Rozdział #16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czułam się niezręcznie i głupio gdy tak szłam korytarzem z Dominikiem obok. Nie dlatego, że zrobił to, co zrobił, tylko dlatego, że śmiesznie wyglądał z fioletowym okiem i rozciętą wargą. Co chwilę na niego patrzyłam i uśmiechałam się pod nosem. Wiedziałam, że go to wkurza, dlatego jeszcze bardziej mnie to kręciło. Gdy popatrzył się na mnie z politowaniem, nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Naprawdę, nie wiem co się ze mną działo, ale gdy tak patrzyłam, cała ta sytuacja wydawałam mi się śmieszna. Chłopak był kompletnym idiotą bądź debilem (żeby nie powiedzieć, że jest dupkiem) i trochę mi go było żal. W końcu miał aż tak źle w życiu, iż musiał odreagować na jakieś pijanej nastolatce.

- Uciszysz ty się wreszcie?- usłyszałam, gdy mój śmiech był coraz to bardziej radosny i głośniejszy- Z czego się śmiejesz?

- Z.. hahaha... z ... ciebie-  Mówiłam ze łzami w oczach- Naprawdę niezły plan. Jak dużo już kobiet oszukałeś?

Popatrzył się na mnie najpierw zaskoczony, jednak chwilę później popatrzył się gniewnie. Jego źrenice powiększyły się, a nozdrza rozszerzyły. Był naprawdę wkurzony.

Wziął mnie za rękę i mocno szarpnął. Przystawił mnie do szkolnych szafek i trzymał mocno za ramiona. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Pewnie tylko czekał, żeby zrobić, bo przechodziliśmy przez najmniej uczęszczaną część szkoły. A to dupek!

- Co mi zrobisz?- ujawnił się mój nagły akt odwagi- Jesteśmy w szkole, a ty jesteś skończonym idiotą.

Pchnął mnie jeszcze bardziej do szafki, tym razem bardzo mocno, tak, że mnie bolało. Przybliżył się do mojego policzka, a zaraz potem do ucha i wyszeptał:

- Spróbuj cokolwiek powiedzieć komukolwiek o naszej znajomości, a przysięgam, że skończysz tak samo jak twoja matka. - Moje serce się zatrzymało- Jesteś mądrą dziewczynką, wierzę w ciebie. - oderwał się ode mnie i poszedł w stronę gabinetu dyrektorki.

Stałam tak jeszcze chwilę kompletnie oszołomiona tym, co przed chwilą usłyszałam, a potem się oderwałam od szafek, objęłam ramionami i pozwoliłam sobie kolejny raz uronić łzę.

................................

Zapukałam parę razy, a po chwili usłyszałam "proszę", więc pchnęłam klamkę.

Przede mną znajdował się gabinet dyrektorki. Znajdowało się w nim duże biurko na środku sali oraz dwie szafki rozciągające się na duże ściany koloru zielonego. Na nich znajdowały się kwiatki, chyba róże (czyżby nasza pani dyrektor miała cichcego wielbiciela?).

-Proszę usiądź, Kylie- powiedziała kobieta wskazując na krzesło obok Dominika.

Posłusznie zajęłam miejsce i próbowałam wyglądać na jak najmniej zestresowaną całą tą sytuacją. Nie wiedziałam jak Dominik naściemniał dyrektorce, ale szczerze- chciałam jak najszybciej na to wszystko przytaknąć, czy nawet ponieść konsekwencje. Bałam się go. Naprawdę mnie przerażał.

- No więc, Kylie.- zaczęła kobieta- Dlaczego zaatakowałaś nowego nauczyciela wf?

Już kiedy miałam się odezwać, chłopak zaczął mnie usprawiedliwiać.

- Ja, naprawdę... Głupia sytuacja... Kylie po drodze przez szkołę, powiedziała mi dlaczego zrobiła coś tak okropnego- w myślach przewróciłam oczami- Otóż, podobno kiedyś spotkała mężczyznę, bardzo podobnego do mnie, który chciał jej ukraść torebkę. Ale spokojnie. Wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Powiedziałem jej, że to niemożliwe bym był to ja, bo przecież jestem nowy w mieście... I... Przeprosiła mnie i powiedziała, że już nigdy się to nie powtórzy.

Dyrektorka popatrzyła się na mnie badawczo i tak jakby dla upewnienia się zapytała:

- Czy to prawda, Kylie? Wytłumaczyliście to sobie?

Bałam się odpowiedzieć inaczej, niż chciał Dominik. Nie wiem do czego był zdolny i szczerze nie chciałabym wiedzieć i poczuć tego na własnej skórze. Dlatego właśnie przytaknęłam.

- No dobrze- Czyżby dyra mi odpuściła? Zdarzył się cud?- Oczywiście nie ujdzie ci to płazem Kylie- Fak, fak, fak!- Będziesz codziennie robiła coś na rzecz szkoły- Właśnie w myślach walę się w łeb- Jeśli wszystko dobrze wykonasz, to każdy zapomni o tej sprawie. Teraz proszę przeproś nauczyciela.- No chyba se pani jaja ze mnie robi!

- Nie!- Nie zdążam się pochamować.

- Kylie, co to miało znaczyć?!?- zapytała wściekła już dyrektorka.

- E... przypomniało mi się, że... dzisiaj jest kartkówka z angielskiego, a ja nie jestem przygotowana!- szybko się tłumaczę i zaraz potem odwracam w stronę nauczyciela- Przepraszam pana za tą okropną pomyłkę. Już nigdy nie pomylę pana z jakimś starym zboczeńcem.

Wzięłam torbę, podniosłam się z krzesła i zostawiłam tak wszystkich w kompletnym oszołomieniu.

..................................................................

- Kylie możemy porozmawiać?- usłyszałam głos za sobą. Dlaczego wszyscy zachodzą mnie od tyłu?

Popatrzyłam się z rozmarzeniem na moją kanapkę, bowiem znajdowałam się właśnie w stołówce. Wiedziałam, że będę musiała z nim prędzej czy później porozmawiać, ale naprawdę, teraz!  Jestem głodna! Jak jestem zestresowana to dużo jem. I właśnie to robię w tej chwili człowieku !!!

- Dobra- westchnęłam i wstałam z ławki. Przeprosiłam dziewczyny przy stole i poszłam za Mattem- Musimy porozmawiać.

Gdy doszliśmy do jakiejś pustej klasy chłopak się zatrzymał i pozwolił mi do niej wejść. Chwilę później zamknął drzwi na klucz, którego wcześniej nie zauważyłam.

- OK, po co zamykasz?- zapytałam się. jednak gdy chłopak milczał, wrzasnęłam- Odpowiedz !!!

- Zamknij się bo ktoś cię usłyszy.- Otwarłam szeroko buzię- No, co? Myślisz, że tylko ty masz cięty język?

- Dobra, ty nie chcesz zacząć, to ja zacznę... Co się stało, gdy znalazłeś mnie w tej alejce?

- Zawiozłem cię do domu.- odpowiedział spokojnie, jednak udało mi się wyczuć kłamliwą nutę w jego wypowiedzi.

- Nie kłam! Gadaj, co się wydarzyło! - moje nerwy kolejny raz zaczęły puszczać- Słuchaj, mam już po dziurki w nosie okłamywania, więc gadaj albo uznam, że nasza konwersacja nie ma sensu.

- Dobra! Nie naciskaj kochanie- śmieje się- Chcesz wiedzieć, co było po tym?- uśmiech znika z jego twarzy- Zawiozłem cię do domu.

Nie, ja nie wytrzymam.. Nie dam razy słuchać więcej tego palanta! Tępy debil, któy nie potrafi się wysłowić. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:

- Nie musimy rozmawiać.

Po czym chwyciłam za drzwi i je pchnęłam, jednak nie ruszyły się z miejsca. Zaskoczona spróbowałam jeszcze raz, ale na próżno. Po chwili usłyszałam, jak Matt wybucha niekontrolowanym śmiechem.

- Naprawdę masz słabą pamięć- wymachuje mi przy oczach kluczykiem i zaczyna się do mnie przybliżać. Stoję tak w miejscy niewzruszona. Nie może przetrzymywać mnie w szkole. Nawet głupi wie, że to nie wypali.- Mówił ci ktoś, że jesteś ładna?

OK, tego się kompletnie nie spodziewałam. Kolejny raz sobie robił ze mnie jaja? To już się staje nudne.

- Zapomniałem, że każdy ci to mówi- Uśmiecha się do mnie łobuzersko, jednak gdy widzi jak na niego patrzę (odraza i znudzenie w jednym) przestaje i przybliża się do mnie jeszcze bardziej. Ja również podchodzę krok w jego stronę i gdy już prawie stykami się ustami, odrywam się i wyszarpuję mu z ręki klucz.

- Ej!- wrzeszczy zaskoczony- Kylie!... To było dobre. Muszę to kiedyś na kimś zastosować...

Popycham go w tył i otwieram drzwi. Kiedy już mam wybiec, on szybko chwyta mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. Jest na tyle blisko bym mogła spokojnie stwierdzić jaki ma kolor oczu. Powoli zaczyna się do mnie przybliżać, aż wkońcu nasze usta się spotykają...

 .................................................................................................................................

Hej,, hej, hej !!! Dziękuję za czytanie i lajkowanie! Mamy blisko 6900 wyświetleń. Proszę komentujcie i piszcie do mnie czego oczekujecie w następnych rozdziałach. Wszystkie propozycję biorę pod uwagę!

I jeszcze jedno: Ten rozdział dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce ----. Proszę nie przejmuj się. Wszystko co niby jest złe zawsze się dobrze kończy i będzie to w twoim przypadku tak samo jak w Kylie.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

Adri.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro