdyby Igor się dowiedział...

- Nie dowie się, spokojnie. To nasza tajemnica, tak zostanie. Obiecuję.

Amanda coś ukrywała. Byłam pewna, że ten cały Filip to właśnie chłopak, z którym zdradzała ona Bugajczyka.

Szpiegowanie przerwał mi dźwięk telefonu. To numer Igora. Zerknęłam na godzinę na zegarku samochodowym - 18:30. Na pewno dzwonił zapytać czemu nie przyszłam. Nie mogłam jednak odebrać. Mimo że bardzo chciałam.

Nagle do Amandy zadzwonił telefon. Nie mam pojęcia z kim rozmawiała, ale mówiła, że zaraz będzie na miejscu.

- Muszę wracać do pracy - oznajmiła po rozłączeniu połączenia - Nie wierzę, że akurat dzisiaj mnie wezwał. Miałam mieć wolny wieczór.

- No cóż... Szkoda - w głosie chłopaka można było wyczuć rozczarowanie - Podwiozę cię.

Po chwili oboje wyszli z knajpy. Wsiedli do auta i ruszyli w stronę centrum Warszawy. Ruszyłam za nimi. Zatrzymali się pod firmą produkującą perfumy, w której pracuje Amanda. Wyglądało na to, że na dziś to tyle. Musiałam tylko zdać sprzęt w biurze i powiadomić Leo czego się dowiedziałam.

Po kilkunastu minutach podjechałam pod biuro. Igor po kilku nieudanych próbach dodzwonienia się do mnie w końcu odpuścił. Zerknęłam na telefon - cztery nieodebrane połączenia.

Chciałabym oddzwonić...

Oparłam głowę o zagłówek, wbijając wzrok przed siebie i głośno wzdychając.

Nie i koniec. Wcale nie chcę. Nic nie chcę i nie muszę. Bugajczyk to tylko kolejny element jednego z moich zleceń. Przecież nigdy nikt nie zawrócił mi w głowie w czasie pracy. Zawsze byłam na to odporna. Czemu teraz miałoby być inaczej?

Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do biura Leo. Byłam tak podekscytowana tym, że mam jakiś trop, że wpadłam do jego biura bez pukania...i to był błąd.

Moim oczom ukazał się Leo i Izabela całujący się tak namiętnie, że mało co się nie połknęli. Mało tego, Leo miał rozpiętą koszule, a matka Igora jakby tylko czekała aż Leo zedrze z niej ubrania.

Gdy tylko mnie zobaczyli od razu się od siebie odsunęli. Izabela zaczęła poprawiać włosy, a Leo szybko zapinać swoją koszulę.

- Ja... Przepraszam - rzuciłam i szybko wyszłam, zatrzaskując za sobą drzwi i siadając na fotelu przy moim biurku.

No to pięknie. Leo i matka Bugajczyka?

Nie minęło więcej niż kilka minut, gdy Izabela wyszła pośpiesznie z gabinetu Leo. Kierując się do windy, posłała mi przy okazji wrogie, zimne spojrzenie.

Jakie miłe pożegnanie.

- Elena - usłyszałam głos Leo, stojącego w otwartych drzwiach do jego biura. Od razu zwróciłam na niego uwagę - Pozwól.

Cholera. Chyba jest na mnie zły...
Zabrałam wszystkie gadżety, które dostałam od Leo na misję. Weszłam do jego biura. Leo siedział przy biurku. Przejechał dłonią po włosach, poprawiając je i patrząc w ekran laptopa.

- Siadaj - poprosił, gdy tylko weszłam do środka. Tak też zrobiłam - I jak misja?

On naprawdę zachowywał się jakby nic się nie stało. No cóż... Tak czy owak, nie musiał mi się z niczego tłumaczyć.

- Mam coś co powinno cię zainteresować.

- Zamieniam się w słuch - skupił na mnie całą swoją uwagę. Włączyłam aparat i pokazałam Leo zdjęcia, które zrobiłam.

- Obejmują się... To już coś - wziął ode mnie aparat i zaczął dokładnie przyglądać się zdjęciom.

- Leo, mamy mały problem.

- Co się dzieję? - przeniósł na mnie wzrok 

- Amanda chyba coś podejrzewa...

- Podejrzewa? Co masz na myśli?

- Słyszałam jak rozmawiała z tym chłopakiem, Filipem, o mnie. Ten chłopak mnie sprawdzał w internecie. Na szczęście nic nie znalazł, bo podałam swoje fałszywe dane. Ale Amanda twierdzi, że to dziwne, że tak nagle się pojawiłam, a Igor nie może się o czymś dowiedzieć... - jego oczy nagle się poszerzyły - Niestety nie dowiedziałam się co konkretnie ukrywa, bo zadzwonił jej telefon i Filip odwiózł ją do pracy. Ale jestem pewna, że ona ma z nim romans.

- Cholera... Ona nie może cię zdemaskować. Zrobiłaś coś nie tak?

- Nie wydaję mi się. Wszystko było w porządku.

- Dobra, najważniejsze, że nie udało im się nic znaleźć, nic na ciebie nie mają. W przeciwieństwie do nas - posłał mi przebiegły uśmiech, który odwzajemniłam - Świetna robota, Elena.

- Dzięki... Myślisz, że to wystarczy?

- Szczerze to nie wiem, ale lepsze to niż nic.

- W porządku - zacisnęłam usta w wąską kreskę - To ja... Będę się już zbierać... - dodałam wstając z miejsca.

- Elena, zaczekaj - odwróciłam się w jego stronę - Słuchaj... Przepraszam cię. Za to co tu zaszło. I że to widziałaś.

- Nie, Leo, to ja cię przepraszam. Nie powinnam wchodzić bez pukania, ale byłam podekscytowana tym, że w końcu coś mam i chciałam jak najszybciej ci to pokazać...

- Pewnie, nie było tematu.

- Mogę mieć pytanie?

- Oczywiście, pytaj.

- Jeżeli nie chcesz, nie musisz odpowiadać... Czy ciebie łączy z Izabelą... coś? Jakieś uczucie?

- Nie, no skąd - zaśmiał się - To tylko fizyczność. Nie musisz się obawiać, to nie będzie miało wpływu na sprawę.

- Jesteś tego pewien? - zmrużyłam na niego oczy.

- Uwierz mi, jestem - mrugnął w moją stronę - A Izabela to po prostu atrakcyjna babka - wzruszył ramionami - Możesz mnie wyśmiać, ale lubię trochę starsze.

Popatrzyłam na niego chwilę i zareagowałam śmiechem.

- Jasne, to twoja sprawa...

- A ty jak tam? Dalej jesteś sama? Może to nie tematy zawodowe, ale często zauważam jak przytłaczają cię zlecenia, w których trzeba otaczać się zakochanymi parami.

- Nie będę kłamać, ale... Czuję się odrobinę samotna. Praca pochłania większość mojego czasu, nie mam kiedy ułożyć sobie spraw sercowych.

- Posłuchaj, obiecuję ci, że jak tylko zakończymy to zlecenie, dostaniesz dłuższy urlop. Na jakiś wyjazd, odpoczynek, wakacje... Dobrze?

- Pewnie - uśmiechnęłam się szczerze - Dziękuję.

- Nie ma za co. Leć, widzimy się jutro - odwzajemnił mój uśmiech.

Już po chwili opuściłam budynek swojej pracy. Droga do domu zajęła mi jakieś dwadzieścia minut. Gdy podjechałam pod dom, o mało co nie dostałam zawału.

Pod mieszkaniem zauważyłam znajome mi już BMW, a o nie opierał się Igor, paląc papierosa.

Krew zaczęła mi buzować. Spotkanie z nim to ostatnie na co miałam teraz ochotę.

A może wręcz przeciwnie...?

________________________________

1/2
Z okazji maratonu rozdziały będą troszkę dłuższe 🤭❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro