taking what's not yours

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

planowanie przeprowadzki zdecydowanie nie było ulubionym zajęciem percy. miała zdecydować, do którego pudełka pójdą dane rzeczy, a skończyła siedząc na podłodze i przeglądając wszystkie przedmioty, których nie widziała od kilku miesięcy. wiedziała, że annabeth urządzi jej za to awanturę, ale szczerze mało jej obchodziło zdanie przyjaciółki.

dopiero gdy zobaczyła wyjątkowo znajomą zapalniczkę, zaczęła żałować, że nie posłuchała przyjaciółki i po prostu nie zajęła się przeliczeniem zalegających w jej mieszkaniu rzeczy. percy nie paliła papierosów, a w jej domu nikt nie używał zapalniczek. tę jedną konkretną musiał zostawić u niej jason. i ta myśl sprawiała, że miała ochotę zwymiotować.

jason zostawił u niego bardzo dużo rzeczy. ubrania, które zdążyły już zaplątać się w szafie percy z jej własnymi, choć po wszystkich nadal dało się wywnioskować do kogo należą, ale wszyscy znajomi percy nauczyli się przemilczać ten temat. jej mieszkanie pełne było też książek i płyt jasona, o których widocznie zapomniał, znikając z życia percy. w połowie wypalone paczki papierosów walały się po szafkach czy szufladach, ale percy naprawdę nie chciała tego ruszać. ignorowała te rzeczy, licząc, że pozbędzie się widma jasona ze swojego życia. cóż, bezskutecznie.

wpatrywała się w zapalniczkę, obracając ją w palcach. może nie była na granicy płaczu, ale bała się, że jeszcze trochę i faktycznie się popłacze. starała się unikać rzeczy jasona, jednocześnie nigdy nie wywalając ich ze swojego mieszkania. to było przytłaczające.

~

pół godziny później siedziała nad kartonem, do którego wcisnęła wszystkie rzeczy jasona, jakie udało jej się znaleźć. przeszukała całe mieszkanie, wywalając wszystko co znalazła, ale nie czuł się wcale lepiej. wpatrywała się w stos rzeczy, a chęć wymiotów nie ustępowała.

percyjackson: mam twoje rzeczy, które u mnie zostawiłeś.

to była pierwsza wiadomość od czasu zerwania, którą percy odważyła się wysłać. tłumaczyła się tym, że nie chciała, aby rzeczy jasona zalegały jej po przeprowadzce, ale doskonale wiedziała jaka jest prawda. chciała po prostu znów spotkać się z jasonem, chociaż raz. w głębi serca za nim tęskniła. może nawet nadal go kochała. choć tej ostatniej rzeczy nigdy nie przyznałaby przed nikim. annabeth, piper i rachel by ją zabiły.

w kwestii piper, dziewczyna właśnie nękała percy telefonami, widocznie chcąc zobaczyć jak idzie jej pakowanie.

— parthenope jackson, ja cię nauczę odbierać telefon — oznajmiła dziewczyna, od razu gdy percy odebrała.

— ciebie też miło słyszeć, pips — zaśmiała się jackson, starając się ignorować myśli na temat jasona.

— annabeth każe mi zapytać jak idzie ci pakowanie — przekazała ciemnowłosa, robiąc przerwę, zapewne na napicie się herbaty. — jutro planowaliśmy przewieźć rzeczy, pamiętasz?

— pamiętam — zapewniła percy. — na razie spakowałam jeden karton, nawet nie mój. dawny kolega zostawił rzeczy, więc muszę mu je oddać do jutra.

— zrozumiałe. — na całe szczęście piper nie uznała tego za coś podejrzanego i wspólnego z jasonem. bardzo dobrze, tak miało być. żadnych jasonów w ich życiu. — skoro wszystko w porządku, to dam ci już spokój.

rozłączyła się po tych słowach, co było wyjątkowo dziwne. piper zawsze potrafiła przegadać z przyjaciółmi kilka godzin. kończenie rozmowy po kilku minutach nie było normalne. chociaż dla percy to lepiej. mogła oddać się swojej ulubionej czynności (myśleniu o jasonie).

sama nie wiedziała w którym momencie zaczęła płakać. po prostu łzy zaczęły spływać po jej policzkach, gdy wpatrywała się w rzeczy jasona. tak bardzo chciała go zobaczyć jeszcze jeden raz w życiu. odkąd zerwali, grace nie pojawiał się na uczelni i według plotek rzucił studia. percy nie miała odwagi sprawdzić, czy nadal mieszka w tym samym miejscu.

jason nie odpisał na wiadomość. cóż, tego można było się spodziewać. percy wiedziała, że jason nie będzie chciał z nią rozmawiać. to normalne, że ludzie nie chcą utrzymywać kontaktu po zerwaniu. ale jason zerwał kontakt z każdym. jedynie reyna nadal się z nim przyjaźniła, ale reyna mieszkała teraz na drugim końcu świata, studiując w niemczech. nawet nie rozmawiała z percy.

jackson nie mogła dłużej się nad sobą użalać. zdecydowała się zebrać w sobie i spakować resztę rzeczy. przecież miała na to jedynie pół dnia, a annabeth by ją powiesiła, gdyby nie była gotowa.

~

następnego dnia faktycznie była gotowa. zajęło jej to całą noc, ale wszystkie kartony zostały spakowane i teraz wraz z annabeth pakowały je na tył wielkiego samochodu rachel, który pewnie zdobyła od rodziców. nie miała pojęcia, skąd państwo dare wytrzasnęli wielki dostawczak w ciągu kilku godzin, ale rano jeszcze go nie mieli. bogaci ludzie zdecydowanie przerażali percy.

po zapakowaniu ostatniego kartonu sama wsiadła na tył samochodu. dołączyła do niej piper, której nie udało się wcisnąć na przód razem z annabeth i rachel.

percy nadal obsesyjnie sprawdzała telefon. miał nadzieję, że jason w końcu jej odpowie, chociaż zdawała sobie sprawę, że grace tego nie zrobi. i percy naprawdę starała się nie popłakać w obecności przyjaciółki, ale każda myśl o jasonie powodowała u niej chęć płaczu i wymiotów.

— co się dzieje? — zapytała mclean, widząc zmianę w zachowaniu przyjaciółki.

— nic! — powiedziała percy, może odrobinę za głośno. — po prostu stresuję się przeprowadzką.

— ah, zrozumiałe. — piper nie brzmiała na przekonaną. — ale przecież wszystko jest już załatwione i musisz tylko ogarnąć swoje rzeczy.

percy o tym wiedziała. wszystko w nowym mieszkaniu było już zrobione. kilka dni wcześniej zajmowali się umeblowaniem mieszkania. było to możliwe tylko dzięki rachel, która stwierdziła, że może wesprzeć percy finansowo. dla jackson było to głupie, bo przecież pracowała i była sobie w stanie kupić mieszkanie sama, ale dare była wyjątkowo uparta, stwierdziła, że skoro i tak będzie w tym mieszkaniu przesiadywać to może dołożyć się do remontu. a każdy ją poparł. więc percy została zmuszony do umeblowania mieszkania zamiast spać na materacu i posiadać jedną szafkę.

— uporządkowanie tych wszystkich rzeczy będzie trudne — zaśmiała się percy. i była to prawda, bo miała tych rzeczy pełno. i rzeczy jasona też było sporo, ale o tym nie zamierzała wspominać nikomu.

— pomożemy ci z tym — zaoferowała piper.

— nie! — powiedziała od razu blondynka, zdając sobie sprawę, że gdyby dziewczyny zobaczyły pudełko podpisane imieniem jasona urządziły by jej piekło. — dam sobie radę sam, serio.

— jak chcesz. — ciemnowłosa wzruszyła ramionami.

percy serio nie rozumiała co jest nie tak z piper. zmieniła się. i to widocznie. ale chyba nikt poza nią tego nie zauważył, co było jeszcze bardziej dziwne.

~

ustawianie wszystkich rzeczy w mieszkaniu zajęło jej kilka dni. dzięki urlopie w pracy mogła zrobić to od razu, bez bezsensownych przerw. na sam koniec zostało jej jedynie pudło jasona, pozostawione na środku pokoju, cały czas przypominające o tym jak nisko upadła.

grace nadal nie odpisał. percy chodziła zestresowany, licząc, że chłopak wreszcie odpowie.

wiedział, gdzie mogła znaleźć jasona. znała wszystkie miejsce, do których udawał się chłopak. znała też jego rodzinę. i wiedziała gdzie mieszka. ostatnio sprawdzała i upewniła się, że jason się nie przeprowadził.

ale wiedziała też, że jason sam by ją znalazł gdyby chciał. a widocznie nie chciał. i percy musiała się z tym pogodzić zamiast płakać całe dnie.

pukanie do drzwi przerwało jej pogrążanie się w smutku. zebrała się z podłogi, ocierając z policzków łzy, o których wcześniej nawet nie miała pojęcia. ruszyła do drzwi, spodziewając się piper, annabeth bądź rachel, chociaż każda z nich miała klucze.

zobaczenie jasona, stojącego na korytarzu zdecydowanie nie było tym, czego percy się spodziewała.

— hej — powiedział grace, uśmiechając się niezręcznie. — słyszałem, że masz moje rzeczy.

— mam —odpowiedziała percy, cały czas w szoku. — wejdź.

wpuściła blondyna, chociaż jedyne co miała ochotę zrobić to krzyczeć. podała chłopakowi karton z jego rzeczami, usiłując na niego nie patrzeć. gdyby to zrobiła, mogłaby się złamać. a nie zamierzała płakać przy swoim byłym chłopaku, którego nie widziała od pół roku.

— dzięki. — jason uśmiechnął się ponownie. — ale szczerze, to tego nie potrzebuję.

— to dlaczego tutaj przyszedłeś? — zapytała percy.

— żeby się z tobą spotkać i porozmawiać — wyjaśnił jason. — dostałem adres od reyny. nie mam pojęcia skąd go dostała, ale jestem jej wdzięczny.

— miałeś pół roku na rozmowę — zauważyła jackson.

— wiem. i zjebałem, ale chcę to naprawić — powiedział szczerze jason, patrząc w zielone oczy percy. — zgodziłabyś się pójść ze mną na randkę? możemy ją traktować jako pierwszą i zacząć wszystko od nowa.

percy była zszokowany. nie spodziewała się czegoś takiego. tęsknota za jasonem to jedno, ale posiadanie go znów w swoim życiu to zupełnie co innego. i może powinna przemyśleć to na spokojnie, ale percy jackson zdecydowanie nie należała do osób rozsądnych.

— bardzo chętnie pójdę z tobą na randkę.

a/n dzien dobry ??? kilka starych fanfikow dzis wroci bo lestappen podium i obiecalem mel i lornelowi 💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro