1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Clint Barton to zawsze uśmiechnięty mężczyzna. Nikt nigdy nie widział go, gdy płakał lub gdy miał zły humor. Może dlatego, że nikt nie spędza z nim wolnych chwil na szczerej rozmowie? Każdy w wieży ma swoje obowiązki i nieustannie są zajęci. Tylko to co dziwi Clinta to jest to, że jedyny wolny czas jaki spędza ze swoimi przyjaciółmi to co sobotnie imprezy, gdy nie ma żadnej misji. Może więc ich nazwać przyjaciółmi? Mimo, że przez swoje żarty i głupkowate zachowanie, często jest w centrum uwagi to i tak czuje się niczym cień.

Nikt nigdy nie potrafi odebrać jego słów na poważnie. No bo to przecież głupi Clint, który zawsze żartuje. Mężczyzna nigdy nie prosił o pomoc. Nawet jak by poprosił to i tak by jej nie dostał. Przecież złe samopoczucie to jego problem, a nie innych. Postanowił, że złe emocje zostawi dla siebie przykrywając je swoim głupkowatym zachowaniem.

Od dziecka miał głupie pomysły. Od dziecka zawsze to on był ten dziwny w rodzinie. Od dziecka to on był ten głupi w szkole. Jego pomysły najczęściej kończyły się źle. Złamana noga, ręka. Lecz pewnego dnia zawiódł całą rodzinę. Wystarczył jeden moment, aby jego idealna rodzina zalała się falą wstydu. Wystarczył jestem moment, aby jego rodzina straciła dobrą reputację. Mimo, ze te czasy minęły. Nadal dręczy go to, że po prostu jest inny. Ale czy może nazwać się innym? Przecież to tylko inna orientacja. Przecież ma znajomych, którzy są gejami...

***15 lat temu***

-Myślałeś, że się nie dowiemy? Co ty sobie wyobrażałeś?! Od początku wiedziałam, że jesteś inny od reszty! Czemu ty nie możesz być normalny? Wiesz jaki to wstyd mieć syna geja? Nawet nie wiesz jak zhańbiłeś rodzinę!-piętnastoletni Clint słuchał matki ze łzami w oczach, podczas gdy jego ojciec zaczął go bić.

-Może wpierdol cię czegoś nauczy.-powiedział groźnym tonem pan Barton i zaczął okładać pięściami swojego syna.

Te wspomnienie wracało coraz częściej. Za każdym razem, gdy myślał nad swoim życiem i swoją drugą połówką, której nie miał, bo zwyczajnie bał się ją mieć. Coraz częściej nie spał, ponieważ bał się, że zobaczy w koszmarze bezbronnego siebie i zawiedzione miny swojej rodziny. W takich momentach potrzebował kogoś. Potrzebował dobrego słowa, ale i tak nie prosił o pomoc. Zamiast prosić o ratunek, wolał pomagać dla innych. Taki był po prostu Clint.

***

Pov.Clint

-Jak ty to robisz, że zawsze jesteś taki uśmiechnięty?-usłyszałem kobiecy głos i lekkie szturchnięcie. No tak...sobota. Cóż za ironia, że zapomniałem, że jestem na imprezie. Nat wybudziła mnie z transu, a ja od razu nałożyłem maskę z najbardziej szczerym uśmiechem jaki potrafiłem zrobić. Wszystkie oczy w pomieszczeniu były skierowane w moją stronę. Mimo, że byłem do tego przyzwyczajony tak w tej sytuacji nie czułem się komfortowo.

-Po prostu nie jestem Starkiem.-rzuciłem szybkim żarcikiem, który mnie nawet nie bawił, ale lekko podpite towarzystwo już tak. Dostali odpowiedź i od razu poszedłem w zapomnienie. Zajęli się sobą i zaczęli rozmawiać, wykluczając mnie z dyskusji. No bo kto chce słuchać głupiego Clinta, który wszystko obraca w żart?

Musiałem zająć sobie czymś głowę. Postanowiłem, że poobserwuję Starka i Petera. Niedługo miałem zacząć ich ze sobą swatać. Od dawna widzę jak na siebie patrzą i wzdychają za plecami. Jak zawsze każdy z nich boi się zrobić ten pierwszy krok.

***

-A ty co? Nie zabawiasz towarzystwa jak zawsze?-usłyszałem tym razem męski głos. Jak mogłem nie zauważyć, że idzie do mnie obiekt, który miałem obserwować? No tak...kolejny raz pogrążyłem się w myślach.

-Są na tyle napici, że mogą zabawiać się sami.-powiedziałem i wziąłem solidny łyk napoju z mojego kubka. Nawet nie chciało mi się udawać, że wszystko jest w porządku.

-Clint i zły humor? Nieprawdopodobne. Przecież zawsze jesteś uśmiechnięty.-zirytowałem się lekko, ale nie pozwoliłem, aby wybił mnie z równowagi. I tak nikt nas nie słyszał. Nie dość, że było głośno przez muzykę to jeszcze byliśmy w kuchni.

-Uśmiechnięty może tak. Jednak nikt nie wie co kryje się za tą maską, Stark.-powiedziałem to. Kurwa powiedziałem. Jak mogłem? I to dla niego...-Yh...Przepraszam.-postawiłem kubek na blacie. Ręką przejechałem po swojej twarzy i skierowałem się do wyjścia lecz po chwili poczułem rękę ściskającą mój nadgarstek. Mimowolnie kolejne wspomnienia wróciły, a w moich oczach zagościły łzy. Kurwa, Clint jesteś dorosły. Masz 30 lat. Nie możesz płakać. Tony obrócił mnie w swoją stronę, ale nie chciałem by widział moje łzy. Spuściłem głowę, a mój wzrok wylądował na nadal ściskanym nadgarstku. W mojej głowie pojawiały się przebłyski wspólnych chwil w ojcem. Każde wspomnienie z nim związane było o przemocy kierowanej w moją stronę. Poczułem ulgę, gdy o dwa lata starszy mężczyzna puścił moją rękę.

Pov.Stark

Nie spodziewałem się, że zawsze uśmiechnięty Clint może mieć gorsze dni. Było to w mojej głowie po prostu nie do wyobrażenia. Gdy już wychodził, chwyciłem jego nadgarstek. Zauważyłem w jego zachowaniu coś dziwnego. Jakby bał się dotyku. Obróciłem go w swoją stronę, ale szybko spuścił głowę i spojrzał na moją dłoń zaciskającą nadal jego nadgarstek. Poczułem kroplę na swojej ręce. Płakał. Nigdy nie przypuszczałbym, że Clint mógłby płakać. Wiem, że jest człowiekiem jak każdy, ale załamany Clint to nieczęsty widok. Można powiedzieć, że nikt nie widział go załamanego. To po prostu łamało serce.

Mężczyzna puścił nadgarstek kolegi. Tamten stał jednak nadal w bezruchu. Tony podszedł bliżej Clinta, który wyczuł ruch ze strony starszego i lekko się odsunął. Mimo to, Stark nie ustąpił i chwycił podbródek lekko niższego mężczyzny i skierował tak, aby patrzyli sobie w oczy. Widok łez w oczach Clinta dla Starka był częsty, ale te łzy zawsze były spowodowane śmiechem. Teraz jednak sytuacja była odwrotna. Niewiele myśląc Tony przyciągnął do siebie łucznika i zamknął w szczelnym uścisku.

Czy Clint właśnie zdobył swojego prawdziwego przyjaciela?

****************************************************************************

930 słów

Hejka!

No długo czekać nie musieliście XD

O to pierwszy rozdział

Taki trochę sad no, ale cieszcie się, że jest.

Mam nadzieję, że się podobał! <3

Drugi rozdział wleci...idk kiedy XD

Trzymajcie się ciepło, PAA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro