Rozdział 14⭐

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Landon*24czerwca

Przytuliłem do siebie Elosie znacznie mocniej niż przed chwilą i swoją rękę położyłem na brzuchu dziewczyny. Kurewsko nie chciało mi się wstać, a już zwłaszcza, gdy mój umysł nawiedziła myśl, że dziś będzie kolejny dzień w którym będziemy się kłócić.

Kłótnie z Elosie wyciągały ze mnie dużo energii.

Przesunąłem palcami po pofałdowanej, piżamowej koszulce dziewczyny i obciągnąłem ją niżej zanim znów położyłem rękę na poprzednim miejscu. Korciło mnie jednak żeby przejechać ręką po jej delikatnej skórze, żeby poczuć te dreszcze przechodzące przez całe ciało i ciepło rozchodzące się u dołu brzucha.

Jednym palcem, tylko jednym, dotknąłem jej uda, w miejscu gdzie kończyła się jej koszulka. Jej skóra była tak przyjemnie ciepła, delikatna, nie mogłem się oprzeć żeby nie przejechać nim wyżej. Wydaje mi się, że zrobiłbym naprawdę dużo, aby móc dotykać jej w nieskończoność. Podwinąłem rąbek jej koszulki w miejscu gdzie zaczynało się jej biodro i przejechałem palcem po materiale jej majtek.

–Landon?

–Hm?

–Co robisz?

Spojrzałem na dziewczynę, która leży obok mnie, delikatnie uśmiechnięta w ten zadziorny sposób.

–Dotykam cię? –odpowiadam pytaniem. –Straciłaś czucie czy co?

–Nie. Chodzi mi... Obchodzisz się ze mną jak z jajkiem– zaczęła się śmiać.– Wiesz przecież, że nie chodzi mi o seks. Nie musimy się ze sobą od razu przespać, żeby pokazać, że nam na sobie zależy.

Powiedzieć, że wpatrywałem się w dziewczynę ze zdziwieniem, to teraz mało.

–Nie chciałem się z tobą przespać– wyjaśniam. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę jak to brzmi. –To znaczy, nie chodzi o to, że bym tego nie chciał przez ciebie, że jesteś brzydka albo coś. Nie! Nie! Chodzi mi o to, że przecież znamy się tak krótko i.. No wiesz.. Kurwa, nawet nie umiem się przy tobie wysłowić, tylko jąkam się jak jakiś piętnastolatek, który pierwszy raz ma dziewczynę w łóżku
–przewracam oczami. Odsunąłem się od dziewczyny kawałek, a słysząc jej śmiech, podniosłem na nią wzrok.– Z czego się śmiejesz, El?

–Jesteś taki uroczy, gdy jesteś zmieszany–tłumaczy. Elosie usiadła w pozycji siedzącej i złapała moją rękę, więc spojrzałem na nią jak na wariatkę. –Nie musimy się spieszyć. Możemy przecież zaczekać do ślubu–
i wybuchnęła śmiechem.

–Ha ha– mruknąłem. –Wstałaś pięć  minut temu, a mam cię już dość.

Wyszarpnąłem rękę z uścisku El i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej koszulkę i krótkie spodenki, z szuflady poniżej wyciągnąłem czyste bokserki i zatrzasnąłem drzwiczki i szufladę.

–Możesz skorzystać z tej łazienki– mówię głośno. –Pójdę do tej na dole.

–Landon, nie bądź na mnie zły– słyszę, gdy zamierzałem przekroczyć już próg drzwi. –To były tylko żarty.

–Przecież nie jestem zły, El. Oboje mamy to samo zdanie, jak mniemam– odpowiadam i wychodzę.– Mam nadzieję– dodaję już szeptem.

*

Kaskady wody spływające od czubka mojej głowy aż do stóp były dla mnie zbawieniem.

Nie wiem czemu tak kurwa zareagowałem. Jakbym chciał przespać się z Elosie to co? To znaczy, kurwa, jasne, że chcę, jest piękna, ma piękną figurę i jest dla mnie tak kurewsko dobra, że byłbym głupcem, jeśli nie czułbym do niej tego przyciągania.

Ale sęk w tym, że Elosie nie podoba mi się w sensie seksualnym. Nie tylko.

Co ty gadasz, Landon! Nie jesteś gotowy, żeby zaczynać coś z kobietą! - krzyczy na mnie podświadomość.

–A może właśnie jestem?– odpowiadam jej. –Może to już ten czas, żebym rozbił tą jebaną skorupę. Przecież Elosie jest idealna. Co ja w ogóle pierdole– kończę pogadankę z samym sobą. –Gadam do siebie. No, kurwa, gadam.

Zakryłem twarz dłońmi i szybko wyszedłem spod prysznica. Pokój był pusty więc spobodnie się ubrałem i zanim ktokolwiek mógłby tu wparować, wbiegłem do pokoju Niall'a.

–Fajnie, że pukasz–komentuje chłopak, stojąc w bokserkach i przebierając koszulki. –Przecież mógłbym stać w samych bokserkach.

–Nie mam czasu na pierdoły, Nii– szepczę. Upewniłem się, że drzwi są zamknięte, gdy Niall patrzył na mnie jak na kogoś obłąkanego. Podszedłem do niego dość blisko, sam dziwiłem się swojemu zachowaniu. –Mogłem się zakochać?

Niall spojrzał na mnie inaczej. Nie widać już było w jego oczach zdziwienia czy szaleństwa, jedynie troskę.

–Oczywiście, że mogłeś– śmieje się.– Usiądź. Powiedz o co chodzi.

–Nie wiem–wyznaję.– Myślałem... Myślałem, że to może już czas, odpowiedni czas żebym ją do siebie dopuścił.

–Mówisz o Elosie?– skinam. – Mówiłem Ci to przecież od początku. Elosie to świetna dziewczyna i potrafi do ciebie dotrzeć. Zależy Ci na niej, co ci szkodzi spróbować? Jeśli nie będziesz czuł się na siłach, jestem pewny, że El zrozumie to w stu procentach.

–Nie chcę zaczynać z nią czegoś, co nie wiem czy zniosę za dwa tygodnie– prycham. –To by było trochę tak jakby była moim szczurem laboratoryjnym.

–Lan...

–A co jeśli nie dam rady? – przerywam mu. –Jeśli znów... Znów wejdę w tą falę żałoby i zniknę? Przecież nie mogę jej traktować w ten sposób, a jak sobie to wyobrażasz? Że nagle zapomnę, że tęsknię za Tessą?

–Nie wyobrażam sobie byś kiedykolwiek mógł przestać tęsknić za Tessą. I Elosie też napewno to wie. Ale najlepiej będzie, gdy porozmawiacie.

–Tak–odpowiedziałem szybko.– Porozmawiamy.

*

–Mówiąc, że dokończę kanapkę, miałam na myśli, że dokończę ją w kuchni– śmiała się El, gdy ciągnąłem ją za wolną rękę do auta. Prawieże na siłę posadziłem ją na siedzeniu pasażera, a sam wbiegłem za kierownicę i odpaliłem auto.

–Okej. Powiesz coś?

–Później–mruknąłem, dalej biegając w głowie za gonitwą myśli.

Co jeśli mój pomysł był idiotyczny? Co jeśli się ośmieszę? Kurwa, Landon, co ty robisz!?

–Ah, więc wyciągnąłeś mnie z domu, żeby pojeździć ze mną w ciszy. Okej.

–Po prostu poczekaj chwilę– jęknąłem rozdrażniony. Skręciłem w stronę mostu.

–Gdzie jedziemy?

–Dowiesz się, gdy dojedziemy. Proszę cię, El, zaczekaj.

*

–Chcesz mnie stąd zrzucić?

–Często przychodziłem tu, gdy czegoś w życiu nie rozumiałem– wytłumaczyłem. Spoglądałem teraz w kierunku rzeki.– Rzeka wydaje się jakby rozumiała wszystko. Jest tak wielka, że ma w sobie odpowiedzi na każde pytanie, trzeba po nie tylko sięgnąć.

–Landon...–szepnęła. Poczułem teraz jak jej dłonie zaciskają się na moich przedramieniach. –Przerabialiśmy to. Spokojnie. Nie potrzebujesz tych odpowiedzi, zostawiasz stare życie za sobą.

–Nie mówię o biznesie, El– zaśmiałem się. –Mówię o nas. O tym co nas łączy i o tym czego nie rozumiem. W końcu... Jest między nami tyle pytań postawionych bez odpowiedzi.

–Jeśli czujesz się przeze mnie osaczony, możesz mi to powiedzieć, a nie skoczyć z mostu. Wróćmy do auta, Landon.

–Nie będę skakał z mostu, El. Chyba, że Ty skoczysz, to skoczę za tobą.

–Nie rozumiem. Przecież mówiłam Ci, że z niczym nie musisz się spieszyć. Nie potrzebuję twojej decyzji na już, jestem obok ciebie i...

–Właśnie o to chodzi!–krzyczę, wyrzucając ręce w powietrze z euforii. –Chcę decyzji na już, chcę ciebie na już! Zmarnowałem tyle czasu w swoim życiu, myśląc, że miłość ani te kłopotliwe uczucia nie są mi potrzebne. Spędziłem życie na odgananiu od siebie szczęścia. Potem poznałem Tessę i uświadomiłem sobie jak wielki błąd robiłem unikając tego, co w życiu najlepsze–spojrzałem w stronę rzeki i przymknąłem na chwilę oczy, chcąc dobrze ubrać w słowo to, co czuję. –Byłem jak ta rzeka. Płynąłem dalej, bo pchał mnie nurt. Ale w tym rejsie nie było żadnego życia, dopóki nie próbowałem go sobie odebrać. Choć właściwie to tego nie planowałem.

–Czyli... Chcesz mi powiedzieć..

–Chcę Ci powiedzieć, El, że choćbym miał być obok ciebie przez minutę, chcę tam być! Chcę żeby ta decyzja przestała nade mną wisieć, jak robi to od kilku długich dni i... Chcę żeby mój rejs miał jakiś cel, a nie był pchany tylko dlatego, że nie odebrałem sobie życia, gdy naprawdę miałem taki zamiar.

Złapałem delikatnie policzki dziewczyny i tak intensywnie jak tylko mogłem wbiłem wzrok w oczy dziewczyny.

–Bądź ze mną, El. Pomóż mi na tym jebanym statku, bo bez ciebie on zatonie.

–Na twoim statku nie mogę Ci pomóc, kochanie– szepnęła. Iskierki w moich oczach napewno zbladły. –Twoje życie, twoje pogodzenie się z nim i twój nowy start zależą tylko od ciebie. Zrobisz to, gdy będziesz gotowy. Ale mogę być twoją szalupą ratunkową i pozwolić ci podryfować, byś odpoczął i znalazł siły na walkę z tym co masz po tamtym życiu.

–Jesteś, kurwa, idealna–szepnąłem, lekko wybuchając śmiechem w usta dziewczyny.

–A ty jesteś, kurwa, całkiem romantyczny.

Ręce dziewczyny owinięte wokół mojej szyi odebrały mi zdolność myślenia. Gdy staliśmy tak, całując się, poczułem jak poziom stresu nagle spada. Jak moje ciało uwalnia się od jednego łańcucha, którym przykute było na dnie oceanu.

Jakby Elosie była tak długo i tak mocno potrzebnym mi kluczem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro