Rozdział #28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Cześć kochanie- pocałował mnie w policzek mój chłopak na przywitanie, gdy wsiadłam do samochodu- Coś się stało?

Otarłam wierzchem dłoni spadającą łzę i pokręciłam głową.

- Dowiedziałam się prawdy o mojej rodzinie- powiedziałam.- Okazało się, że moja mama została zamordowana, a ja porwana przez psychopatę.

- Proszę?!- Matt wychylił się przez siedzenie i mnie mocno przytulił- Czasem lepiej żyć w kłamstwie niż znać prawdę, która rani.... Możesz mi potem o tym opowiedzieć? I gdzie jedziemy?

- Możemy na most? Tylko tam potrafię trzeżwo myśleć. Na dodatek dzisiaj przyjeżdża ojeciec z delegacji, a jak na razie nie chcę się z nim spotkać.

...

- Co zamierzasz zrobić?- spytała Eleanor- Wiesz, kiedyś musisz dowiedzieć się całej prawdy. Nikt nie może ciągle przed tobą jej ukrywać!

- To prawda- oderwałam się od barierki- Ale Logan powiedział, że coś wie i się dowiem. A to wszystko już za niedługo. Muszę tylko poczekać.

- Jak myślisz, czego się dowiesz od twojego brata?- spojrzał na mnie Matt. Tak jak prosiłam, pojechaliśmy do mojego ulubionego miejsca. Z drogi zadzwoniłam do El i poprosiłam by też się zjawiła.

- Nie wiem. Powiedział, że znalazł jakieś listy mamy- I nagle przypomniało mi się, że ciągle nie przeczytałam pamiętników!. Jezu, miałam okazję dowiedzieć się czegoś o swojej rodzicielce, a ja o tym zapomniałam. BOSKO!- Pogadajmy o czymś innym, hmm?

- Ah, zapomniałam ci powiedzieć! Kup sobie jakąś ładną sukienkę! Zamówiłam ci urodziny! Oczywiście nie powiem ci gdzie, ale uwierz mi, będziesz zachwycona!- poinformowała mnie przyjaciółka.- Przyjedzie parę osób z naszego grona, Matt, no i twój brat, jak tylko się do niego dodzwonię.

Stanęłam jak wryta. Wszysycy tyle dla mnie zrobili, a ja dla nich nic... nie zasługiwałam na nich. Na pewno nie.

- Zaproś jeszcze Dominika- poprosiłam.- Znaczy James's, bo tak się naprawdę nazywa.

- Chcesz zaprosić... nauczyciela wuefu?- dziewczyna popatrzyła na mnie jak na wariatkę.

- KOGO CHCESZ ZAPROSIĆ?!- wrzasnął Matt- Przecież on nalał ci jakiegoś świństwa do drinka!

- Spokojnie, spotkałam się z nim...

- Co zrobiłaś?!

- To nie on!- krzyknęłam- Pracuje dla FBI, jeśli już musisz wiedzieć! I nie krzycz na mnie! On jest czysty!
 Czy nie może najpierw pozwolić mi wytłumaczyć? Przecież on nic nie wie, a mówi tak jak bym kogoś zabiła!

- Przepraszam- wydukał- Wracamy?

...

- Jesteś już w domu?- usłyszałam pytanie ojca. Na samą myśl, że muszę się z nim spotkać, zebrało mi się na wymioty.

- Tak!- krzyknęłąm słabo.

Weszłam do salonu i aż przetarłam oczy ze zdziwienia. Tata siedział na kuchennym stole z chusteczką w ręku. Miał opuchnięte oczy od płaczu i zapadnięte policzki. Co tu się dzieje?

Szybko do mnie podszedł i mocno przytulił. Cicho załkał w moją szyję, a ja z wahaniem odwzajemniłam uścisk.

- Co się stało?- spytałam, nie wiedząc czego się spodziewać.

- Jak to co się stało! Zmarła Lucy!- odsunął się ode mnie i mocno walnął w policzek.- Myślisz, że jestem bez uczuć!?- Kolejny raz mnie uderzył.

Odsunęłam się od niego gwałtownie i wstrzymałam szloch. Pobiegłam szybko do łazienki i się w niej zamknęłam. Wzięłam pamiętniki i otworzyłam na pierwszej lepszej stronie.

1995, sierpień

Boje się go. Zabił Ninę, to pewne. Zabił moje pierwsze dziecko!

To tyran. Na dodatek jestem drogi raz w ciąży. Nie z nim. Z Tomem. Uciekłam od niego, ale mnie znalazł. Bije mnie. Raz groził mi pistoletem.

Teraz jestem słaba. Jestem pewna, że prędzej czy później mnie zabije.  To tylko kwestia czasu.

Jak poznałam Marcusa...

Przestałam czytać. To było o moim ojcu! Zabił ich pierwsze dziecko?

I czy Logan, nie był dzieciem taty? Kto to jest Tom?

Otworzyłam na kolejnej stronie.

1995, sierpień

Lucy powiedziała, że powinnam to zgłosić na policję. Ale przecież próbowałam! Za każdym razem przystawiał mi pistolet do głowy i groził, że zabije moje drugie dziecko.

Czy chodziło o TĄ Lucy?

Mam jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.

1996, maj

Już urodziłam. Marcus nie wie, że Logan to nie jego dziecko, a ja nie zamierzam mu powiedzieć. Mógłby je zabić.

Planuje ucieczkę razem z siostrą. Może nas nie znajdzie,

Siostra? Pierwsze słyszę!

1997, styczeń.

Urodziła się już Kylie. Jest... taka piękna. Nie zasługuje na takiego ojca i matkę. Zastanawiam się czy jej nie oddać do rodziny zastępczej. Nie mogę sobie pozwolić na postój z powodu dziecka. Goni mnie mafia. Codziennie unikam śmierci.

 Co będzie z Loganem? Zostawię go z ojcem- tyranem. Powinnam się za to smażyć w piekle, ale jak na razie nie wiążę przyszłości z dziećmi. Wiąże przyszłość tylko i wyłącznie z Tomem. On mnie rozumie, chroni. To mężczyzna marzeń. Z nim chcę być.

Matka chciała mnie oddać? Kim jest ten cholerny Tom???

Łzy znowu popłynęły z moich oczu. Biłam pięściami podłogę z bezradności. Ojciec mnie bije, matka chciała mnie oddać, zostałam porwana, brat nie chce mnie znać. Po co w takim razie żyć?

Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby i zadzwoniłam do El. Nie mogłam dłużej żyć w tym domu.

- Hallo, El?

- Cześć, stało się coś?

- Czy mogę u ciebie przenocować?

Cisza.

- Tak.

Zamówiłam taksówkę i gdy podjechała, wyszłam z domu. Ojciec rzucał we mnie wyzwiskami, ale nawet nie zwróciłam na niego uwagi, dopóki nie szarpnął za moje ramię. Walnęłam go w kroczę i czym prędzej uciekłam.

Od dzisiaj zaczynam nowe życie.

Chyba, że jeszcze coś mnie zaskoczy.

 XXX

Wiem, schrzaniłam, przepraszam! Weny brak!

W ciągu tych trzech dni nie-aktywności straciłam pomysł na rozdział [sad minka].

Postaram się pisać lepiej, obiecuję!

Zapraszam też do czytania: Little Secrets, Give Me Hope i You Know What.

Pozdrawiam.

Adria.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro