25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Salon! – Usłyszałam zaraz po zamknięciu drzwi, więc od razu się tam udałam, zastając na kanapie Luke'a. – Jak było?

-Typowe spotkanie z przyjaciółką – westchnęłam, kładąc się obok niego. – Dałam jej wreszcie tę dychę, bo już mi spokoju nie dawała.

-Za co?

-A, nie mówiłam ci? – Pokręcił głową. – Kiedyś postawiła dychę, na to, że będziemy razem, a ja ją wyśmiałam, ale, jak widać, skończyłam, jak skończyłam.

-Serio? – zaśmiał się, na co wzruszyłam ramionami. – Byłem aż tak tragiczny?

-Byłeś przeciwieństwem tego, czego szukałam. Chociaż jakby nie patrzeć, to ja w ogóle nie szukałam.

-Sam cię znalazłem.

-Nie chcę cię rozczarować, ale prawda jest taka, że zeswatały nas sześciolatki – parsknęłam, a on wywrócił oczami. Posłałam mu buziaka w powietrzu i ułożyłam się głową na jego udach. – Oglądamy High School Musical?

-No pewnie. Przynieść ci zapasy z lodówki, żebyś miała co wyjadać?

-Nie pogardzę – Uśmiechnęłam się niewinnie, na co pokręcił głową z niedowierzaniem i schylił się, całując mnie krótko w usta.

-Oglądamy! – Usłyszałam pisk Amy, a po chwili obie wbiegły do salonu, wskakując na pufy.

-Błagam, żebym nie zgadła – mruknęłam. – Co włączacie?

-Violettę!

Skrzywiłam się, spoglądając na Luke'a, który wyłącznie wzruszył ramionami. Z telewizora zaczęła grać piosenka początkowa, a ja sięgnęłam po telefon, przeglądając Instagrama. Ocknęłam się, dopiero gdy chłopak odsunął mi komórkę od twarzy, a obie dziewczynki wpatrywały się we mnie z szokiem.

-Co?

-Śpiewałaś! – Amy uśmiechnęła się szeroko.

-Śpiewałam? – Zmarszczyłam brwi.

-Tak! Lubisz to!

-Nie muszę lubić, żeby znać. A teraz w tył zwrot i oglądajcie – burknęłam, kierując wzrok z powrotem na ekran.

-Podemos! – pisnęła Martina kilka minut później, na co wywróciłam oczami, odkładając telefon na bok.

Po chwili znowu rozbrzmiała muzyka, a kiedy usłyszałam damski głos, zaczęłam poruszać ustami i machać głową w rytm, udając, że śpiewam. Czułam, że Luke wstrzymuje śmiech, więc splotłam nasze palce, a ten zaczął mnie naśladować, podszywając się pod jakiegoś chłopaka.

Nie ogarnęłam nawet, kiedy dziewczynki odwróciły się w naszą stronę, obserwując każdy ruch.

-Widzisz? Udało się! – szepnęła Amy, a kiedy spojrzałam na nie pytająco, natychmiast zamilkły, wracając do serialu.

-Co się udało? – szepnęłam do Luke'a.

-My – Wzruszył ramionami, na co zmarszczyłam brwi. – Pamiętasz, jak kiedyś nazwały cię Violettą, a mnie Leonem?

-No tak.

-To patrz na to. Leonetta?

-Para siempre! – krzyknęły, nawet się do nas nie odwracając. Otworzyłam usta w lekkim szoku.

-Mówiłem. A teraz chodź – Drugą część powiedział ciszej i pomógł mi wstać.

Bez słowa przeszliśmy do kuchni, a on zaczął przeszukiwać szafki, aż wreszcie wyciągnął z nich paczkę solonego popcornu i pomachał nią do mnie.

-Serio po to chciałeś wstać?

-Właściwie to po coś innego – zaśmiał się, po czym podszedł bliżej i cmoknął mnie w usta. Uniosłam pytająco brew. – Wolę wersję bez publiki.

-Minęły ponad dwa miesiące, a ty wciąż jesteś tak uroczy – burknęłam, po chwili widząc, jak policzki lekko mu różowieją. Uśmiechnęłam się szeroko. – I wciąż się przeze mnie rumienisz. Wiesz, to strasznie zabawne wprowadzać cię w zakłopotanie.

-Znęcasz się nade mną – Wydął lekko dolną wargę, jednak widziałam w jego oczach rozbawienie.

-W żadnym wypadku – Dźgnęłam go lekko w policzek, po czym ułożyłam tam dłoń i złączyłam nasze usta.

Minęła zaledwie chwila, kiedy coś błysnęło mi przed oczami i natychmiast się odsunęłam.

-Co wy robicie? – spytałam powoli, dostrzegając dziewczynki.

-Zdjęcie! – krzyknęła Martina, wyciągając zza pleców aparat.

Uniosłam brew, patrząc kątem oka na Luke'a, który był równie zdezorientowany co ja. Ale cóż, chyba powinniśmy się już przyzwyczaić, że z tymi szatanami tak to mniej więcej wygląda.

***
kocham ich

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro