7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Peter.

Gdy wstałem z zamiarem nałożenia t-shirtu, nasz wzrok spotkał się. Na widok Starka nogi uginały się pode mną, ale w tym dobrym sensie. Poczułem ciepło w podbrzuszu. Podszedł do mnie. Był bardzo blisko. Nasze ciała były bardzo blisko siebie, ale nie na tyle aby się stykały. Bałem się ruszyć. On chyba też. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Dzieliły nas już tylko milimetry. W ostatniej chwili Stark się wycofał. Spojrzał się na mnie z przerażeniem.

-Prze-Przepraszam.-rzucił szybko i wybiegł z pokoju nie zwracając uwagi na nadal krwawiący nos. Zostałem sam w pokoju, ale nadal czułem jego ręce na swoim torsie i jego ciepły oddech. Tak nie robią przyjaciele. Chyba nie. Teraz miałem pewne wątpliwości co do jego orientacji. Może po prostu robił mi fałszywą nadzieję?

Pov.Stark

Wybiegłem z pokoju. Stchórzyłem. Czułem się okropnie. Nie powinienem. Gdybym przybliżył się jeszcze o parę milimetrów...nasza przyjaźń by się skończyła. Nie miałem pewności, czy zaczęło by się coś innego. Nie chciałem ryzykować. Po prostu się bałem. Mimowolnie znalazłem się pod drzwiami pokoju Steve'a. Zapukałem. Ktoś mi otworzył, ale nie był to Rogers. Przed wejściem wytarłem chusteczką krwawiący nos.

-Em...Jest Steve?-zapytałem.

-Steve! Chodź tu.-spojrzał na mnie z wyrzutem i zawołał chłopaka.

-Tony? Co ty tu robisz? Przyszedłeś, aby mi powiedzieć, że miałem rację? Od początku było widać, że to...

-Zamknij się. Proszę. Chodź raz mi pomóż.-spojrzał na mnie pytająco. Usłyszałem ciche wejdź i po chwili znalazłem się w środku pokoju.

-W takim razie, co zrobiłeś?-zapytał siadając na łóżko. Spojrzałem na Bucky'ego.

-On musi tu być?-zapytałem.

-Tak.-westchnąłem tylko.-Lepiej gadaj co zrobiłeś.

-Zakochałem się.-spuściłem głowę.

-Jeśli to kolejna pusta laska to możesz sobie iść.-powiedział uśmiechając się. Był dla mnie wredniejszy niż wcześniej. No tak...przestaliśmy się kumplować. Usiadłem na fotelu.

-To Peter.-powiedziałem szybko.

-Co?-zapytał nie dowierzając.-Jak to Peter? Jesteś pewny? Ale jak to się stało? I kiedy?-zaczął zadawać pytania, a ja siedziałem tylko i nie miałem pojęcia co powiedzieć.-Odezwij się.-powiedział. Mój wzrok uniósł się. Spojrzałem na niego.

-Nie wiem. To przyszło tak nagle. Gdy widziałem jego tors...ugh.-powiedziałam i zakryłem dłońmi twarz.

-Bez szczegółów. Gdybyś czegoś nie odwalił to by cię tu nie było. Co żeś zrobił?

-Podszedłem do niego. Dzieliły nas milimetry, ale się nie odsunął. Gdy był bardzo blisko, odsunąłem się nagle i wybiegłem z pokoju.

-Ty debilu...-spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Spojrzałem na niego pytająco.-Jeśli się nie odsunął to znaczy, że też mu się podobasz.-zatkało mnie.

-J-Jak to?

-No normalnie. Pozwalał ci się dotykać? Przytulać?

-No tak.

-No to masz odpowiedź. Myślisz, że dla zwykłego przyjaciela by pozwolił? Wiesz, że to boidupa. Dotarłeś do niego. Teraz masz z górki. Leć do niego, a nie siedzisz tu jak jakiś debil.-powiedział. Uświadomił mi właśnie, że mam szanse. Niczym torpeda wyleciałem z pokoju Steve'a i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Stanąłem przed drzwiami i przez chwilę się zawahałem, ale w końcu wszedłem.

-Peter?-zapytałem wchodząc. Odpowiedziała mi głucha cisza.-Peter, jesteś?-zapytałem lecz nigdzie nie było chłopaka. Stanąłem na środku pokoju i nie wiem z jakiego powodu, krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Puściły mi nerwy. Łza spłynęła po moim policzku i upadłem na kolana. Kiedy stałem się taki wrażliwy?

Pov.Peter

Gdy Tony wyszedł z pokoju, zrobiłem to samo. Wyszedłem i skierowałem się do pobliskiego parku. Kiedyś przebywałem tam bardzo często. Zmieniło się to, gdy poznałem Starka. Siedziałem na ławce i myślałem nad tym co się stało. Co mam o tym myśleć? Wszystko dzieje się tak szybko. Za szybko. Wstałem. Pora wracać. Po pięciu minutach znalazłem się przy drzwiach. Usłyszałem coś za nimi. Jakby...płacz? To Tony? Nie, niemożliwe. On nigdy nie płacze. Wszedłem po cichu do pokoju i zauważyłem go na środku pokoju. Siedział na ziemi i płakał. Po prostu płakał. Nie miałem pojęcia co zrobić. Wyglądał tak...bezbronnie. Podszedłem do niego i usiadłem obok. Spojrzał na mnie swoimi czerwonymi od płaczu oczami.

-Chyba musimy pogadać.-powiedziałem. Nie odpowiedział. Po chwili jednak usłyszałem jego głos.

-Ktoś ci się podoba?-zapytał. Wmurowało mnie. No tak. Musiał słyszeć jak Ned śpiewał na stołówce.

-Można tak powiedzieć.

Pov.Stark

-Jest ładna?-zapytałem uśmiechając się smutno. Wytarłem rękawem łzy i ponownie na niego spojrzałem.

-Przystojny.-usłyszałem odpowiedź. Zdziwiłem się.-Jestem gejem.-dodał po chwili. No tak...jak mogłem tego nie zauważyć?-A tobie się ktoś podoba?-zapytał kładąc się na podłodze. Po chwili zrobiłem to samo. Tak chyba robią przyjaciele. Rozmawiają leżąc na podłodze.

-Tak. Chyba tak.-powiedziałem patrząc w sufit.

-Mogę wiedzieć kim jest ta szczęściara?-zapytał. Szczęściara...to ty, głupku...

-Szczęściarz.-poprawiłem go. Czułem na sobie jego wzrok. Patrzył na moją twarz. Nie obróciłem się jednak do niego.

-J-Jesteś gejem? Nigdy mi nie mówiłeś. A poza tym przyprowadzałeś tu laski.-zaśmiał się. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Nie wiem. Chyba tak.-co miałem powiedzieć? Zmieniłem orientację, gdy zobaczyłem jego nagi tors? To bez sensu... Ta rozmowa jest bez sensu... Leżeliśmy obok siebie na podłodze. Nasze ciała były blisko, ale nie na tyle aby się stykały. Co innego nasze dłonie. Spletliśmy nasze palce. Czy to znak, że między nami jest coś więcej? Tak nie robią przyjaciele. Kurwa. Nie robimy nic co robią przyjaciele.-Mogę wiedzieć jak ma na imię?-zadałem to pytanie. Musiałem. Nie dawało mi spokoju.

-Kto?

-Twój wybranek.-odpowiedziałem śmiejąc się smutno. W moich oczach zebrały się łzy. Oby nie zauważył. Nadziej matką głupich.

-Tony...-powiedział przekręcając się na brzuch. Pomimo bólu jaki czuł pod wpływem ruchu, starł łzy lecące po moich policzkach. Chwyciłem jego dłoń i przytrzymałem przy swoim policzku.

-Ale to wszystko głupie.-zaśmiałem się. Spojrzał na mnie pytająco.-No bo podobasz mi się, a ty kochasz kogoś innego.-z moich oczu poleciały kolejne łzy. Puściłem jego dłoń i wstałem do siadu, by po chwili wstać na nogi. Zrobił to samo i podszedł do mnie.

-Przecież ci powiedziałem jak ma na imię.-powiedział i po chwili poczułem przyjemne ciepło na swoich ustach. Jego ciepłe dłonie dotykały moich policzków. Nie wiedziałem jak zareagować, ale oddałem pocałunek. Moje ręce znalazły się na jego biodrach i ruszyły powoli do góry podwijając jego koszulkę. Gdy były pod żebrami, syknął lekko z bólu. No tak, muszę uważać, bo jest poobijany. Między pocałunkami rzuciłem szybkie przepraszam. Po chwili, po jego koszulce nie było już śladu. Znaleźliśmy się na łóżku. Zawisłem nad chłopakiem. Odchylił głowę, abym miał lepszy dostęp. Pocałunkami schodziłem coraz niżej. Zatrzymałem się przy jego bliźnie. Spojrzałem na nią i palcem ją okrążyłem.-N-Nie.-usłyszałem ciche westchnięcie. Wróciłem do jego twarzy i złożyłem krótki pocałunek na jego ustach.-Miałem na myśli nie przestawaj.-uśmiechnąłem się. Pocałunkami zjechałem do pępka i zatrzymałem się przy jego spodniach. Spojrzałem na niego. Widziałem tą samą iskrę w jego oku, której nie mogłem rozgryźć. To było pożądanie. Pozbyłem się swojej koszulki. Spojrzał na mój nagi tors i dotknął go. Błądził po nim dłońmi. Zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Nasze krocza stykały się. Ciche sapnięcia wypełniały pokój i aby je stłumić nasze języki walczyły o dominację. Byliśmy za młodzi i nie gotowi na coś więcej. Mimo tego, że się baliśmy, pozbyliśmy się swoich spodni. Zostaliśmy w samych bokserkach i skarpetkach. Za pozwoleniem dotknąłem jego męskości przez materiał. Usłyszałem głośniejsze sapnięcie. Podobało mi się. Zrobiłem to jeszcze raz. I kolejny. Teraz nie ciche, a głośne sapnięcia wypełniały pokój.

Wniosek:

Tak NIE robią przyjaciele.

*********************************************************************************

1151 słów

Hejka!

No i mamy koniec!

Tak, ja też nie jestem z niego zadowolona no ale cóż...

Może pojawi się jakiś bonusik (dodatkowy rozdział) kiedyś czy coś. Nie wiem.

Tak jak mówiłam: Krótkie coś

Mam nadzieję, że się podobało

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia. ORAZ KOMENTARZE!

Trzymajcie się ciepło, PAA!

ps jeśli ktoś nie widział moich one shotów to to zapraszam :) XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro