Dzień dla mnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sandra obudziła się w wygodnym łóżku i przeciągnęła z zadowoleniem. Rozejrzała się po hotelowym pokoju i zrozumiała, że plan Marylki się powiódł – w końcu odzyskała swoje ciało. Poczuła przypływ pozytywnej energii. Zegar wskazywał szóstą rano, a ona była rześka i wyspana jak nigdy. Tego ranka nie potrzebowała nawet ukochanej kawy. Stanęła przed lustrem i przyglądała się swojemu odbiciu z radością. Odsłoniła okna i odetchnęła świeżym powietrzem. Wzięła odświeżający prysznic i zamówiła lekkie śniadanie do pokoju. Siedziała skupiona nad swoją prezentacją, gdy zobaczyła wiadomość od szefa. Domagał się relacji z wczorajszego spotkania i analizy postępów. Kobieta niezwłocznie wysłała mu maila z informacjami przekazanymi przez przyjaciółkę. Sandra zamknęła laptopa i postanowiła zająć się sobą. Wybrała elegancką, bordową sukienkę i starannie ułożyła włosy w miękko opadające fale. Z delikatnym makijażem kontrastowały krwistoczerwone usta. Kobieta czuła się gotowa do działania. Tylko krok dzielił ją od upragnionego awansu, na który tak długo czekała. Sandra wybrała się do sali konferencyjnej, ale drzwi okazały się zamknięte. Nerwowo sprawdzała maile i telefon, w obawie, że coś przeoczyła, ale nie miała żadnej informacji. Zirytowana Sandra prawie wpadła na mężczyznę w ciemnych okularach. Z trudem rozpoznała Petera. W myślach dziękowała Marylce za zdjęcia z wczorajszej kolacji.

– Wybacz, że musisz czekać. Spotkamy się za godzinę, mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Potem obiecuję, że się tobą zajmiemy – powiedział mężczyzna lekkim tonem i zdjął okulary.

Sandra odsunęła się od niego, gdy pochylił się i spojrzał jej w oczy. Pachniał dymem tytoniowym i alkoholem. Wyglądał na kogoś, kto bawił się do samego rana.

– Oczywiście. Już nie mogę się doczekać – odparła Sandra, próbując ukryć niechęć.

– Szkoda, że cię wczoraj nie zastałem. Musiałaś być zmęczona po podróży – powiedział Peter.

– Nic nie słyszałam, mam mocny sen – odparła Sandra, próbując nie marszczyć brwi.

Przeszły ją ciarki na samą myśl, że mężczyzna odwiedził ją wieczorem.

– Innym razem – rzekł, a w jego głosie usłyszała determinację.

Sandra nie odpowiedziała. Nie podobało się jej zachowanie Petera. Przeszło jej przez myśl, że mężczyzna postawił sobie za cel zawrzeć dodatkową transakcję. Widziała w jego oczach ten rodzaj pożądania, który nie przyjmował odmowy. Zastanawiała się, jak miała zdobyć zlecenie, nie ulegając mężczyźnie. Od dłuższego czasu nie przepadała za podrywaczami, nawet jeśli sprawiała inne wrażenie. Traktowała flirt jak zabawę, ale jasno stawiała granice. Przyzwyczaiła się do uśmiechów i zalotnego trzepotania rzęsami, ale starała się trzymać pewnych zasad. Nie chciała popełnić błędu, którego potem by żałowała. Bała się, że marzenie, które przed chwilą było na wyciągnięcie ręki, pęknie jak bańska mydlana.

Sandra postanowiła przejść się nad brzegiem oceanu, żeby rozjaśnić umysł. Po drodze wpadła na starszego mężczyzną, w którym dopiero po chwili, rozpoznała Conrada.

– Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem.

– Dzień dobry! Sądziłem, że przygotowujesz się do prezentacji – odparł mężczyzna, zaskoczony widokiem Sandry.

– Wszystko dopięte na ostatni guzik. Pod salą spotkałam Petera, który poinformował mnie o zmianie godziny spotkania.

– Myślałem, że to tobie na tym zależało. Mój wspólnik najwyraźniej musiał coś pokręcić. Skoro oboje mamy czas, chodźmy do sali konferencyjnej. Poczekamy na Petera z właściwą częścią prezentacji, a omówimy szczegóły – zaproponował Conrad.

– Tak, oczywiście – odparła.

Sandra i Conrad swobodnie przeszli na tematy zawodowe. Ustalili część kwestii dotyczących kampanii nowego Zgadzali się co do myśli przewodniej. Sandra była już gotowa otwierać szampana, z powodu sukcesu nadchodzącej kampanii. Nagle do sali wszedł Peter i nie wyglądał na zachwyconego. Skrzywił się nieznacznie, gdy zobaczył Sandrę i Conrada konwersujących w najlepsze.

– Zaczęliście beze mnie? – zapytał poirytowanym głosem.

– Oboje byliśmy gotowi. Na razie omówiliśmy kwestie, którymi zazwyczaj się nie zajmujesz – odparł spokojnie Conrad.

– Sądziłem, że dotyczą mnie wszelkie sprawy związane z firmą – fuknął Peter.

– Nie unoś się – powiedział ostrzej Conrad.

– Mogę jeszcze raz przedstawić wszystkie informacje – próbowała załagodzić sprawę Sandra.

– Dobrze, mam nadzieję, że mi to wynagrodzisz – powiedział Peter, patrząc kobiecie prosto w oczy.

Sandra przełknęła ślinę i próbowała skupić się na prezentacji. Dała z siebie wszystko i była zadowolona z efektu swojej pracy. Conrad uśmiechał się i kiwał głową, a Peter w dalszym ciągu siedział naburmuszony.

– Świetna robota! Zdaje mi się, że mamy faworyta – powiedział Conrad.

Sandra uśmiechnęła się z ulgą. Pragnęła rozkoszować się swoimi długo wyczekiwanymi wakacjami i wizją awansu. Zbladła i rozchyliła wargi, gdy usłyszała słowa Petera.

– Nie tak szybko. Sądziłem, że mam tu jeszcze coś do powiedzenia – rzekł Peter z nutą irytacji w głosie. – Potrzebuję czasu do namysłu, a najlepiej myśli mi się podczas poznawania nowych terenów. Dlatego proponuję, żebyś wybrała się z nami na wycieczkę. Umili ci to oczekiwanie na decyzję – dodał łagodniej. Spoglądał znacząco na Sandrę.

Kobieta aż zagotowała się ze złości, ale jej twarzy widniał nadal uprzejmy uśmiech. Czuła bicie swojego serca i nieprzyjemny ucisk w gardle.

– W takim razie zastanów się Peter. Nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać zaproszenie wspólnika. Jestem przekonany, że podejmie właściwą decyzję. Pod każdym względem propozycja kampanii jest do nas dopasowana – dodał Conrad, próbując okazać Sandrze wsparcie.

Sandra pochwyciła przepraszające spojrzenie starszego mężczyzny. Wyglądało się jej, że chciał coś dodać, ale zamilkł.

– Dziękuję. Już po prezentacji, więc mogę sobie pozwolić na wycieczkę – odparła.

– W takim razie widzimy się za piętnaście minut w holu – zarządził Peter.

Sandra skinęła głową i przełknęła ślinę. Nie sądziła, że sprawy potoczą się w ten sposób. Bała się stracić projekt i nie widziała dobrego wyjścia z sytuacji. Poczuła, że traci kontrolę. W myślach prosiła wszechświat o cud. Pobiegła do pokoju i zapakowała kilka niezbędnych rzeczy. Przytłoczona emocjami, nawet nie zapytała o kierunek wycieczki. Peter już czekał, gdy schodziła po schodach.

– Gotowa na wycieczkę do Polonnaruwy? – zapytał, gdy ją zobaczył.

– Tak, choć zawsze bardziej pasjonowała mnie wizja zwiedzania Anuradhapury – wyznała Sandra.

– Podobno Polonnaruwa jest ciekawsza. Poza tym na zwiedzanie jej potrzeba więcej czasu. Jeśli się pospieszymy, zdążymy zobaczyć większość atrakcji przed zmrokiem – odparł Peter.

Po chwili dołączył do nich Conrad. Cała trójka ruszyła wynajętym samochodem w drogę. Udało im się dotrzeć do Polonnaruwy, szybciej niż podejrzewali. Na miejscu postanowili wynająć tuk – tuka, żeby ułatwić sobie zwiedzanie miasta, które było dosyć rozległe. Z racji na konieczność szybszego zwiedzania cała trójka postanowiła odpuścić sobie oglądanie części południowej miasta. Zaczęli od Cytadeli, czyli Pałacu Królewskiego. Ruiny stanowiły pozostałości pałacu, sali audiencyjnej oraz basenu kąpielowego. Sandra nie spodziewała się takiego natłoku turystów. Miała wrażenie, że ludzi było więcej niż ruin. Zwiedzanie w porze deszczowej miało też swoje plusy. Ruiny były pokryte zielonym mchem, który sprawiał, że wyglądały bardziej interesująco. Dalej znaleźli się w Świętym Kwadracie stanowiącym pozostałości po dawnych świątyniach. Pośrodku świątyni Tuparamy stała przepiękna statua Buddy z dwoma wielkimi kamieniami. W Vatadage znajdowały się teraz dwa posągi, niestety pozostałe dwa nie doczekały dzisiejszych czasów. Sandra przechodziła koło pomniejszych świątyń w całkowitym skupieniu. Wyobrażała sobie dawne czasy, w których to miejsce tętniło życiem. Kobieta zatrzymała się przy księdze Gal Pota, która zadziwiała swoją wielkością. Dalej na trasie minęli Miasto Mnichów. Sandra z ciekawością rozglądała się po zapomnianych pomieszczeniach. Kobieta starała się nie mówić zbyt wiele, obawiając się, że zachęci to Petera, do kolejnych kroków. Mężczyzna nie odpuszczał i ciągle zagadywał Sandrę. Na samym końcu miasta, gdzie znajdowała się Gal Vihara, kobieta przetarła oczy ze zdumienia. Spojrzała jeszcze raz, żeby upewnić się, że dobrze widziała. Przy posągu umierającego Buddy stał Janek. Sandra uznała to za swój osobisty cud. Chciała rzucić się mężczyźnie na szyję. W jej głowie powstał szybki plan, jak pozbyć się natrętnego Petera. Wspólnicy pozostali nieznacznie w tyle, a teraz Sandra musiała dobrze wczuć się w rolę. Podeszła do Janka i położyła mu dłoń na ramieniu. Odetchnęła z ulgą, że nie pomyliła dawnego przyjaciela z nikim innym. Odwrócił się i na jej widok uśmiechnął szeroko. Ścisnęło ją w żołądku, a serce zakołatało jej w piersi. Przywitała go buziakiem w policzek i szepnęła mu do ucha:

– Proszę cię, musisz mi pomóc. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.

– Co ty tu robisz? Coś się stało? – zapytał zdezorientowany.

– Próbuję jakoś wybrnąć z niekorzystnej sytuacji, więc proszę, udawaj mojego narzeczonego. Chcę pozbyć się natrętnego typa, ale od niego zależy mój awans – powiedziała szybko kobieta.

– Że co?! Kogo? – powiedział, stanowczo za głośno, Janek.

– Cicho! Widzisz tych dwóch mężczyzn, to moi klienci. Ten młodszy to Peter i chce zaciągnąć mnie do łóżka – powiedziała otwarcie Sandra.

– Nie jestem przekonany, że tak uratuję cię z opresji, ale mogę spróbować.

– Przecież nie złoży nam obojgu niemoralnej propozycji. W końcu to nie film – zaśmiała się gorzko Sandra, ale w jej oczach widać było przerażenie.

– Przykro mi to mówić, ale ten Peter nie wygląda na takiego, co łatwo odpuszcza – odparł Janek, zerkając na nadchodzącego w ich kierunku mężczyznę.

Jan naprężył pierś i wyciągnął rękę, żeby przywitać się z klientem Sandry.

– Jan, narzeczony Sandry – powiedział, wyciągając rękę do Petera, który wpatrywał się w kobietę z konsternacją.

– Doprawdy to twój narzeczony? Skąd się tu wziął? – zapytał z niedowierzaniem Peter.

– Zdecydowałem się na wycieczkę, podczas gdy Sandra zajęła się pracą – odparł Janek.

– Wspaniale się złożyło, że się spotkaliśmy – zaszczebiotała kobieta, biorąc Janka pod ramię.

– Niesamowity przypadek. Sandra nie wspominała o narzeczonym – odparł Peter.

– To świeża sprawa – wyjaśniła kobieta.

– Nie wybraliśmy jeszcze pierścionka – wtrącił Janek.

– Zrobimy to wspólnie. Oświadczyny były niezwykle romantycznie – odparła Sandra.

– Dziewicza plaża, szum wody i blask księżyca – dodał Janek.

– Moje gratulacje – powiedział Peter z przekąsem.

– Dziękujemy – odparła Sandra.

– Myślałem, że masz lepszy gust – powiedział cicho Peter, mierząc Sandrę spojrzeniem.

– Podobno o gustach się nie dyskutuje – odparła kobieta, nie straciwszy rezonu.

– Skoro wycieczka dobiegła końca, narzeczony z pewnością się tobą zaopiekuję. Prześpię się z decyzją dotyczącą kampanii. Dam ci odpowiedź jutro przed południem. Oczekuj na maila – dodał chłodno mężczyzna.

Conrad tylko skinął głową i uśmiechnął się smutno. Sandra nie sądziła, że sprawy potoczą się tak szybko. Nie takiego efektu oczekiwała.

– Powodzenia – powiedział klient na odchodne.

– Z pewnością mi się przyda – odparła Sandra, bardziej do siebie niż do niego.

Zdała sobie sprawę, że rozegrała to zbyt impulsywnie i nie przewidziała reakcji Petera. Teraz martwiła się nie tylko projektem, który wisiał na włosku, ale także tym jak wróci do hotelu.

– Przyjechałem tutaj z wycieczką z biura podróży. Ktoś został wczoraj w Sigiriyi. Myślę, że bez problemu możesz wskoczyć na jego miejsce. Wystarczy, że zadzwonisz do Abebe – powiedział Janek, jakby czytał w myślach kobiety.

– Gdzie się teraz wybieracie? – zapytała Sandra, myśląc intensywnie.

– Mieliśmy jutro jechać Anuradhapury. Wydawało mi się, że byłaś zainteresowana – rzekł Jan zachęcająco.

– Zabieram się z wami. Zawsze chciałam tam pojechać – powiedział zdecydowanie Sandra.

Nie chciała myśleć o tym, co właśnie się wydarzyło. Czuła, że poniosła porażkę, a jej projekt prawdopodobnie przepadł z kretesem, podobnie jak jej awans. Nic już jej nie trzymało w Colombo. Kobieta, wychodząc z hotelu, zabrała wszystkie niezbędne rzeczy. Klucz zostawiła na recepcji z nadzieją, że nie będzie nocowała tam kolejnej nocy. Przynajmniej to poszło zgodnie z planem.

– Uprzedzę cię tylko o czymś, zanim zadzwonisz do Abebe. Mamy już zapewniony nocleg i osoba, która wczoraj zrezygnowała, mieszkała ze mną w pokoju – powiedział Janek.

– Uwierz mi, wolę zostać z tobą niż poniżać się przed Peterem – odparła lekko Sandra.

Kobieta obawiała się, co mógł przynieść im wspólny wieczór. Dotknęła klatki piersiowej i poczuła mocne bicie swojego serca. Sandrę przeszedł dreszcz, na myśl o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdy zostaną sam na sam. Tłumione uczucia znów zaczynały o sobie przypominać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro