3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Popchnęłam drzwi, biorąc głęboki wdech. Jak ja kocham to, że w szkole duszę się od samej atmosfery. Odruchowo sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, czy mam jakieś szanse na powrót z tatą, ale wcześniej mój wzrok zatrzymał się na nowej wiadomości.

Mami: Odbierzesz Amy? Jest u tej pani, o której ostatnio mówiłaś, a ja muszę jechać do babci i nie wyrobię się, żeby zajechać.

Zacisnęłam usta, rozmyślając nad tym przez chwilę, ale ostatecznie się zgodziłam. Uwielbiam panią Vynn całym sercem, jednak znając jej podejście do życia, to zaraz wyciągnie jakieś ciastka, a ja przecież dbam o linię i... Tak, będę to sobie dalej wmawiać.

Ostatecznie wyciągnęłam słuchawki, od razu je nakładając i skierowałam się w odpowiednią stronę. Byłam tam dwa razy w życiu na dosłownie dwie minuty, ale i tak zapamiętałam drogę. To jedna z moich nielicznych zalet, dzięki której w ogóle zdaję z geografii.

*

Jakieś dwadzieścia minut później stałam pod odpowiednimi domem. Schowałam komórkę do kieszeni, naciskając na dzwonek.

Wchodzę, biorę dziecko, wychodzę.
Cholera, to brzmi, jakbym chciała ją porwać.

Nie zdążyłam dłużej się nad tym zastanowić, bo drzwi się otworzyły, a przede mną stanął jakiś chłopak, którego widziałam pierwszy raz na oczy.

I magiczne zdolności geograficzne poszły się jebać.

-Um.. Chyba pomyliłam adres – Zmarszczyłam brwi, po chwili odchrząkując. – Kojarzysz może, gdzie mieszka pani Vynn?

-Z tego, co wiem to tutaj. Zgaduję, że po Amy? – spytał, na co od razu przytaknęłam. W odpowiedzi uśmiechnął się lekko, przepuszczając mnie w drzwiach. – Są w salonie.

Podziękowałam kiwnięciem głowy i skierowałam się w stronę, skąd słyszałam telewizję. Stanęłam w progu, opierając się o framugę i kaszlnęłam znacząco, kierując na siebie spojrzenia obu dziewczynek.

-Zbieraj się, młoda. Idziemy do domu.

-Jeszcze trochę – Natychmiast wydęła dolną wargę, patrząc na mnie błagalnie, ale tylko pokręciłam głową.

Wspominałam już, że daleko mi do dobrej siostry?

-Do końca odcinka? – Spróbowała znowu i już miałam zaprzeczyć, ale wyprzedził mnie tamten chłopak.

-W zasadzie to mogłabyś poczekać – zaczął niepewnie. – Może chcesz coś do picia?

Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale on wyłącznie kiwnął głową na dziewczynki, przyglądające się nam z nadzieją.


I właśnie w tym momencie mogłam po prostu wziąć dziecko za rękę i wyjść z tego domu, ale znając życie, wtedy ta historia nigdy by się nie wydarzyła, a wy nie mielibyście aktualnie czego czytać, więc...

Nie ma za co?

***
dobra, teraz zacznie się właściwa akcja hahah

kiedy chcecie kolejny? x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro