Rozdział 17⭐

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Tess*Następny dzień

Rano Liam czuł się gorzej. Wszyscy od razu zawiśliśmy nad jego łóżkiem służąc pomocą, chłopcy proponowali, że zawiozą go do szpitala, ja proponowałam cokolwiek co by poprawiło jego samopoczucie. Niczego jednak od nas nie chciał.

Widziałam jak jego twarz pogrążona była w bólu i jak starał się to ukrywać pod uśmiechem, który nie schodził z jego ust. Chłopcy często wysyłali mnie po herbaty, leki przeciwbólowe itd, żeby Liam mógł spokojnie wyrazić swój ból. Nie udawać.

Nikt nie wiedział kto dźgnął Liam'a, ale chłopcy podejrzewają, że za tym wszystkim zaczynając od pogróżek, stoi jakiś gang. Bulls czy jakoś tak. Pytanie tylko czemu to wszystko robią?
Czemu bawili się Kate? Czemu wysyłali listy? Czemu zabili Kate i jak weszli do domu? Czemu dźgneli Liam'a? I czemu tylko dźgneli, a nie zabili?
Odpowiedzi miały wkrótce nadejść.

Koniec końców Liam nie zgodził się żebyśmy zawieźli go do szpitala nawet gdy na jego czole wystąpiły poty, a gorączka sięgnęła czterdziestu jeden stopni.

–Musimy zawieść go do szpitala, Landon. To już nie są żarty– mówię cicho, zaglądając do Liam'a przez drzwi.

–Myślisz, że nie wiem? Ale Liam się nie zgadza, nie zrobię tego wbrew jemu–syczy łapiąc się za włosy.

–Ważniejsza dla ciebie jest jego duma czy jego życie? Myślisz co mówisz?

–Gdybym mógł sam zapakował bym go do auta i zawiózł, ale nic nie mogę zrobić Tess.

–Może lekarz mógłby przyjechać tu? Zresztą, Liam jest tak słaby, że dałbyś radę wsadzić go do auta i nie zrobiłby ci nic.

–To jest myśl.

–Chcesz to zrobić? –dziwię się. Landon, który szanuje zdanie swoich przyjaciół ponad wszystko, który jest lojalny wobec nich, chce zrobić jednemu to co jest wbrew jego woli?

–Mam inne wyjście żeby mieć pewność, że nie zejdzie mi w swojej sypialni, Tess?

–Dobrze robisz, skarbie.

Widziałam jak Landona pochłaniał stres związany z całą tą gównianą sytuacją. Widziałam jak ukrywał to przede mną myśląc, że nie poradzę sobie z tym, ale ja byłam silna. Od początku.

*

Landon zamierzał przywieźć lekarza do domu wieczorem, mam tylko nadzieję, że nie porwie go z przychodni i nie przywiezie go z pistoletem przystawionym do jego skroni. Ale to tylko moje wyobrażenia, tak właśnie mogło się stać, znając Landon'a...

–Jadę po lekarza, chłopcy– Landon powiedział zakładając kurtkę. Niall od razu zjawił się w korytarzu obok mnie. –Nie spuszczaj Tessy z oka. I niech żadne z was nie wychodzi na dwór, jest już ciemno. Wrócę z Char niedługo–zatrzasnął drzwi za sobą bez pożegnania mnie, zostawiając mnie z głupią myślą kto to jest Char?

–Char? –odzywam się do Niall'a, który gestem głowy woła mnie do salonu.

–Zajrzę do Liam'a–odpowiada z całkowitą ignorancją.

–Niall kim jest Char?

–To lekarka. Pomaga nam właśnie w takich sytuacjach, kiedy nie możemy iść do lekarza albo do szpitala bez oskarżeń o przestępstwie– tłumaczy wchodząc po schodach na piętro.

–Więc Char to wasza.. Przyjaciółka– prostuje idąc za nim. Nic nie mogę poradzić na zazdrość, którą czuje na samą myśl o tym że Char będzie z Landon'em w samochodzie.

–Tak. To nasza przyjaciółka, chyba można to tak nazwać. Posprzątam trochę u Liam'a.

Nasza rozmowa się urywa, gdy Niall przyśpiesza kroku i zamyka się w pokoju Liam'a. Zostawiając mnie na korytarzu ze swoimi myślami.
Czyli Landon pojechał teraz po swoją przyjaciółkę, która bardzo wiele razy im pomagała. Mm, wcale nie jestem zazdrosna!
Wcale.

*Landon.

Zatrzymałem się pod domem, byłem pewny, że Charlotte nie będzie chciała rozmawiać ze mną w przychodni. Cóż, byłem znany.

Wyszukałem jej numer w swoich kontaktach po wpisaniu imienia.

–Halo?

–Cześć. Tu Landon–odezwałem się.

–Landon Carson! Miałam nadzieję, że nigdy nie będziecie potrzebować już mojej pomocy.

Śmiech Charlotte ożywił moje myśli, pomyślałem od razu jak dawno go nie słyszałem.

–Potrzebujemy pomocy, Char– odparłem opierając łokieć na podłokietniku. Drugą ręką ściszyłem mocniej działające radio.

–Przyjedź pod dom, nie stawaj pod przychodnią. Będę tam za dwadzieścia minut.

–Jestem już u ciebie–zaśmiałem się. Charlotte zrobiła to samo. Zapewniła mnie, że zjawi się najszybciej jak będzie mogła i rozłączyła się każąc mi czekać.

A więc czekałem.

Dawno nie widziałem tej dziewczyny. Zrobiło na mnie wrażenie jak wygląda teraz. Zmieniła się przez te dwa lata, nie to, że za nią nie tęskniłem, ale szkoda, że musimy znów się spotykać w takich okolicznościach. Dziewczyna wsiadła do mojego samochodu od strony pasażera, kładąc wielką torbę lekarską na swoich nagich kolanach. Ubrana była w brązowy płaszcz który przykrywał ciemną sukienkę.

–Landon Carson– uśmiechnęła się.

–W pełnej okazałości.

Zaśmialiśmy się oboje zanim Charlotte mocno mnie przytuliła.

–Jedźmy. Podejrzewam, że to coś ważnego skoro aż po mnie przyjechałeś–powiedziała. Od razu zapięła swój pas, przełożyła wielką torbę na wycieraczkę i złożone razem nogi skierowała w moją stronę. Wyjechałem na drogę, nie patrzyłem ani razu na ograniczenia prędkości. – Nie pędź tak, bo to nam będę musiała zaraz pomóc.

–Przepraszam, to stres– zwolniłem. Został jeszcze kawał drogi do mojego domu, miałem nadzieję, że Char nie zacznie wypytywać o moje życie.

–Więc, który z chłopaków potrzebuje pomocy? Bo mam rozumieć że z tobą wszystko okej skoro jesteś tu.

–Liam. Został dźgnięty nożem.

–Kiedy?

–Wczoraj.

–Wczoraj?!

–Właściwie to w nocy– poprawiłem się zmieniając bieg. –Wyszedł na dwór nie wiem po co, i ktoś go zaszedł. Dźgnął go nożem. Potem próbował się sam opatrzyć i narobił hałasu więc obudził nas wszystkich. Tessa go zszyła całkiem dobrze, ale ma gorączkę i..

–Chwila? Jakaś laska do łóżka któregoś z was, bez uprawnień zszyła ranę Liam'a? Pojebało was!?

–Tess to nie laska do łóżka któregoś z nas Char–posłałem jej wzrok mówiący 'powtórz to a cie zabije' i wróciłem wzrokiem na drogę. –To moja dziewczyna i lepiej używaj szacunku jak o niej mówisz kurwa.

–Carson ma dziewczynę–zaśmiała się.– Cholera ile to się zmieniło! Myślałam że od czasu Kate już ni...

–Nie wypowiadaj jej pieprznego imienia–warknąłem. Na samą myśl o tej suce dostawałem ataku gniewu.

–Pieprzonego? Coś się zmieniło?

–Dużo się zmieniło, Char. Twój mózg nie pojmie tego w pięć minut zanim dojedziemy do domu więc nie zmierzam Ci nic opowiadać. Po prostu proszę cię żebyś opatrzyła Liam'a i zachowała wszystko dla siebie.

Powiedziałem to wszystko na jednym wydechu skręcając w ulice na której mieszkam. Potem w ciszy zaparkowałem na podjeździe i wysiedliśmy z auta.

Char może i była wścibska i lubiła dużo wiedzieć ale była profesjonalistką. Oddzielała życie prywatne od pracy.

–Nie tam– złapałem dziewczynę za rękę kiedy chciała iść na tył domu.– Możemy wejść przodem, normalnie.

Wprowadziłem ją do domu, zamknąłem za nami drzwi i zupełnie szczerze mówię, że zapomniałem puścić ręki Charlotte kiedy stanęliśmy w salonie.

–Charlotte! –zawołał uśmiechnięty Niall, który siedział obok Tessy na kanapie. Tessa zmierzyła wzrokiem postać obok mnie kiedy Niall rzucił się w stronę Char. –Stary. Ręka– szepnął do mnie. Od razu puściłem rękę dziewczyny, cholera. Co Tess sobie pomyśli...

–Liam jest u siebie, zaprowadzę cię.

–Cześć. Jestem Charlotte– powiedziała dziewczyna mijając Tesse. Miło wyciągnęła do niej wolną rękę, a gdy Tess tylko zmierzyła ją wzrokiem, zaśmiała się i ruszyła z Niall'em w stronę pokoju Liam'a.

–Tess..

–Nie mów do mnie, Landon– warknęła w moją stronę. –Idę na zewnątrz.

Zanim mogłem się ruszyć Tessa już zatrzasnęła za sobą drzwi. Cholera! To niebezpieczne żeby była sama na dworzu!
Wybiegłem od razu za nią, widziałem jak wściekła szła szybko w stronę tyłu domu. Oszalała chyba, że szła tam sama.

–Tess! Pogięło cię?

–Mnie? Dlaczego niby?

–Dopiero co Liam'a ktoś pchnął nożem pięćdziesiąt metrów stąd! A ty wychodzisz sama na dwór bez słowa!–wyrzuciłem ręce w powietrze, mówiąc jakby to był najbardziej oczywisty tekst na świecie.

–Dopiero co twoją byłą dziewczynę ktoś zabił w twoim domu, dopiero co powiedziałeś mi parę miłych słów, a już pojechałeś po inną! –krzyknęła również wyrzucając ręce wysoko.

–Charlotte nie była moją dziewczyną. To przyjaciółka, Tesso.

–Chcesz mi powiedzieć, że z nią nie spałeś? –prycha. Skłamać czy powiedzieć prawdę? Ene, due...

–Owszem, spałem z nią, ale co to zmienia? Nigdy z nią nie byłem, nie jest moją byłą–wyciągnąłem papierosa z paczki, odpalając go od razu. Jakby nagle w środku kłótni przypomniało mi się, że dawno nie paliłem.

–Nie ważne Landon, mogłeś pojechać po kogoś innego–prycha, odwracając się do mnie tyłem.

–Kogo Tess? Po zwykłego lekarza? A może miałem zawieść Liam'a do szpitala? – prycham, zaciągając się.

–Nie wiem. Możesz nawet wyleczyć go czarodziejskim wyrobem z ptasiego gniazda jak dla mnie, zawsze znajdujesz pretekst żeby do naszego życia włożyć kawał swojej przeszłości –wyrzuca ręce w powietrze odwracając się znowu do mnie. –I wszystko byłoby okej! Gdyby nie to, że nigdy mnie o niczym nie informujesz! Mogłeś powiedzieć, że po nią jedziesz, zareagowałabym inaczej.

–Jak? Nie wypuściła mnie z domu?– prycham. –Czy pojechała ze mną?

–A to by było takie złe?

Zaciagam się papierosem dwa razy, powoli wypuszczając dym zanim jej odpowiem. Miałem już dość tej beznadziejnej kłótni.

–Nie zawsze możesz być ze mną. Niektóre sprawy muszę załatwiać sam, Tess.

–Takie sprawy jak np ta z tą lekarką– prycha kręcąc głową. –Bo nie mógł pojechać po nią ktoś inny? Np Zayn.

–Phi–prycham. –Wątpię żeby Zayn chciał cię opuścić na krok.

–No właśnie. A mój własny chłopak to robi, żeby pojechać po kolejną kobietę ze swojej przeszłości.

Tessa śmieje się ironicznie kręcąc głową. Nie potrafię jednak zauważyć tego przez napływ złości. Porównała mnie do Zayn'a? Okej, z tym jeszcze dałbym sobie radę. Ale od kiedy w starciu z Zayn'em to ja przegrywam?

–Może powinien być nim ktoś inny skoro ja jestem do dupy–warknąłem podchodząc bliżej do dziewczyny.– Zresztą! Kto powiedział, że w ogóle nim jestem!

Mina dziewczyny wyglądała właśnie tak jak chciałem żeby wyglądała. Szok wymalowany był w jej oczach, usta były lekko rozchylone, a policzki zwieszone.

Tessa odwróciła się na pięcie i weszła znów do domu. Spodziewałem się, że trzaśnie drzwiami, ale nic takiego nie nastąpiło.
Kiedy wszedłem do domu, nikogo już tam nie było.

*Tessa.

Poszłam od razu na górę. Zamknęłam się w pokoju i usiadłam na łóżku, miałam łzy w oczach, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Sama zwaliłam na siebie tę lawinę..
Po chwili pomyślałam trzeźwo, że przecież to pokój Landon'a. Niedługo tu wejdzie, a to przecież od niego uciekam. Kto wie, może nawet nie będzie sam.

Wyszłam z pokoju po raz kolejny trzaskając drzwiami i weszłam do jedynego pokoju z którego wydobywał się dźwięk.

–Cześć, co robisz? –zawołałam po wejściu bez pukania. Zayn leżał na swoim łóżku z laptopem i słuchawkami, które zdjął widząc mnie.

–Ściągałem muzykę do samochodu. Coś się stało?

–Nie, tylko pomyślałam, że dawno nie gadaliśmy–uśmiechnęłam się podchodząc do fotela przy biurku. –A nie chcę żebyście pomyśleli, że żyję tu jak pasożyt.

–Nikt tak nigdy nie pomyślał, ale.. Bardziej zastanawia mnie co myśli Landon na to, że tu jesteś.

–Kogo obchodzi co on myśli– warknęłam okręcając się na obrotowym krześle kilka razy, żeby wyrzucić z siebie złość.

–Oh już rozumiem!

Kiedy zatrzymałam fotel, Zayn się śmiał. Rozumiał? Rozumiał po co tu przyszłam?

–Nie musisz nas godzić. Kłócimy się
regularnie co kilka dni przez wszystkie lata Tesso.

–Oh. To dobrze.

Teraz musiałam już grać. Nie mogę pozwolić żeby Zayn się domyślił.

–Mówiąc o Landon'ie. Co on teraz robi?

–Nie wiem, czemu mam to wiedzieć?– przyjrzałam się półkom na których Zayn trzymał swoje książki. "Teoria wielkiego Spisku'',''Wielki Gatsby'', ''Duma i uprzedzenie. ''

–Myślałem, że jesteście razem.

–Czytasz Jane Austen?– zdziwiłam się widząc egzemplarz, który z pewnością był czytany wiele razy.

–Czy to coś dziwnego?

Zayn w jednej chwili znajduje się obok mnie. Odbiera ode mnie egzemplarz.

–''Niewielu jest ludzi, których prawdziwie kocham, a jeszcze mniej takich, o których mam dobre mniemanie"–zacytował.

–Dawno nie czytałam– uśmiechnęłam się na myśl ponownego zagłębienia się w powieść.

–Możemy poczytać. Jeśli chcesz.

Zayn wskazał głową na łóżko. Nie zastanawiałam się nad tym, usiadłam od razu obok niego, opierając się na jego boku.
Czytał pierwsze wersy książki, od razu poczułam tą więź jaką mam z Elizabeth i Panem Darcym, po przeczytaniu tej książki. Z każdym kolejnym wersem moja głowa była bliżej jego ramienia aż w końcu oparła się na nim całkowicie.
Wsłuchiwałam się w słowa jakie wymawiał Zayn, zupełnie jakbym słuchała tego po raz pierwszy.

*
Nie pamiętam nawet, kiedy zasnęłam. Moja głowa spoczywała teraz na czymś twardym, co unosiło się w górę i w dół rytmicznie i pachniało niesamowicie męsko. W pierwszej chwili miałam obudzić Landona, ale zdałam sobie sprawę, że to nie na jego klatce teraz leżę. Nabrałam powietrza w płuca i powoli wstałam najpierw od Zayn'a, a potem z jego łóżka. Spojrzałam na zegarek leżący na szafce, który wskazywał 2.00 w nocy.
Cholera!!

Odłożyłam książkę na półkę i delikatnie wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Landon mnie zabije jeśli dowie się, że spałam w jednym łóżku z Zayn'em.. A jeśli nas widział?
Cicho przemieściłam się na palcach do sypialni która była nasza. Popchnęłam drzwi, które były uchylone, spodziewając się zobaczyć śpiącego Landona, ale on wcale nie spał. Landon siedział na swoim łóżku ubrany w dół piżamy i przeglądał coś na laptopie.

–Wyspałaś się?– zapytał głośno. Zamknęłam drzwi za sobą, żeby jego ton nie obudził reszty. Landon nie podniósł nawet na mnie wzroku.

–Żebyś wiedział, że tak– prychnęłam. Nie mądrze.

–Możesz tam wrócić. Bo w moim łóżku nie będziesz spała– dodał. Tym razem klikał coś na laptopie. Odgłos wciskanych klawiszy teraz wydawał się tak głośny, że ranił moje uszy.

–Od kiedy to wyganiasz mnie do Zayn'a? Myślałam, że jesteś o niego zazdrosny–prycham.

–Jasno dziś powiedziałaś, że w każdym starciu z nim przegrywam. Nie zamierzam trzymać cię w swoim pokoju, więc lepiej wyjdź dopóki jeszcze nad sobą panuję.

Jego głos był taki melancholijny, jakby wcale nie wymawiał tych ostrych słów.

–Słucham?

Wiem, że może nie powinnam, ale zaśmiałam się.

–Skąd przyszło ci do głowy, że przegrywasz z Zayn'em? Kto w ogóle ci powiedział, że to jakiś wyścig?

–Ty, moja droga–prycha, zamyka laptopa i odstawia go na szafkę. Mam ochotę cofnąć się kiedy wstaje, ale.. Przecież to Landon, prawda? Nic mi nie zrobi, prawda?– Ty to powiedziałaś chwilę przed tym jak do niego wyszłaś. Więc teraz wróć tam i więcej nie pokazuj się w moim pokoju, bo nie zamierzam brać udziału w żadnym pieprzonym wyścigu szczurów, w którym mnie ustawiłaś.

–Zawsze tak jest. Wymyślisz coś w swojej głowie, a potem mnie tym atakujesz– prycham, odwracam się na pięcie żeby wyjść.

–Atakuję?! Ja atakuję ciebie?! – odwracam się tylko po to żeby ujrzeć Landon'a który ma tak szeroki uśmiech na twarzy jak jeszcze nigdy. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie sytuacja i łzy, które spływają obok tego uśmiechu. –To TY przyznałaś, że Zayn zawsze chce być obok ciebie. To TY powiedziałaś, że on jest ode mnie lepszy, Tesso. To TY zrobiłaś aferę dlatego, że w domu pojawiła się Char! I przyznaję, że chciałbym zapomnieć widoku jaki zobaczyłem gdy wszedłem do pokoju Zayn'a gdy szukałem cię dwie godziny temu!

–Nie przesadzaj, Landon! Ja tylko spałam obok niego, nic między nami nie zaszło! – broniłam się.

–Naprawdę, Tesso? Naprawdę nie widzisz tego jak Zayn się zachowuje?– prycha. –Zawsze jest kiedy potrzebujesz kogoś żeby się na mnie wyżalić. Zawsze jest kiedy potrzebujesz pomocy. Jest obok ciebie non stop! Nie widzisz tego? On mi cię próbuje odebrać, a ty sama do niego pobiegłaś..

–Landon co ty mówisz..– kręcę głową. To było niedorzeczne. –Zayn jest twoim przyjacielem! Nie odebrałby ci dziewczyny! Ale no tak! Zapomniałam, że Ty nie jesteś moim chłopkiem. Jasno się dziś wyraziłeś o tym.

–Tessa nie odwracaj kota ogonem. Tak to by miało wyglądać? – jego prychnięcia chyba utkną mi w głowie na zawsze. –Wystarczy, że się pokłócimy, a ja znajdę cię w łóżku Zayn'a?

–Niczego nie robiliśmy! Czytaliśmy książkę i po prostu zasnęłam! Ugh! Dziwisz mi się, że byłam zmęczona?!

–Tak! Dziwię Ci się do cholerny, bo to Ty kurwa mać zaakceptowałaś życie którym żyje, a nie potrafisz zaakceptować, że mam przyjaciółkę!

Nie wiem który raz już Landon wyrzucił ręce w powietrze, nie wiem który raz pociągnął się za włosy ani nie wiem który raz jego gardłowe warknięcie wyszło na zewnątrz. Nie wiem ile razy odegramy jeszcze te scenkę..

–W takim razie dobrze, że nie jesteśmy parą–odpowiedziałam już ciszej.– Widocznie się do tego nie nadajemy.

–Może po prostu robimy to źle– wzdycha. – Jeśli ciągnie cię do Zayn'a, usunę się. Tylko powiedz, bo mam dość tego niemego rywalizowania z nim.

–Z nikim nie musiałeś rywalizować– prycham. –Od początku miałeś co chciałeś, nie musiałeś rywalizować nawet ze mną!

–To dlaczego wcale nie czuję jakbym miał to co chcę ? Hm? –przyznaje, że jego pytanie zbiło mnie trochę z tropu. Landon przeniósł się tym razem bliżej mnie, stał tak blisko, że czułam jego oddech na czole.– Dlaczego czuję się jakby wszystko co mam przeciekało mi przez palce?

–Może nigdy nie powiedziałeś dosadnie, że to masz. Może to wcale nie jest Twoje–nie mogłam się powstrzymać żeby nie spiorunować go wzrokiem.

–Mam cię poprosić o rękę żebym widział, że jesteś moja? Może dopiero po ślubie będę mógł tak mówić! Nie wystarcza ci to, że jestem z tobą? Że pomagam Ci, ratuje cię? Cholera nawet się ze mną kochałaś, a mówisz, że nie jesteś moja! Co za popieprzone gówno!

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu atakowała nas cisza.

–Śpij dziś u Zayn'a. Albo gdziekolwiek, nie chcę żebyś leżała obok–dodał odkładając laptop na szafkę. Zgasił lampkę, a ja i tak jeszcze przez kilka sekund stałam w tym samym miejscu.
–Tessa–jęknął znów gdy wsuwalam się pod kołdrę.

–Landon, przestań, nie będę nigdzie indziej spać. To jest moje miejsce, obok ciebie.

–Nie zauważyłem tego ostatnio.

–Możesz sobie dać spokój z tym Zayn'em?–warczę. Nie widzę jego twarzy, ale podświadomie wiem, że przykrywa ją teraz grymas. –Nawet mnie nie dotknął.

–Widziałem jak spaliście– prycha. – Daj mi spokój Tess. Jak nie chcesz wyjść to chociaż bądź cicho.

–Landon..

–Mówię poważnie, Tess. Zmęczyło mnie to wszystko dziś. Chcę spać.

I na tym nasza rozmowa się urwała. Landon leżał do mnie tyłem, ułożony wygodnie z zamkniętymi oczami. Nie mogłam zasnąć wiedząc, że rano nie powie mi dzień dobry, bo się pokłóciliśmy. Westchnęłam zbliżając się do niego jak tylko mogłam.

–Kochanie–szepnęłam. –Zayn nikim dla mnie nie jest. To w twoim życiu ciągle są kobiety z twojej przeszłości.

–Ale ja z tymi kobietami nie śpię w jednym łóżku.

–Ale ciągle masz z nimi kontakt– prycham. –Jak mam się czuć wiedząc, że każda z nich wie o tobie więcej niż ja?

–A skąd ci się to bierze? Sama to sobie wymyślasz. Sama jesteś sobie winna a teraz idź spać. Wiem, że zdrzemnęłaś się z Zayn'em, ale ja jednak chciałbym pójść spać.

Podświadomie czułam że będzie mi to wypominał przez miesiąc. Może i więcej. Muszę zrobić coś żeby mi wybaczył.
Zaczęłam więc składać małe pocałunki na jego barkach, od szyi w dół do bicepsa.

–Przepraszam. Nie chciałam żebyś tak to odebrał–szepnęłam zatrzymując się na jego ramieniu. Skierowałam się w stronę jego szyi, złożyłam tam kilka mokrych pocałunków, zanim delikatnie zassałam skórę głaszcząc ją językiem. –Nie bądź zły, Zayn jest tylko moim przyjacielem. Tak samo jak i twoim.

–Wolałbym żebyś trzymała się od niego trochę dalej –szepnął. W jego głosie już czuć było zmianę, relaksował się. Rękoma przewróciłam go żeby leżał na placach.
Kto by pomyślał, że będę przepraszać swojego chłopaka gierkami seksualnymi?!

Przerzuciłam nogę tak żeby siedzieć na jego udach okrakiem.

–Chcesz mnie wykorzystać żebym już nie był zły–zaśmiał się. –To nie zadziała, Tess.

–Nie chcę cię wykorzystać, to brzmi jak gwałt– zaśmiałam się przesuwając się bliżej. Żałowałam teraz, że mam na sobie te przeklęte dżinsy. –Chcę żebyś się rozluźnił. Nasze kłótnie wynikają z tego co nas otacza, a ja naprawdę nie zamierzam się z tobą więcej kłócić.

–Więc zamierzasz mnie przelecieć żebyśmy się nie kłócili? Ciekawa teoria–zaśmiał się. Jego ręce same powędrowały na moje biodra.

–Nie chcę żebyś myślał, że chcę kogoś poza tobą, Landon. Przysięgnijmy sobie coś.

–Co takiego?

–Że jeśli pojawi się ktoś inny, jakieś inne uczucia od razu to sobie powiemy. Nie będzie zdrad, kłamstw i czegoś takiego okej?

Intensywność jego wzroku teraz przebijała mnie na wylot.

–Dlaczego o tym mówisz?

–Bo chcę mieć pewność, że wierzysz, że nie czuję nic do Zayn'a. I nic między nami nie zaszło ani nigdy nie zajdzie. Oraaaz, chcę wiedzieć jeśli znudzi cię moja osoba.

–Nigdy mi się nie znudzisz, Tess– jęknął, łapiąc moje biodra w swoje ręce. –Zobacz co robisz, właśnie chciałaś mnie przelecieć bez mojej zgody– zaśmiał się. –Nie uważam żebym przesadził i nie przeproszę cię jeśli tego oczekujesz, ale jestem w stanie o tym zapomnieć jeśli przyrzekniesz, że nigdy nie znajdziesz się już w łóżku Zayn'a.

–Przysięgam–uśmiecham się. –A czy w twoim łóżku jest dla mnie miejsce?

–Chyba musisz wykupić bilet– uśmiechnął się.

Złożyłam znowu kilka pocałunków na jego szyi, schodząc niżej na klatkę piersiową.

–Dobrze mi idzie? – szepnęłam owijając językiem jeden z jego sutków. Nigdy tego nie robiłam, ale przy Landon'ie wszystko było takie.. Proste. Jakbym to wszystko już umiała.

Widziałam po minie chłopaka, że podoba mu się to co robię z jego sutkiem, więc owinęłam językiem tym razem drugi, i powiodłam ręką do jego krocza. Z jego gardła wypadł jęk, czułam jak jego kolega pulsuje.

–Jeśli nie przestaniesz, nie będę umiał się powstrzymać– szepnął nadal z zamkniętymi oczami.

–Nie będziesz musiał. Nie kłóćmy się już, mamy siebie i przysięgam, że nikt inny mi nie jest potrzebny. Zresztą – zaśmiałam się– nie uważasz, że zdrada to oklepane zerwanie jak na nas dwoje? –prycham. –Myślałam może bardziej o jakimś budynku w płomieniach albo znając nas to może i jeszcze deszczu meteorytów

Nie mógł się nie zaśmiać.

–Tak, nasze życie jest przereklamowane. Jestem pewny, że takie rzeczy jeszcze nas spotkają– zaśmiał się.

–Więc nie myśl, że mogłabym cię zdradzić. Bo mi nikt inny prócz ciebie potrzebny nie jest.

–Nie dziw mi się, Tesso. Nie znam się na miłości, nie kochałem zbyt wielu osób.

Jego śliczne oczy świdrowały mnie teraz wzrokiem kiedy tak na nim siedziałam.

–Więc wierz mi gdy mówię, że nigdy bym cię nie zdradziła.

–Chodź tutaj– w kilka sekund znalazłam się na powrót w jego ramionach. –Ten widok chyba będzie mnie prześladował.

–Jaki?

–Twojej głowy na Zayn'ie–wzdryga się. Mam ochotę się zaśmiać na te wymuszone gesty.

–A moja głowa na tobie wygląda lepiej? –śmieję się.

–Zdecydowanie. To tak jakbyś wygniotła tu sobie miejsce.

–Na stałe?

–Na stałe i jeszcze dłużej–szepnął całując mnie w głowe.

To była taka wymarzona relacja moja i Landon'a. Szczera rozmowa, bez kłótni, zakończona pogodzeniem się. I to wcale w nie takim długim czasie.
Reszta nocy minęła nam spokojnie, na spaniu.
Zanim jeszcze zasnęłam pomyślałam że muszę porozmawiać z Zayn'em. To co mówi Landon nie może być prawdą, zauważyłabym gdyby jego zachowanie było wobec mnie znaczące.
Gdyby tak się zastanowić, nawet dziś takie było...

*Ranek

Obudziłam się czując na sobie czyjś przenikliwy wzrok.

–Chcesz mnie zabić we śnie?– zaśmiałam się. Słysząc śmiech Landon'a, otowrzyłam oczy.

–Ciebie też miło widzieć– odparł całując mnie krótko w usta. Przypadkiem wydałam z siebie jęk niezadowolenia gdy się odsunął.– Patrzyłem się tak w ciebie już prawie godzinę więc wybacz, ale teraz cię opuszczę, bo mi pęknie pęcherz.

Landon wszedł do łazienki krzycząc jeszcze zza drzwi.

–A! Dostałaś SMS jak spałaś!
Uniosłam brew sięgając po telefon.

Nieznany?
"Łatwo dostać twój numer, Tesso. Tak samo jak łatwo jest dostać się do waszego domu. Jak się czuje Liam? Chyba przesadziłem z siłą.
Jeśli jesteś mądra, nie powiesz Landon'owi o naszych wiadomościach. To będzie naszym sekretem. "

Zamarłam.
-------------------------
No i jest! Rozdział którego wyczekiwałam! 😍 Podoba mi się na maxa! A wam?
ROZDZIAŁ POPRAWIONY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro